Gdzieś przeczytałam albo usłyszałam, że : "jak się chce rozśmieszyć Pana Boga to należy zrobić plany". No to przez ostatni czas Stwórca był wesół :) Starannie zaplanowany, krok po kroku remont został w sferze planów. Całą rodziną załapaliśmy się na pierwsze jesienne choróbsko :( Niby nic wielkiego katar, kaszel i dreszcze ale skutecznie uprzykrzyło nam to życie przez ostatnie dwa tygodnie.
Za pierwszym razem zrobiłam z tego runa fraktal i bardzo mi się spodobało - przędzenie z tej czesanki, przyjmowanie koloru podczas farbowania i na dodatek ten blask pomimo, że to krzyżówki merynosów.
W tej chwili przędę odcienie niebieskości i nie mogłam się powstrzymać by nie zrobić zdjęcia (z lampą) by pokazać jak to runo pięknie błyszczy.
Na dodatek zaczęłam jeszcze skarpety, które wypatrzyłam w najnowszych propozycjach z Drops'a. Skarpety są z wykorzystaniem resztek, które staram się systematycznie utylizować. Takim to sposobem z wielkich planów nici, musimy się wyleczyć do końca, na razie jeszcze jesteśmy ogarnięci niemocą po chorobie i chyba remont będziemy kończyć dopiero po świętach zmarłych. Za to planów dziewiarskich przybywa wraz z niezadowoleniem z niemożności ukończenia remontu.
Coś tam jednak trzeba planować. :) Remont i życie faktycznie toczą się własnym rytmem i czasami obok planów, ale ważne, że finał trafia w plan. :)
OdpowiedzUsuńMoje ostatnio bardzo spowolniły, chociaż trochę ruszyły w dobrym kierunku, pewnie zmotywowane radosnym tupotem czterech łap.
W sumie ważne, że się realizujesz, że robisz to co chcesz, nie koniecznie, prosto i szybko, chociaż życie bezproblemowe wydaje się by dużo przyjemniejsze, prawda ? :)
Dobrych jesiennych realizacji życzę.
Od dawna obserwowałam Twoje dążenia do posiadania psa i radość związaną z pojawieniem się owego czworonoga i tak już prawie jestem znowu gotowa na taką przyjaźń :)
UsuńNa razie się rozglądamy ale bardzo mi się podobają malamuty i może przyszłych planach też będę musiała brać pod uwagę potrzeby czworonoga.
Pomimo kurczących się dni słoneczna jesień bardzo mi się podoba a poranne mgły są wręcz wyczekiwane :)
Uściski
Ja zawsze dużo planuję. Czasem wszystko idzie zgodnie z planem, a czasem plany legną w gruzach. Takie życie... :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor tej włóczki na sweterek.
Pozdrawiam :))
No niby niekiedy nie mamy wpływu na sypiące się plany ale zawsze mnie to złości :)
UsuńWłóczka na sweter nazywała się "ciepłe przyprawy" więc myślałam o wełnie w kolorze chili - no cóż Anglicy mają inne wyobrażenie kolorów :D
Uściski
Czapka będzie prześliczna :) podobnie jak malinowy... te ostatnie dropsowe wzory na skarpety są świetne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jeszcze tej czapki nie zrobiłam a już mam zamiar zrobić następną biało -szarą bo tak jakoś czuję, że ta będzie zbyt oczywista kolorystycznie jak dla mnie :))
UsuńSerdeczności
Z planami to też tak mam. Dlatego rzadko sama przed sobą się przyznaję, że coś tam zaplanowałam. Malinowe baaaardzo mi się podoba, a skarpety - wiadomo, u Ciebie zawsze jakieś skomplikowane, przecudne żakardy, za które ja nawet nie próbuję się zabierać :)))
OdpowiedzUsuńMalinowe miało być w kolorze chili ale jak to bywa z zakupami przez internet można się zdziwić :))
UsuńWzory wrabiane uwielbiam i właściwie nie uważam by były trudne, jedynie co trzeba opanować to odpowiednie napięcie nitek przy przekładaniu kolorów a reszta jak w zwykłym "drutowaniu" :)
Pozdrawiam serdecznie
Niebieskości są przecudne! Uwielbiam takie kolory:) ...pomimo choroby duże się dzieje u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDużo się dzieje ze złości na chorobę :))
UsuńNiebieski już w motku i powinien być całkiem ciekawym tłem dla śniegu :)
Pozdrawiam
Plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać ;). Niebieskości są prześliczne! Ogromnie mi się podobają i już jestem ciekawa czapki, która z nich powstanie.
OdpowiedzUsuńJak na chorą osobę to sporo zrobiłaś :). Ja niestety nadal walczę z leniem robótkowym, który mnie ostatnio opanował. W ramach tej "walki" udało mi się w ciągu 4 dni (w tym weekend) wydziergać jedną rękawiczkę - tempo absolutnie nie powala, ale postępy są :).
Uściski.
Nie przesadzaj ostatnio widziałam u Ciebie jakiś zimowy komplet a chusta była całkiem sporych rozmiarów - więc gdzie ten leń :))
UsuńJa mam kilka rzeczy robionych w tempie rocznym - Twoje 4 dni to sprint :D
Serdeczności
Ojjj, czyli remont się przeiągnął. Współczuję ! I tego, że choróbsko Was zmogło !Zachwyca mnie niebieskość ! Przepięknie Ci wyszedł ten kolor ! I ten połysk :) Też nie mogę się czapki doczekać.Malinowy i skarpety robią wrażenie ! ... Zdrówka i ciepełka :)
OdpowiedzUsuńNo załamka z tym całym gipsem na tak długo ale co zrobić musimy to jakoś przeżyć :( Najgorsze jest to, że ja pracuję w domu i mam nikły kontakt z ludźmi więc jak reszta rodziny coś przywlecze to najczęściej ja choruję najdłużej i najintensywniej a na dodatek mam bardzo ograniczone możliwości stosowania leków. W tej chwili tylko jeszcze mnie lekko trzyma reszta już radośnie pomyka.
UsuńDziękuję za miłe słowa i ślę uściski :))
Ładny urobek jak na niemoc!
OdpowiedzUsuńTo ze złości na niemoc te wszystkie pozaczynane rzeczy - jeszcze tylko tego moherowego brakuje :)
UsuńUściski
Kolorki cudne. Pięknie się zapowiadają nowe udziergi i plany. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńAleż piękne te niebieskości:) Cudne:)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka :)