niedziela, 14 września 2014

Rękawiczki, które kiedyś będą.

Zamiłowanie do wzorów wrabianych zaczęło się u mnie bardzo dawno temu ale osiągnęło stan miłości na lata jak zobaczyłam litewskie rękawiczki. Pierwszą książkę, którą zakupiłam na Amazon była właśnie ta o litewskich rękawiczkach. Najdroższa z kupowanych wtedy, najbrzydziej wydana ale w dalszym ciągu przeglądana z zachwytem. Wszelkie próby czynienia rękawiczek wg tej książki nie bardzo mi wychodziły, bo niby podają druty nr 2 i do tego włóczkę typową na skarpety (100 g - 420 m), a rękawiczki wychodzą jak na olbrzyma.


Nie ma szans przy zapodanych drutach i takiej włóczce upchnąć od 90 - 120 oczek w obwodzie, by rękawiczka była na rękę o numerze 7,5 - 8 a łapci nie chcę. Olśnienie przyszło jak zobaczyłam to, lubię tego bloga ze względu na moją fascynację koronką estońską - takim to sposobem dowiedziałam się, że te cudne drobne wzory powstają na drutach 1,25 mm i z włóczki typu lace. Pewnie dłubie się taką rękawiczkę pół roku ale ten efekt :)
Druty kupiłam jakiś rok temu, książka leży jakieś 3 lata, teraz uprzędłam włóczkę i raczej nie stawiajcie pytania kiedy je zrobię, kiedyś będą. 
Ostatnio pokazywany Shetland + jedwab, został poddany farbowaniu ale bardzo nietypowemu, postanowiłam zrobić litewskie rękawiczki z przejściem tonalnym w stylu Fair Isle, a że nie miałam zamiaru farbować mikro motków w kilku kolorach, to farbowanie tonalne odbyło się na bardzo długim motku.  

Długość tego motka to ponad 3,5 m (w tej chwili myślę, że mogło być 6 m), farbowałam tradycyjnie w foli spożywczej na parze. 
długo ciągniony Shetland 

Motek o wadze 60 g, więc niewiele ale farbowanie odbyło się na podłodze w kuchni bo tak długiego stołu nie posiadam. 


Jedyna szansa by przewinąć ten motek po farbowaniu to powrót do ogrodu w miejsce gdzie go utworzyłam. Do farbowania nitki powiązałam w kilku miejscach by podczas płukania się nie poplątały, przewinęłam bez problemu na motowidło.


Trochę się obawiam, że przejścia tonalne są za krótkie ale to dopiero się okaże jak nabiorę oczka i zrobię kilka rzędów. Wybrałam runo rasy Shetland bo mi pasuje jego bardziej prymitywny charakter do  lekko szorstkiej wełny, z której powstały oryginały.
Rękawiczki nie będą oryginalnie litewskie tylko ogólna koncepcja pozostanie w oryginale, reszta będzie wg mojego pomysłu ale o tym napiszę jak zacznę je robić.


Oba motki to niecałe 120 g przędło się wyśmienicie pomimo, że Shetland jest runem prymitywnym i są w nim zarówno długie jak i krótkie włosy.  Nitka w czarnym motku jest trochę grubsza 32 -33 WPI, biały Shetland miał dodatek jedwabiu i tu WPI to 36 - niby niewiele ale jednak różnica jest. 


Patrząc na te nitki zastanawiam się czy nie upłynie kolejny rok zanim znowu o nich napiszę ale tak to jest jak w mózgu dżungla pomysłów a czasu ciągle brak. Cudowne a zarazem przerażające jest to, że w miarę realizacji wcale tych pomysłów nie ubywa :)
Jeżeli macie chwilkę polecam tego bloga , jest poświęcony rekonstrukcji rękawiczek. Rekonstruować nic nie będę, nie potrafię dochować wierności własnym projektom a co dopiero cudzym ale jako inspiracja dla drobno stawianych oczek jest miejscem właściwym.


Mój sweter z Corriedale zaczyna nabierać kształtów, podkoszulka z bambusa też coraz więcej no i nie byłabym sobą gdyby nie przyplątało się coś nowego ale o tym następnym razem :)

Pozdrawiam Was Serdecznie. 


19 komentarzy:

  1. Kiedyś Brahdelt pokazywała swoje rękawiczki (chyba właśnie na podstawie litewskich) i się już wtedy zakochałam, ale do tej pory ani jednej pary nie zrobiłam. Przeraża mnie wizja dłubania na 2-kach, a co dopiero na 1,25! Za to czekam na Twoje piękności (jak zawsze!).

    OdpowiedzUsuń
  2. PS. przewijanie w ogrodzie jest boskie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drutami nr 2 to właściwie się nie rozstaję, przerażają mnie za to druty powyżej nr 4, nie wiem czemu ale jakoś bardziej mi leży mała numeracja :)
      Ogród faktycznie wiele może mieć zastosowań :D
      Uściski

      Usuń
  3. A mnie się jakoś wydaje, że te rękawiczki zobaczymy całkiem niedługo.... tak wbrew rozsądkowi :) włóczki piękne, a co do różnych długości, mam takie odczucia przy szetlandzkim swetrze (tak dalej dłubię, rękawy po raz drugi, WRRR sama się dziwię że mam do niego jeszcze cierpliwość) że naturalnie barwne nitki, wyszły mi trochę inaczej niż białe/ farbowane... jakbym miała wełnę z dwóch ras :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Twe słowa były prorocze :D
      U mnie Shetland z jedwabiem jest cieńszy ale tego mogłam się spodziewać, dodatek jedwabiu pozwolił wyciągnąć cieńszą nitkę. Często też tak jest, że naturalne kolory runa niby o tych samych mikronach a dają grubszą nitkę niż biała, Wydaje mi się, że to zależy w dużej mierze od tego których włosów jest więcej krótkich puchowych czy długich.
      Sweter czyń pomimo przeciwności bo zapowiadał się pięknie :))
      Uściski

      Usuń
  4. Plany masz ciekawe, podobnie, jak sposób przewijania i 'wykonywania' wełenki.
    Nie raz się zastanawiałam, jak przygotowuje się wełenką do dziergania, jak ją się barwi, że uzyskuje się dobre przejścia tonalne. Twoja, jak rozumiem ma być tłem, a główny wzór będzie ciemny. To trochę łatwiej, ale i tak malowania miałaś. Chociaż akurat to bardzo, osobiście lubię.
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu myślę, że motek mogłam rozciągnąć jeszcze dłuższy wtedy przejścia tonalne byłyby dłuższe w dzianinie ale zobaczymy na błędach człowiek się uczy:)
      Czarny motek będzie tłem już przerabiałam to, i jednolite tło wydaje mi się lepsze ale kto wie co jeszcze po drodze mi się spodoba.
      Farbowanie faktycznie całkiem przyjemne ale sztuczne za to przynajmniej mogę u Ciebie i u Vladki trwać w zachwycie nad naturalnym barwieniem.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. No i po co! Po co! Po co!!!!!! to pokazalas????????????????????????
    Ja juz sie prawie z mini wzorkow wyleczylam..... teraz tez musze miec takie rekawiczki!!!
    Pozdrawiam, zainfekowana wzorkami Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna dzierganie uważam za nałóg pochłaniający kolejne ofiary a z tego co piszesz to niby jakieś leczenie stosowałaś - uwierz nie warto jakiś nałóg jest potrzebny a ten wydaje się mało szkodliwy :))
      Pozdrawiam serdecznie bez zamiaru leczenia się :)

      Usuń
  6. Bardzo mi się podoba połączenie kolorystyczne zafarbowanych motków, rękawiczki wykonane z tej wełny nie pozwolą się smucić nawet gdy pogoda nie będzie sprzyjać pozytywnemu samopoczuciu :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwotnej wersji miały być biało-czarne ale bardzo zależało mi na eksperymencie z długim przejściem tonalnym w motku. Po tej pierwszej próbie farbowania będę mogła w przybliżeniu określić jak długi musi być motek by przejścia tonalne w dzianinie mnie satysfakcjonowały.
      To takie "dwie pieczenie przy jednym ogniu" :))
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  7. Westchnę krótko: o matko, ależ determinacja!
    Uściski :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło zobaczyć Twój wpis - zastanawiałam się ostatnio co porabiasz - chyba zawekowałaś już wszelkie dobra z okolicy :))
      Buraczki, zawekowane wg Twojego przepisu - cudo. Idealnie pasują do wszystkiego nie wiem czy przed zimą nie będę musiała powtórzyć operacji bo zostaną zjedzone :))
      Ściskam serdecznie

      Usuń
  8. Najcieńsze druty jakie posiadam to skarpetkowe 1,5 mm, ale jeszcze nie odważyłam się na nich dziergać. Chyba muszę się w końcu przełamać :). Twoje rękawiczki, które kiedyś powstaną :), będą śliczne. Farbowanie wyszło Ci rewelacyjnie, a połączenie kolorystyczne bardzo mi się podoba.
    Widok rozciągniętego motka w ogrodzie - bezcenny :)))
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarpety robiłam na drutach odziedziczonych po babci były cieńsze niż nr 2 ale metalowe i bardzo ostre, więc miałam zawsze dziurę w palcu. Siostra kupiła mi w Niemczech teflony najcieńsze jakie były nr 2 - u nas wtedy niewiele było - wydawały mi się strasznie grube, więc u mnie to jakby taki powrót do początków :))
      Przewijanie w ogrodzie z podwójną korzyścią spacer krótkodystansowy na świeżym powietrzu podczas przewijania :)
      Serdeczności

      Usuń
  9. Cześć! jestem jeszcze zupełnym laikiem jeśli chodzi o dzierganie ale może kiedyś...na razie opanowuję podstawy ale moim marzeniem jest własnoręcznie wydziergać rękawiczki lub skarpetki.a to za sprawą właśnie litewskich rękawiczek, zakochałam się w tym wzornictwie!
    chciałabym się doradzić, bo widzę że masz wielkie doświadczenie- znalazłam druty 1,25mm z włókna węglowego ale mam problem z włóczką lace- każda którą oglądam jest wg producenta przeznaczona na druty 2,5- 3,5mm. czy trzeba się tym sugerować?
    i moje drugie pytanie- widzę że im cieńsze druty, tym trudniej, wolniej itp.. więc teraz, gdy dopiero się uczę próbować od razu na takich cienkich, czy jest to zły pomysł?na razie trenuję na 7mm.
    dziękuję za odpowiedz, pozdrawiam serdeczne, a najbardziej to zazdroszczę talentu i umiejętności :-)
    Jaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kocham litewskie i estońskie dziewiarstwo miłością wielką :)) a rękawiczki to rzecz najbardziej wzbudzająca moje pożądanie.
      Niestety nasze wyobrażenie rękawiczki jest inne niż te litewskie i nie należy się spodziewać, że będą to rękawiczki typu "slim" a raczej
      coś o rozmiarze dość sporym. Przesyłam linka do strony oferującej włóczkę i książki w tym zakresie :
      http://epood.saara.ee/en/pood/hea-kindalong-loodusvalge
      typowa rękawiczka litewska jest robiona z włóczki 10/2 czyli 50g - 250 m lub nawet takiej 50g - 300 m czyli typowe "lace" i zupełnie
      nie należy się sugerować wytycznymi producenta co do wielkości drutów :)
      Rękawiczki jako rzecz chroniąca przed zimnem muszą być robione ściśle więc drobne druty są niezbędne. Nie mam tak cienkich karbonów ale
      już o nich słyszałam i jeśli to nie będzie kłopot proszę o linka do sklepu bo moje metalowe druty bardzo mi nie pasują przy takim dzierganiu.
      Jeżeli chodzi o naukę to faktycznie lepiej opanować podstawy na większych rozmiarach a dopiero później próbować się zmierzyć z drobinkami -
      to jednak inny wymiar dziergania :))
      Miło mi, ze znajdujesz na moim blogu coś godnego uwagi.

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź :-) jeszcze długa droga przede mną, są nerwy, pot i łzy, ale się nie zniechęcam :-) pomocne jest też męskie spojrzenie na temat, gdyby nie mój M. chyba bym stała w jednym punkcie
      a w weekend zwiedzam Rygę, mam nadzieję zobaczyć te cuda na żywo i może zaopatrzę się w jakąś literaturę, bo widziałam, ze ten temat jest tam popularny :D

      druty znalazłam np tu:
      http://www.amiqs.pl/druty-skarpetkowe-20-cm.html

      lub tu:
      https://wloczkowo.pl/pl/p/KARBONZ-Druty-ponczosznicze/1377

      z tego co doczytałam, to lepiej 15 cm niż 20cm?
      pozdrawiam :-)

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń