niedziela, 8 czerwca 2014

Prawie produkcja

Jak tak dalej pójdzie to blog zmieni charakter z wełniono-dziewiarskiego na blog o popsutych częściach ciała. Rozbujała roślinność zasilona obfitym deszczem wymagała natychmiastowej interwencji, ręka boli na nowo. Sweter jedwabno-angorowy utknął pomiędzy sposobami na rozwiązanie sprawy z rękawem, więc może i dobrze, daję mu czas i sobie. Takim to sposobem tydzień minął mi na produkcji dżemu z truskawek i rabarbaru. 


Od dawna nie przerobiłam takiej ilości owoców ponad 2 kg rabarbaru i 8 kg truskawek, zrobiłam 44 słoiki dżemu. Dżem nie jest ani moim ani moich dzieci ulubionym jedzeniem ale PM co wraca ze sklepu to z słoikiem dżemu, jak już musi to niech jada domowy. Owocny był ten tydzień :)) - chociaż z tego co się dowiedziałam truskawka to nie owoc tylko przerośnięte dno kwiatowe.

Ból palca przeszkadza w dzierganiu ale mogę prząść takim to sposobem skończyłam 3-nitkę (angora z jedwabiem i dwie nitki merynosa 23mic), w 94 g ponad 360 m. Angora ładnie się puszy a jedwab trochę hamuje "sprężyny" w merynosie. Jeszcze nie do końca wiem co z tego zrobię, myślałam o takich nie za grubych rękawiczkach ale na razie pomysł niech dojrzewa.



Przędę dalej bo horror się za mną ciągnie, co otworzę szafy, pudła, kartony to trupki się na mnie wysypują - same niedokończone rzeczy. Jedna z rzeczy, która mi wpadła w ręce to farbowana na początku roku czesanka - "kurczak" tak sobie ją wtedy nazwałam z powodu żółtego, po podziale na paski do fraktala "kurczaki" trochę się pochowały.

runo Falkland

Na szpuli kolor bardziej intensywny może wyjdzie z tego całkiem ładny energetyczny fraktal. Od dawna mam ochotę zacząć prząść runo Corriedale na sweter, który od jakiegoś czasu  zaprząta me myśli ale chociaż trochę muszę ogarnąć te straszydła z szaf - zaczynam bardzo dogłębnie rozumieć zwrot "walka z wiatrakami".


Kalendarz dalej mnie zachwyca - piękny i ciepły obraz A. Muchy mówi mi, że prawie pół roku już minęło nie wiadomo kiedy. 


Wpadając w zadumę nad "zagubionym" czasem - życzę miłego dnia.

13 komentarzy:

  1. Podoba mi się kurczak. Ciekawa jestem, jak się ułożą kolory. Do wzorkowego wrabiania byłby fajny. Z wrzosowym tłem.
    Przykrę to, że Cię znów ręka boli. Ale nie da się nie robić nic. No, nie da. Niestety.
    A mnie też przerażają moje wieloletnie zbieranki. Też strach szafy otwierać. Ale już zrozumiałam, że to nieuleczalne. I teraz to już chyba nie mam nawet wyrzutów sumienia, jak coś dokupuję. Sama ze sobą walczyć nie będę :) Bo to jak z wiatrakami :) Masz rację.
    Pozdrawiam słonecznie, i rączkę oszczędzaj ! Choć troszkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo to będzie fraktal i on raczej do wrabiania się nie nadaje, kolory nie będą przechodziły tonalnie jeden w drugi tylko będą wymieszane - to raczej włóczka na jakiś drobny projekt w stylu skarpet :)
      Jak to dobrze, że nie tylko ja mam taką przypadłość "kolekcjonera" szafowego :)) - leczyć też nie mam zamiaru tej przypadłość bo jakieś "nałogi " trzeba mieć :)
      Rękę staram się oszczędzać ale wygląda na to, że sama rozumiesz nie da się nic nie robić, nawet jak inni ogarną wiele to i tak zawsze jest coś co wymaga natychmiastowej mojej interwencji :)
      Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego tygodnia :)

      Usuń
  2. Kalendarz zachwyca i mnie, bardzo lubię grafiki Muchy, kiedyś nawet zaczęłam haft z jedną damą, ale utknęło (może już o tym wspominałam?)
    Dziś właśnie piłam kompot truskawkowo-rabarbarowy, dlatego rozczula mnie myśl o dżemie w którym smak rabarbaru można zamknąć na dłużej,,, ale mama jesienią odmieniła truskawki i te krzaczki są młodziutkie, do tego rabarbarowi coś dolega... więc może w przyszłym roku..
    Cieszę się że nie prujesz jeszcze swetra, niech leży może jeszcze coś wymyślisz, włóczka wygląda fantastycznie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja utknęłam na próbie zrobienia gobelinu na podstawie plakatu pt.: "Bluszcz". Jest jeszcze "Liść laurowy" - też boski (nie wiem czy to poprawne tytuły tych prac ale te liście są motywem przewodnim) - kto wie może kiedyś...
      Dżem nie ma smaku rabarbaru, truskawki go zdominowały ale jest bardziej wyraźny (kwaskowaty) i nie zmienia tak szybko koloru - prawdopodobnie przez ten kwas z rabarbaru. Niestety nie jest z moich truskawek (te czasy dawno minęły) tylko z kupionych.
      Swetra nie będę raczej pruć, nie przeszkadza mi inny kolor rękawa tylko muszę zdecydować jaki to ma być kolor :))
      Uściski

      Usuń
  3. Kurczak się zapowiada wcale nie kurczaczo! Ale zachwycil mnie moteczek nie wiadomo na co. Jaki piękny ten kolor-nie-kolor!
    Przetwory też mnie nękają, jestem po siedmiu kilogramach czereśni (z limonkami) i burakach (bynajmniej nie młodych) i jeszcze paru innych. I padam na dziób! Chyba przestanę przetwarzać!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczak poszedł w zapomnienie - pokażę w niedzielę, fraktal zrobił z tego inną włóczkę :))
      Ten motek bez określonego koloru najbliższy jest temu co mi kiedyś posłałaś z hiper miłego zwierza - oczywiście plus minus.
      Z czereśni nigdy nic nie robiłam oprócz kompotu (mdłego to zaprzestałam) - z tymi limonkami to może być całkiem przyjemna rzecz :)
      Za to z wiśni uwielbiam wszelkie przetwory tylko niestety i w jednym i w drugim przypadku trzeba drylować, a to już mniej przyjemny aspekt tych zapraw.
      Przy tym co zdążyłaś przerobić to ta moja "produkcja" jest nikła :)
      Serdeczności

      Usuń
  4. Twój wpis zwiastuje początek kolejnego słoikowego sezonu, a to cieszy. Wprawdzie nie mam ani truskawek (jeszcze się nie dorobiłam swoich krzaczków), ani rabarbaru (sadzony był wielokrotnie, ale ginie i nie chce rosnąć) to już niebawem i ja będę wekować warzywa i owoce. Ten rok zapowiada się owocowy, bo na drzewach zatrzęsienie zawiązków gruszek i śliwek. Planuję też zrobić sok z czarnego bzu, a także kiszoną kapustę. Zobaczymy co z tych planów wyjdzie.
    A może w sprawie ręki przydałyby się jakieś zabiegi... albo blokady. Nie jestem lekarzem, ale trochę to już długo trwa. Zdrówka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co pamiętam to Ty będziesz niedługo na włościach z ogrodem, polem i ogólnie ziemią a nie betonem wokół :)) Zakładanie ogrodu jest najprostsze, później dopiero zaczyna się dbanie doglądanie by zbierać niekiedy dopiero po 2-3 latach jakieś plony, nie dotyczy to oczywiście warzywniaka ten daje satysfakcję co roku :)
      Kapustę kiszę co roku małe ilości ale na Boże Narodzenie muszę mieć własną a nie zakwaszaną octem ze sklepu.
      Z ręką to jest tak, były zabiegi, farmakologia, solenna obietnica Panu Doktorowi, że absolutnie nie będę przeciążać i w zupełności wystarczy orteza a nie gips - bo miał być gips - no i nie do końca udało się oszczędzać. Wygląda na to, że jednak sama sobie to uczyniłam :(
      Ale jak boli to oszczędzam :D
      Uściski

      Usuń
    2. Dokładnie tak, przede mną zakładanie ogrodu, na razie jest tylko mały warzywnik na którym niewiele się zmieściło z moich, zakrojonych na szeroką skalę, planów. Cóż, przyjdzie trochę poczekać na zbiory.

      Usuń
  5. Słoiki ! Słoiki robią wrażenie ! Uwielbiam słoiki w takich kształtach. :-)))
    Piękne są :-)))
    Zawartość pewnie też, rabarbar ożywi truskawki, bo one takie przerobione, to specyficzne są. Może dlatego, że to - jak piszesz - nie owoc. ;)
    Kurczak odszedł w niwecz i zostały... krokusy. Krokusy, jak nic !

    To, że treści naszych blogów niekoniecznie wełniste tylko są, to właśnie ich urok i swoiste piękno. to nie tylko i wyłącznie blogi promujące działalność często komercyjną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię takie słoiczki, nie są za duże ani za małe w ładnym kształcie, świetnie wyglądają na półce z zapasami :)
      Kiedyś jak robiłam jakiś dziwny dżem to dawałam do spróbowania po rodzinie ale pod warunkiem, że słoiki wrócą do mnie.
      Sam dżem z truskawek jest mdły (przynajmniej dla mnie) ale dodatek rabarbaru wyraźnie mu służy jest o niebo lepszy.

      Nitka po złożeniu nie ma nic z kurczaka ale krokusów też nie widzę, trzeba będzie wymyślić coś nowego :))

      Wpisy na blogu ostatnio u mnie zaczynają niebezpiecznie zahaczać o jakieś "biadolenie" a tego z całych sił pragnę uniknąć :)
      Uściski

      Usuń
    2. Z takimi ślicznymi słoiczkami mam tak samo, odkładam na bok i pilnuje by nie "wyszły" przy rozdawaniu przetworów. Bardzo mnie cieszą takie drobiazgi, a z tym wracaniem od obdarowanych to różnie bywa.

      Usuń
    3. Też tak mam ze słoiczkami. :-)))
      Zdarzyło się kupić coś w sklepie - jakieś nielubiane nawet przetwory dla słoiczka o niebanalnym kształcie ! :-)))
      Przy krokusach będę się upierać - żółty, fioletowy i zielony i takie intensywne... no krokusy ! :P

      Usuń