niedziela, 5 stycznia 2014

Pozytyw i negatyw

Okres przedświąteczny był intensywny, nawet bardzo intensywny, a same święta ogarnięte z rozpędu. Podczas świętowania powoli ale skutecznie się rozleniwiłam, przerwa pomiędzy świętami okazała się całkiem przyjemna a i ja poddałam się lekkiej ospałości  :)
Udało mi się trochę robić na drutach, pokończyć zaczęte rzeczy inne zacząć ale nic nie publikowałam bo byłam "świąteczna" a i wymiana "mózgu" komputera (na większy i szybszy) udaremniła moje zacięcie blogowe - nawet nie wiecie ile haseł i innych udostępnień jest w pamięci komputera a nie naszej.  
Teraz będę Wam tą świąteczną działalność dawkować :))
Podczas świąt skończyłam rękawiczki, które już kiedyś robiłam ale tym razem postanowiłam trochę w nich pozmieniać.



Rękawiczki są wg wzoru z Dropsa ale tym razem zrobiłam negatyw, zmieniłam wnętrze dłoni i przypuszczam gdybym miała robić je jeszcze raz kciuk też zrobiłabym po swojemu.

nowa wersja - z moimi zmianami


wersja wg Dropsa (stara)
Obie pary rękawiczek są zrobione z mojej przędzy i muszę przyznać, że ten 3-letni okres zmienił moje nitki i to bardzo. Pierwsze rękawiczki były zrobione z runa Shetland 2-ply, nowa wersja to Bfl navajo. Pomijając kwestię różnic w runie, okazuje się, że 3 lata dla prządki to bardzo dużo. Moje "trójnitki" są cieńsze niż poprzednie 2-ply - więcej wprawy ale też kołowrotek inny.
Wnętrze nowej rękawiczki to coś a'la jodełka, z ciągłym zachwytem spoglądam na wszelkie tkaniny Alicji ale jodełka jest ponad wszystko.

Robiąc te rękawiczki myślałam o trwałości wełny, teraz najczęściej moje przędze to navajo czyli nitka solidniejsza niż 2-ply. Trochę wymieniałam poglądy na ten temat z Anią (Chmurka).  Ja szukam trwałego runa na skarpety, Ania wspomina, że kiedyś skarpety z babcinej wełny były mocniejsze.
Jakoś nie przypominam sobie większej trwałości (ciągle cerowałam),  Ania to "szczaw" i na pewno nikt jej w dzieciństwie nie męczył cerowaniem :) 
Pamiętam moją babcię i jej walkę o trwałość pięt, sama nie przędła ale kupowała przędzę na targu i dodawała "obcą" nitkę dla wzmocnienia. Ja kombinowałam równie mocno ale robiłam już skarpety z własnej przędzy tylko nigdy aż tak bardzo nie zależało mi na trwałości jak teraz, bo kiedyś moje skarpety miały jedyny słuszny kolor - biały. Obecnie kiedy moje skarpety są we wzory wrabiane jak nigdy dotąd zależy mi na ich "dłuższym życiu".



Powtórkę z rękawiczek  uważam za całkiem udaną a biorąc pod uwagę, że pierwsza para pojechała za naszą zachodnią granicę,  nowa właścicielka dzwoniła i wyraziła swoje zadowolenie, to czemu nie powtórzyć czegoś co się podoba ale nie koniecznie musi wyglądać dokładnie tak samo.


"stare" wnętrze 

Wnętrze rękawiczek wg pierwowzoru jest w paski i już mi się odwidziało, nie do końca podoba mi się też wzór na kciuku oraz sposób wykonania proponowany przez Dropsa, wolę sposób ze starej dziewiarskiej Burdy i przy następnych rękawiczkach już bez zastanowienia będę z niego korzystać.


Niby tak samo a jednak inaczej, trudno mi rzec, która wersja jest ładniejsza - tak wiele zależy od nastroju :)



Dziękuję za wszelkie życzenia świąteczne i noworoczne,  ja życzę Wam samych pozytywów w Nowym Roku a negatywy niech zostaną domeną dzianiny :))

29 komentarzy:

  1. Obie pary są piękne. Chociaż nowszy negatyw bardziej mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i proszę jak od nastroju wiele zależy - każdemu co innego w duszy gra :D

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba - obie są piękne. Chociaż wnętrze dłoni bardziej podoba mi się z nowej wersji :). Fajny pomysł z tym pozytywem i negatywem. Może kiedyś zrobię sobie takie skarpetki? Jedna pozytyw, druga negatyw - to też może ciekawie wyglądać :)). Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu tak dokładnie o takich skarpetach myślę !!! dwie niby takie same ale inne - uważam, że jak się bawić do po pańsku :D
      Serdeczności

      Usuń
  3. Śliczne. Jak zawsze pozostaję pod wrażeniem Twoich umiejętności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za miłe słowa :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Pamiętam ,niestety, cerowanie -ja cerowałam paluszki w śpiochach moich córek-trudno było kupić....i skarpety mężowskie również cerowałam....:)))A rękawiczki cudne zrobiłaś i muszę przyznać,że nowsza wersja bardziejsza od poprzedniej,chociaż ta też mi się podoba:)))Pozdrawiam ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś więcej się cerowało, zszywało lub przeszywało ale też bardziej się szanowało ubiór, jak przychodziłam ze szkoły to się przebierałam w "domowe" ubranie :))
      Ja ceruję do dzisiaj ale tylko skarpety z wełny inne to sobie odpuszczam :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Kiedyś było cerowanie artystyczne. Cokolwiek to oznaczało, brzmi nadal nieźle - znałam tylko z szyldu, jako kilkuletnie czytające dziecię. Już przez skórę czułam, że to nie 'beleco'. ;-)
    Rękawiczki piękne. Nie widzę powodów, by powielać identycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasach niczego mój kuzyn pływał na statkach handlowych, przywiózł wtedy z GB prawdziwe swetry "szetlandy". Ojciec tak uwielbiał jeden ze swetrów, że jego łokcie zrobiły się prawie przeźroczyste wtedy po raz pierwszy poznałam co to oznacza "artystycznie" cerować :D - masz rację to jednak wymaga trochę więcej wprawy niż zwykłe cerowanie :))
      Asiu ja nie lubię robić drugiej rzeczy takiej samej bo mi nudno wtedy :)))
      Uściski

      Usuń
  6. Piękne! Obie wersje z dumą nosiłabym na swych dłoniach :)
    Nie wyobrażam sobie cerowania wzorzastych pięt, to chyba jakaś tajemna wiedza ;)
    Wszystkiego kreatywnego w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję ja też lubię chodzić w takich rękawiczkach :)
      Wzorzystych pięt unikam bo faktycznie cerowanie takich jest dość kłopotliwe a jak jeszcze ma się ochotę na to by nie było widać, że były cerowane to już nawet bardzo wymagające :))
      Za życzenia dziękuję i wzajemnie życzę wszelkiej pomyślności !

      Usuń
  7. Obie rękawiczki podobają mi się ogromnie, nie umiem powiedzieć, które ładniejsze... no to nowe wnętrze faktycznie ciekawsze niż zwykłe paski..... i z chęcią obejrzę powtórkę z rękawiczek
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu mam zamiar do znudzenia bawić się w rękawiczki, skarpety i inne "udziergi", więc będzie co oglądać :))
      Za jakiś czas będą skarpety i to takie testowe mam nadzieję, że nie tylko ja będę ciekawa ich dalszych losów :D
      Serdeczności

      Usuń
  8. Obie pary fantastyczne! Ale jakbym miała wybierać, to nowszy negatyw chyba bardziej...:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowe ładniejsze!
    Powiadasz, że kciuk lepszy ze starej Burdy? A jakie ma oznaczenie ta Burda (zeszyty, jak dodatki do żywności, miały zwykle oznaczenie E i liczbę, na okładce, później tylko w stopce)? Psia krew, nie pamiętam, żebym pisała o kciuku. Alzheimer? A może nietłumaczony zeszyt? A może nie aż tak stary?
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aldona nie wiem czy stara ta Burda z 2003 (11 lat to chyba już stara) ma oznaczenie E 679.
      Właściwie to zawsze dostawałam Burdę (krawiecką) w oryginale ale ten egzemplarz kupiła teściowa (ni w ząb niemieckiego) a ja ją zwinęłam bo bardzo mi się spodobało rozpisanie rękawiczek. Jak sama rysuję rękawiczki to zawsze w oparciu o ten "przepis" :D
      Całkiem możliwe, że moje rękawiczki powstają w oparciu o Twoje tłumaczenie.
      Serdeczności

      Usuń
  10. Po Twoich postach kusi mnie, żeby wrócić do wzorów wrabianych. Fajnie zobaczyć pozytyw i negatyw!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co pamiętam widziałam u Ciebie kilka rzeczy robionych tą techniką i nawet pamiętam cięcie w swetrze wrabianym - ja dopiero dojrzewałam do takich wyczynów :)))
      Chętnie do Ciebie zaglądam i stale podziwiam pewne dziewczę strojne w dzianinę od mamy :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Wspaniałe są te rękawiczki. Obie wersje zachwycają. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba wole nowszą wersję, w ogóle ten wzór wygląda ładnie w tej kolorystyce. Mniej więcej w tym czasie kiedy powstał ten wpis na Twoim blogu moja mama zrobiła swoją wariację na temat tego wzoru. Robi etapami czapkę z czarnej i tęczowej włóczki z moherem. Niby te same dropsowe kwiatki, ale wyglądają zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń