W przypadku dziergania rozmiar ma znaczenie, a szczególnie w przypadku dziergania skarpet we wrabiane wzory. Jakieś 2 lata temu zrobiłam skarpety dla PM ale okazały się stanowczo za duże, chciałam dać ojcu ale dla niego skarpety we wrabiane wzory są straszne - ponoć zaczepia się o nitki po wewnętrznej stronie (ja wszystkie zabezpieczam powyżej 3 oczek ale jego to i tak nie przekonuje). Dałam dziecku, które po wielbłądzich ma uraz do dziś (sierść z Zoo) by chociaż spróbowało czy będzie chodzić - o dziwo w bardzo zimne dni chodził.
Przed świętami kiedy pokazywałam specjalnie uprzędzioną nitkę (opposing-ply) na skarpety, owe dziecko zgłosiło zapotrzebowanie na następną parę.
Wybrał sobie włóczkę i zaczęłam dziergać - okazało się, że kontrast kolorystyczny był tak niewielki, że musiałam zacząć od nowa, teraz to już ja dobrałam kolorystykę.
Niebiesko-granatowa (navy blue) przędza do wspomniane wcześniej Corriedale + nylon a do tego jeden z szarych motków, które dostałam z Berlina.
trochę za jasne zdjęcia |
Bardzo zależało mi na wypróbowaniu mocy mojej nitki, nie do końca odbędzie się to w tych skarpetach ale pięta (najbardziej newralgiczne miejsce) jest w 100 % z przędzionej własnoręcznie nitki.
oryginalny kolor |
Zobaczę co z tego wyniknie : nitka jest przędziona specjalną techniką dla wzmocnienia, powstała z czesanki z dodatkiem nylonu też dla mocy i pięta dziergana techniką, która ponoć przedłuży jej życie - no powinny wyjść wieczne skarpety :))
Moje dziecko wyrosło bardzo a co za tym idzie stopę też ma słuszną (nr 45), wiec dziergałam i dziergałam a końca widać nie było, jak już wydawało się, że starczy, przymiarka mówiła, że jeszcze brakuje i to sporo.
Takim to sposobem bite 2 tygodnie nie licząc falstartu z mało kontrastową kolorystyką poświęciłam na wydłubanie skarpet.
takie plastry cytryn |
Wzór pochodzi z "Around the world in knitted socks", lubię książkę i projekty w niej zawarte, popełniłam wg niej sporo skarpet. Nawet nie chciało mi się wymyślać czegoś nowego bo to całkiem przyjemny wzór dla oka i podczas dziergania.
Dziecko skarpety wzięło i chodzi, zobaczymy jak długo.
Na zdjęciu pod spodem sfilcowana (nielubiana) skarpeta z wielbłąda noszona przez syna jakieś 10 lat temu, moja w tureckie wzorki, no i stan obecny dziecięcej "stópki" :))
Jeszcze tydzień temu gdy dostałam tą serwetkę, prawie można było się zapomnieć, że to styczeń mamy, pogoda była prawie wiosenna, więc i te przebiśniegi nie wyglądały tak nie na miejscu.
Miniony tydzień rozwiał marzenia o kwiateczkach teraz to raczej "lodowe płateczki" - patrzę na serwetkę i po tygodniu mrozu już powtarzam mantrę : byle do wiosny ...
wiosennie |
Pozdrawiam Was wertując prognozy pogody - stanowczo za zimno jak dla mnie :(
Cudne te skarpetki - ja po tych wiewiórkach, które mi "spętały" skrapetkę, trochę mam opór przed wrabianiem.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dzieci rosną (mój kudłaty "synuś" niestety tylko się starzeje)!
Przebiśniegi są jak najbardziej na miejscu, niech przywołują wiosnę!
Uściski
Wolę skarpety we wrabiane wzory bo dłużej "żyją", miejsca podatne na dziury robię w jednym kolorze by cerowanie nie było zbyt kłopotliwe - no i ja chodzę praktycznie stale a jak nie chodzę w wełnie to znaczy, że lato jest :)
UsuńNo mojemu dziecięciu to już tego wzrostu starczy (ponad 190 cm) a i stopa niech już zostanie na tym etapie co jest teraz :D
Nie mam psa od 8 lat i nie wiem czy jestem gotowa na następnego, za dużo wspomnień ...
Tak wiosny mi trzeba i pomyśleć jak było takie cudne słońce to miałam młyn i nie mogłam farbować a teraz "ponuraki" na dworze :(
Serdeczności
Skarpety są śliczne :) a i stopy syna, na zdjęciach nie wyglądają na tak duże jak są ;)
OdpowiedzUsuńU mnie śnieg i dobre -10 i sypie śnieg, a Bruno i tak hasa z wielką radością po podwórzu ;) do tej pory widziałam że jest wodoodporny, ale teraz się okazuje że i mrozoodporny ;)
pozdrawiam
Aniu na zdjęciach to i ja niekiedy nie wyglądam na za "dużą" :)))
UsuńDowiedziałam się, że skarpety są dobre bo ciepłe a wzory nie aż tak konieczne - no cóż nie spodziewałam się zachwytów a nawet by mnie trochę "zszokowały" :))
Z tego co pamiętam to mój pies był jeszcze błoto odporny - gorzej z domem :D
Serdecznie pozdrawiam
No właśnie mężczyźni nie umieją artykułować zachwytów, tym się nie przejmuj ;)
UsuńNie wiem jak Ty to robisz, dla mnie takie wrabiane skarpety z tak misternym wzorem są awykonalne. Przepiękne!
OdpowiedzUsuńLidio na drutach je robię :D - kiedyś robiłam tylko białe jednokolorowe ale to takie nudne było, więc zaczęłam wrabiać i się "wrobiłam"
UsuńDziękuję za miły komentarz i serdecznie pozdrawiam
Pierwiosnki na serwecie tak mi fajnie na sercu zrobiły... tak mi się chce wiosny !
OdpowiedzUsuńCzytając o stopie syna, niekończącym się dzierganiu, zaraz pomyślałam, o chińskich dziewczynkach, którym krępowano stopy. Co prawda w innych celach, ale ... przyznasz, dziergając, że można chociaż w myślach mieć ciągoty. :-))))
I nieodzownie, widząc skarpety w takich wzorach myślę o ich zadeptaniu. :-(
Mnie nawet odpowiadała ta pogoda przed tym atakiem zimy tak 8-10 stopni na plusie podczas zimy mnie by nie szkodziło :)
UsuńOj masz rację z tymi "stópkami" - chociaż trochę ukrócić ale jak by wyglądał człowiek ponad 190 cm z mini stopami :D
Jak skarpeta "przeżyje" 2 sezony zimowe i 1 z zacerowaną piętą to jakoś wydaje mi się, że jest ok.
Uściski
Takie skarpety nie są do chodzenia. One są do podziwiania :)
OdpowiedzUsuńTak, tydzień zimy wystarczy. I aby do wiosny :)
Ewo pierwszą zrobioną parę też oszczędzałam teraz to już się przyzwyczaiłam i używam intensywnie :)
UsuńPozdrawiam
Skarpety śliczne! Ciekawa jestem jak sprawdzi się w nich Twoja nitka. Ja musiałabym w skarpetach dla siebie wzmacniać raczej palce, bo właśnie w tym miejscu najszybciej je przecieram. Co prawda dotyczy to skarpet kupowanych, które zakładam do butów, bo we własnoręcznie wydzierganych chodzę jedynie po domu i jak na razie żadnej pary jeszcze nie przetarłam :).
OdpowiedzUsuńSerwetka cudna! Też już z utęsknieniem czekam na wiosnę, bo zimy i mrozów zdecydowanie nie lubię.
Serdeczności :).
Ja też zauważyłam, że książkowe skarpety mają tendencje do przedzierania się na palcach, winię za to zbieranie oczek, teraz zbieram oczka na palce tak, że zostawiam pomiędzy zbieraniem górnym i dolnym 3-4 oczka - powstaje taki dystans (palce nie są płaskie) i to w jakiś sposób minimalizuje to rozpychanie nitek.
UsuńAle głównie ceruję pięty i to zawsze było najsłabsze miejsce.
Ja w własnych skarpetach chodzę stale i mam nawet specjalne na zimniejsze i cieplejsze dni :)
Ja też wolałabym taką zimę jak była do tej pory, coraz bardziej zazdroszczę Anglikom, przy ich pogodzie to można przez całą zimę w grubym wełnianym swetrze pomykać :))
Uściski
Fenomenalny wzór jest na tych skarpetach, szczerze zazdroszczę Synowi:o)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa, muszę to moje dziecko uświadomić, że nie dla wszystkich to tylko skarpety :D
UsuńPozdrawiam
Skarpetki cudne.!!! Tak,dzieci rosną (mój synuś na szczęście już nie (186cm wzrostu/45 nózia) i do mnie mówi "konusie"...:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńJa mam jakieś 170 cm, więc raczej do niskich nie należę ale jak mam gdzieś wysoko sięgnąć to taki wysoki domownik jest bardzo przydatny :))
Serdeczności
Jestem w szoku… Żebyś musiała namawiać do przygarnięcia tak ślicznych skarpetek, w głowie mi się to nie mieści… ;)
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś ciekawy temat przeplatania nitek w żakardowych wzorach. Moja tolerancja do blokowania wełny po lewej stronie jest nieco większa, do 5 pozwalam nitce wisieć. Po pierwszym praniu i kilku noszeniach wełna się nieco filcuje i nie odstaje od robótki. Wolę uważać na początku eksploatacji niż „męczyć się” podczas sztrykowania ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Droga Ewo gdyby Twoje dzieciństwo było naznaczone matką opętaną wełną i inną sierścią (najczęściej z Zoo) to też w wieku mogącym skutecznie wyrażać sprzeciw czyniła byś to :D
UsuńJeszcze jakieś 10 -12 lat temu dziergałam tylko z runa naszych owiec a to nigdy nie było miłe runo :)
Ja opuszczam 3 oczka bo sama nie cierpię jak o coś zaczepię i zaciągnę oczka ale oczywiście nie ma na to jakiegoś specjalnego przepisu - dzierganie to takie zajęcie, które raczej powinno nas relaksować a nie stresować :)
Serdeczności
No tak, masz rację, poza tym bunt ukierunkowany na skarpetki to nic starsznego ;)
UsuńCo do dziergania, to przypomniał mi się fragmentu mojego ulubionego serialu, Przystanku Alaska. Chris podczas kolejnej próby stworzenia czegoś wielkiego powiedział, że ważnejszy od efektu jest proces twórczy :)
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Świetne skarpetki , temat nitek ciekawy ja maksymalnie dwa oczka pozwalam i przeplatam , nie lubię jak mi coś w zakładaniu przeszkadza
OdpowiedzUsuńDziękuję Bernadetto za miły komentarz :))
UsuńSkarpetki czynię na drutach 1,75 a wzory wrabiane na 2, więc 3 oczka to naprawdę mały odcinek (oczek jest w obwodzie 80- 84), przypuszczam, że przy grubszej włóczce też bym gęściej przeplatała :))
Pozdrawiam
Piekne skarpety. Ja dopiero sie ucze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za miłe słowa :))
UsuńRobienie na drutach jest przyjemne na każdym etapie czy to będzie ktoś kto dopiero zaczyna czy osoba z większym doświadczeniem to i tak zabawa jest przenia :)))
Serdecznie pozdrawiam