Okres przedświąteczny był intensywny, nawet bardzo intensywny, a same święta ogarnięte z rozpędu. Podczas świętowania powoli ale skutecznie się rozleniwiłam, przerwa pomiędzy świętami okazała się całkiem przyjemna a i ja poddałam się lekkiej ospałości :)
Udało mi się trochę robić na drutach, pokończyć zaczęte rzeczy inne zacząć ale nic nie publikowałam bo byłam "świąteczna" a i wymiana "mózgu" komputera (na większy i szybszy) udaremniła moje zacięcie blogowe - nawet nie wiecie ile haseł i innych udostępnień jest w pamięci komputera a nie naszej.
Teraz będę Wam tą świąteczną działalność dawkować :))
Podczas świąt skończyłam rękawiczki, które już kiedyś robiłam ale tym razem postanowiłam trochę w nich pozmieniać.
Rękawiczki są wg wzoru z Dropsa ale tym razem zrobiłam negatyw, zmieniłam wnętrze dłoni i przypuszczam gdybym miała robić je jeszcze raz kciuk też zrobiłabym po swojemu.
nowa wersja - z moimi zmianami |
wersja wg Dropsa (stara) |
Wnętrze nowej rękawiczki to coś a'la jodełka, z ciągłym zachwytem spoglądam na wszelkie tkaniny Alicji ale jodełka jest ponad wszystko.
Robiąc te rękawiczki myślałam o trwałości wełny, teraz najczęściej moje przędze to navajo czyli nitka solidniejsza niż 2-ply. Trochę wymieniałam poglądy na ten temat z Anią (Chmurka). Ja szukam trwałego runa na skarpety, Ania wspomina, że kiedyś skarpety z babcinej wełny były mocniejsze.
Jakoś nie przypominam sobie większej trwałości (ciągle cerowałam), Ania to "szczaw" i na pewno nikt jej w dzieciństwie nie męczył cerowaniem :)
Pamiętam moją babcię i jej walkę o trwałość pięt, sama nie przędła ale kupowała przędzę na targu i dodawała "obcą" nitkę dla wzmocnienia. Ja kombinowałam równie mocno ale robiłam już skarpety z własnej przędzy tylko nigdy aż tak bardzo nie zależało mi na trwałości jak teraz, bo kiedyś moje skarpety miały jedyny słuszny kolor - biały. Obecnie kiedy moje skarpety są we wzory wrabiane jak nigdy dotąd zależy mi na ich "dłuższym życiu".
"stare" wnętrze |
Niby tak samo a jednak inaczej, trudno mi rzec, która wersja jest ładniejsza - tak wiele zależy od nastroju :)
Dziękuję za wszelkie życzenia świąteczne i noworoczne, ja życzę Wam samych pozytywów w Nowym Roku a negatywy niech zostaną domeną dzianiny :))
Są cudowne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńObie pary są piękne. Chociaż nowszy negatyw bardziej mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i proszę jak od nastroju wiele zależy - każdemu co innego w duszy gra :D
UsuńSzczerze mówiąc nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba - obie są piękne. Chociaż wnętrze dłoni bardziej podoba mi się z nowej wersji :). Fajny pomysł z tym pozytywem i negatywem. Może kiedyś zrobię sobie takie skarpetki? Jedna pozytyw, druga negatyw - to też może ciekawie wyglądać :)). Uściski :).
OdpowiedzUsuńFrasiu tak dokładnie o takich skarpetach myślę !!! dwie niby takie same ale inne - uważam, że jak się bawić do po pańsku :D
UsuńSerdeczności
Śliczne. Jak zawsze pozostaję pod wrażeniem Twoich umiejętności!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za miłe słowa :))
UsuńPozdrawiam
Jakie ładne :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję serdeczności ślę :)
UsuńPamiętam ,niestety, cerowanie -ja cerowałam paluszki w śpiochach moich córek-trudno było kupić....i skarpety mężowskie również cerowałam....:)))A rękawiczki cudne zrobiłaś i muszę przyznać,że nowsza wersja bardziejsza od poprzedniej,chociaż ta też mi się podoba:)))Pozdrawiam ciepło:)))
OdpowiedzUsuńKiedyś więcej się cerowało, zszywało lub przeszywało ale też bardziej się szanowało ubiór, jak przychodziłam ze szkoły to się przebierałam w "domowe" ubranie :))
UsuńJa ceruję do dzisiaj ale tylko skarpety z wełny inne to sobie odpuszczam :D
Pozdrawiam serdecznie
Kiedyś było cerowanie artystyczne. Cokolwiek to oznaczało, brzmi nadal nieźle - znałam tylko z szyldu, jako kilkuletnie czytające dziecię. Już przez skórę czułam, że to nie 'beleco'. ;-)
OdpowiedzUsuńRękawiczki piękne. Nie widzę powodów, by powielać identycznie.
W czasach niczego mój kuzyn pływał na statkach handlowych, przywiózł wtedy z GB prawdziwe swetry "szetlandy". Ojciec tak uwielbiał jeden ze swetrów, że jego łokcie zrobiły się prawie przeźroczyste wtedy po raz pierwszy poznałam co to oznacza "artystycznie" cerować :D - masz rację to jednak wymaga trochę więcej wprawy niż zwykłe cerowanie :))
UsuńAsiu ja nie lubię robić drugiej rzeczy takiej samej bo mi nudno wtedy :)))
Uściski
Piękne! Obie wersje z dumą nosiłabym na swych dłoniach :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie cerowania wzorzastych pięt, to chyba jakaś tajemna wiedza ;)
Wszystkiego kreatywnego w nowym roku!
Pięknie dziękuję ja też lubię chodzić w takich rękawiczkach :)
UsuńWzorzystych pięt unikam bo faktycznie cerowanie takich jest dość kłopotliwe a jak jeszcze ma się ochotę na to by nie było widać, że były cerowane to już nawet bardzo wymagające :))
Za życzenia dziękuję i wzajemnie życzę wszelkiej pomyślności !
Obie rękawiczki podobają mi się ogromnie, nie umiem powiedzieć, które ładniejsze... no to nowe wnętrze faktycznie ciekawsze niż zwykłe paski..... i z chęcią obejrzę powtórkę z rękawiczek
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Aniu mam zamiar do znudzenia bawić się w rękawiczki, skarpety i inne "udziergi", więc będzie co oglądać :))
UsuńZa jakiś czas będą skarpety i to takie testowe mam nadzieję, że nie tylko ja będę ciekawa ich dalszych losów :D
Serdeczności
Obie pary fantastyczne! Ale jakbym miała wybierać, to nowszy negatyw chyba bardziej...:)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :D
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Nowe ładniejsze!
OdpowiedzUsuńPowiadasz, że kciuk lepszy ze starej Burdy? A jakie ma oznaczenie ta Burda (zeszyty, jak dodatki do żywności, miały zwykle oznaczenie E i liczbę, na okładce, później tylko w stopce)? Psia krew, nie pamiętam, żebym pisała o kciuku. Alzheimer? A może nietłumaczony zeszyt? A może nie aż tak stary?
Uściski!
Aldona nie wiem czy stara ta Burda z 2003 (11 lat to chyba już stara) ma oznaczenie E 679.
UsuńWłaściwie to zawsze dostawałam Burdę (krawiecką) w oryginale ale ten egzemplarz kupiła teściowa (ni w ząb niemieckiego) a ja ją zwinęłam bo bardzo mi się spodobało rozpisanie rękawiczek. Jak sama rysuję rękawiczki to zawsze w oparciu o ten "przepis" :D
Całkiem możliwe, że moje rękawiczki powstają w oparciu o Twoje tłumaczenie.
Serdeczności
Po Twoich postach kusi mnie, żeby wrócić do wzorów wrabianych. Fajnie zobaczyć pozytyw i negatyw!
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam widziałam u Ciebie kilka rzeczy robionych tą techniką i nawet pamiętam cięcie w swetrze wrabianym - ja dopiero dojrzewałam do takich wyczynów :)))
UsuńChętnie do Ciebie zaglądam i stale podziwiam pewne dziewczę strojne w dzianinę od mamy :)
Pozdrawiam
Piękne. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również serdecznie pozdrawiam :)
UsuńWspaniałe są te rękawiczki. Obie wersje zachwycają. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :))
UsuńSerdeczności ślę.
Chyba wole nowszą wersję, w ogóle ten wzór wygląda ładnie w tej kolorystyce. Mniej więcej w tym czasie kiedy powstał ten wpis na Twoim blogu moja mama zrobiła swoją wariację na temat tego wzoru. Robi etapami czapkę z czarnej i tęczowej włóczki z moherem. Niby te same dropsowe kwiatki, ale wyglądają zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuń