niedziela, 23 czerwca 2013

Monotematycznie czyli o wełnie

Cóż tu dużo pisać, jest ciepło a nawet więcej, jakoś ostatnimi czasy wszystko w skrajności popada nawet pogoda. Jestem ciepłolubna ale jak czesanka podczas przędzenia przykleja mi się do rąk to nawet dla mnie za dużo. 
Dzisiaj jak to publikuję jest 17,5 stopnia z wczorajszych prawie 30 - totalne skrajności ale przynajmniej da się prząść. 

bardzo mi się podoba
                                      
Podczas ostatniego farbowania, postanowiłam sprawdzić jak będzie wyglądała  po takiej obróbce czesanka na skarpety (Corriedale + nylon).  W farbowaniu nawet nie chciałam nadawać jej jakiegoś specjalnego koloru bardziej chodziło mi o to, czy po umoczeniu i poddaniu temperaturze ten nylon przestanie fruwać po okolicy podczas przędzenia. Wykorzystałam resztki farb ze słoiczków trochę ecru, jakaś totalnie rozwodniona oliwka i tajemniczy składnik (chyba ochra z czymś) - farbowanie mnie zachwyciło niby nic takiego ale mnie się bardzo podoba - same niedopowiedziane kolory. 


takie "złotko"

Gdybym chciała specjalne nadać czesance takie  kolory pewnie by nie wyszło a tu proszę tak od niechcenia trochę ecru, wanilii, złota ale niewiele i gdzieniegdzie poblask złotej oliwki - zdjęcie nie oddaje wszystkich niuansów :)) Bardzo mi się podoba w motku ale najbardziej podoba mi się to, że farbowanie faktycznie opamiętało latający po okolicy nylon. 




Podczas ostatniej wizyty w pasmanterii, w rozmowie z właścicielką doszłyśmy do wniosku, że jestem starej daty bo latem dziergam na zimę a zimą też na zimę :))) - powinno być na lato. Asortyment pasmanterii przechodzi zmiany, latem włóczki letnie a zimą zimowe. Dopatruję się w tym raczej zmiany nastawienia do dziergania - teraz wynika z przyjemności a nie konieczności. 
Na Dzień Ojca zrobiłam mojemu skarpety - zwykłe wełniane, białe lekko gryzące z runa naszych owiec (stare zapasy) będą w sam raz na zimę. 


 Drugie skarpety a raczej skarpetki z resztek ale tym razem spód z mojej mieszanki Corriedale + nylon, to dla córki znajomej. Skarpety na małą stopę więc i wzór na 54 oczka - narysowany w oparciu o wzory A. Starmore. Bardzo lubię te książki są nieocenioną pomocą podczas takich robótek.


 Kolorowe kłębuszki zostały z tęczowych skarpet, które robiłam jakiś czas temu dla żony kuzyna, na taki mały projekt w sam raz.

Coraz częściej trudno mi zacząć robótkę, sukienka dla siostrzenicy była zaczynana 3 razy za każdym razem nie podobał mi się początek. Teraz dół wygląda tak i jest to na razie najbardziej satysfakcjonujący mnie początek chociaż nie wiem jak długo.
Oczka nabrane z udziałem nitki dodatkowej, nie ma charakterystycznego łańcuszka jak przy zwykłym nabieraniu oczek - obawiam się, że zaczynam wydziwiać albo to raczej ten upał tak robi :)


"Matko czy ty wiesz co to jest FB ?" - pyta mój syn.
"Wiem - portal społecznościowy gdzie spotykają się ludzie o podobnych zainteresowaniach, dzielą się swoimi pasjami i zachwytami lub coś negują " - odpowiadam
" A do czego tobie służy ?? "
" No do grania "
Wygląda na to, że jeszcze tak będzie - ale z ogłoszeń na FB wynika, że w grupie "Prządek" zaczyna się następny sezon "kolarski" więc dziewczyny, które chcą dołączyć do peletonu niech się zgłaszają :))
Halina zebrała całkiem spory zespół ale na pewno znajdzie się miejsce dla chętnych.

Serdecznie Was pozdrawiam pomimo chłodu na dworze.


23 komentarze:

  1. Mnie też ta włóczka ogromnie się podoba, bajka po prostu bajka....
    Skarpetkami dla Taty ciut mnie zawstydziłaś, ja swojemu wręczyłam, taki małozachwycający prezent ze sklepu....
    Ale dzierganie skarpetek to niekoniecznie wyrób na zimę, ostatnio się dowiedziałam, że mokra skarpetka może chłodzić napoje w butelkach :P ach ta telewizja czasem bywa pożyteczna ;)
    Skarpetki z kolorowych kłębuszków są przepięjne, jestem nimi oczarowana... u mnie dziś tez chłodno, ale moja spieczona na raka skjóra, przyjmuje to z ulgą....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu muszę się przyznać, że w tym roku moja mama dostała tylko czekoladki na Dzień Matki więc cóż jak mi się udaje do prezenty są własnoręczne a jak nie to będą kiedy indziej :))
      Poza tym skarpety dziergam jak coś mi nie wychodzi lub nad czymś intensywnie myślę to takie dzierganie, które nie wymaga uwagi i można myśleć o innych rzeczach.
      Mam nadzieję, że Twoja skóra doszła już do normy ale cieszę się z Tobą bo kawał roboty zrobiliście a to chyba najważniejsze :D
      Jak będziesz chciała to prześlę zdjęcie tego wzoru to na 14 oczek na drut w sam raz na małe stopy :))
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. No ja wiem że nie zawsze się udaje zdążyć ze zrobieniem prezentem na czas, ale skarpety to taka mała przyjemność dla dziewiarki, a duża dla obdarowanego...
      Skóra już nie piecze, ale tylko patrzeć kiedy zacznie schodzić... ja się okropnie trudno opalam ;) A z sianem w tym roku było nerwowo, najpierw długo padał deszcz, po skoszeniu truchleliśmy żeby się ładnie wysuszyło, a po sprasowaniu w kostki, zwoziliśmy trochę na wyścigi... ale najważniejsze, że prowiant na zimę dla krówek zapewniony....
      Za chęć podzielenia się wzorem ogromnie dziękuję ;D on jest z tej książkiz samymi schematami?? przymierzam się do jej zakupu od jakiegoś czasu :)

      Usuń
  2. "Złotko" cudne przecudne jest. To rzeczywiście ciekawostka, że najpiękniejsze kolorki wychodzą przypadkiem! I skarpety dla córki znajomej ogromnie mi się podobają. Na upał nie narzekaj, wyraźnie świetnie Ci robi na rozum, bo ten brzeg wygląda na hiperelastyczny.
    A mnie tak moje pochlastane nożem palce swędzą do "błamiku n/n" od Ciebie, że żyję nadzieją, iż znak to niezawodny szybkiego gojenia się pochlastańców i wreszcie będę mogła prząść (bez opuszków lewej dłoni rady nie daje), bez względu na temperaturę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że, wychodzą od niechcenia bo jak się człowiek tak nastawi, wyobrazi Bóg wie co i na dodatek namiesza tych farb to guzik wychodzi.
      Farbowanie bez planu to najlepsze farbowanie nigdy nie rozczaruje i zawsze jest piękne :D
      Aldona ja nie narzekam na upał ja kocham ciepło tylko nie lubię wtedy prząść bo czesanka się klei do rąk, a ja lubię prząść i tak żal...
      O Twoich palcach nawet nie myślę, koszmar i tyle a jeszcze jak mi napisałaś coś z miską ganiała w poszukiwaniu plastra to wyobraźnia zrobiła swoje - no cierpię z Tobą :(
      Mam nadzieję, że zaleczą się szybko bo nie tylko przecież przędziesz ale inne rzeczy też się same nie zrobią.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  3. Przespałam dzisiaj ten rześki poranek - teraz na moim termometrze są 24 stopnie w cieniu i oby tak już zostało. To optymalna dla mnie temperatura do życia :). W czasie upałów ruszam się jak mucha w smole i nawet mój mózg nie ma ochoty pracować jak należy ;(. Tobie jednak upały nie zaszkodziły :). Złotko jest prześliczne i już czekam na skarpety z niego :). Kolorowe skarpetki też są śliczne i już korci mnie, żeby chwycić za druty skarpetkowe. Poczekam jednak aż się trochę bardziej ochłodzi, bo nie lubię gdy włóczka lepi mi się do palców. A na razie spróbuję powalczyć z maszyną do szycia, bo mam kilka rzeczy do przerobienia i uszycia. Może mi się uda?
    Uściski serdeczne :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu tak jak pisałam wcześniej jestem ciepłolubna i wytrzymuję bardzo ekstremalne ciepło, za to na zimno nie jestem wcale odporna i bardzo szybko przemarzam - stąd chyba moja miłość do wełny :))
      Chyba całą tą czesankę na skarpety poddam przypadkowemu barwieniu bo nie mam konkretnych pomysłów a i prząść będzie się lepiej. Dzierganie z niej skarpet nawet w upale nie przeszkadza ta nitka jakoś sama tak sunie :))
      Jak patrzę na Twoje spódniczki i sukienki to bardzo Ci zazdroszczę umiejętności krawieckich - mam poduszkę do uszycia i nie mogę się za nią zabrać, może jak napatrzę się u Ciebie to mi ochota przyjdzie :D
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Wczoraj pół dnia kroiłam materiały na nowe uszytki, więc jak to w końcu uszyję będziesz miała okazję znowu się motywować :))).

      Usuń
  4. Piękna kolorystyka wyszła - cudo!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbaro bardzo dziękuję za miłe słowa :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Wszystko mi się podoba, moteczek zwłaszcza. Kurcze, czemu ja podchodzę do wzorów wrabianych jak pies do jeża? Macie jakieś sposoby na trzymanie nitek, żeby dzianina nie była tak ściągnięta? Bo to właśnie u mnie kuleje- będę wdzięczna za wszelkie instrukcje :)
    Pees. ja też jakoś do bawełny nie mam serca, okrągły rok dziergałam z wełny, ale chyba się przełamię :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Navajo też się bałaś a proszę jak pięknie Ci wyszło wzory wrabiane wcale nie są jakieś trudne wystarczy poćwiczyć :)
      Z trzymaniem nitek to raczej musisz właśnie sama popróbować bo ja dziergam przekładając nitki, naprzemiennie biorę kolor , z którego dziergam a druga nitka zwisa i czeka na swoją kolej. Są jednak dziewczyny, które dziergają trzymając obie nitki lub nitki trzymają w prawej i lewej ręce albo posiłkują się takim naparstkiem dziewiarskim, który przytrzymuje nitki. To co będzie właściwe dla Ciebie musisz niestety sama odkryć - naprężenie nitek to już tylko kwestia wprawy :))
      Ja bawełnę i letnie włóczki nawet lubię ale one wymagają innego początku i końca bo jakoś łańcuszek zupełnie mi się nie podoba :)
      Serdeczności

      Usuń
    2. To ja pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze :). Jeśli idzie o trzymanie nitki we wzorach wrabianych, to mi bardzo pomógł w tym ten filmik: http://www.garnstudio.com/lang/pl/video.php?id=136
      Ja dodatkowo jeszcze owijam sobie obie nitki raz wokół małego palca, a dopiero potem daję na wskazujący - lepiej panuję wtedy nad naciągiem :). Mam nadzieję, że nie namotałam za bardzo tym opisem :).

      Usuń
    3. A co tu można namieszać :)))
      Każda wskazówka i pomoc jest cenna :))
      Sposobem, który proponujesz robiłam dwustronne rękawiczki bardzo wygodny ale przy zwykłym wrabianiu to trzymam nitki pojedynczo - uczyłam się wrabiać jak jeszcze nie było internetu a książki dziewiarskie też raczej w bardzo okrojonych formach bywały.

      Usuń
    4. Dziękować Drogie Panie za wskazówki, ja zwykle żakardy dziergam za ciasno i wychodzą mi takie kwiatki, że ojeju :) przy najbliższej okazji spróbuję wzorów wrabianych ;)))

      Usuń
    5. To może do żakardów weź sobie trochę "za duże druty" jeśli zrobisz ciasno na zbyt dużych drutach to po zdjęciu z nich dzianina powinna się poluzować

      Usuń
  6. Your socks are wonderful as always! Love your spinning too :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you very much for your kind words and I greet :)
      Karina

      Usuń
  7. Všechno je moc krásné - překrásné! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vladko bardzo pięknie dziękuję :))
      U Ciebie też same piękne rzeczy - Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  8. Piękna nitka !
    Chylę się przed jakością wyrobu. Przy tym wygląda tak miękko, że nawet upał by mnie nie powstrzymał przed wymiętoszeniem moteczka. :-)
    Tak, to prawda, że najlepiej zdać się na zaskakiwanie kolorami. Ale do tego trzeba dystansu i cierpliwości do rękodzieła. Nie każdy posiada te cechy, ale też i nie każdy jest w stanie je posiąść.
    Skarpety wrabiane, hmmm.. no co ja mogę jeszcze napisać, no co ? ;-)))
    Aa.... brzegi dzianiny, hmmm... też czasami mnie to męczy. Każda włóczka, nitka wełna potrafi się inaczej zachowywać i tylko wnerwia, że coś takiego, może być tak upierdliwe i żyć własnym życiem. :-)
    I koniecznie muszę zapytać, bo w tekście pojawił się zwrot 'runo naszych owieczek', co to za owieczki ? bo jakoś mi chyba umknęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ta nitka bardziej się podoba niż poprzednia biała, po farbowaniu wyraźnie dało się odczuć różnicę i mogłam zapanować podczas przędzenia nad tym nylonem stąd w miarę równa nitka.
      Ja jestem strasznym "niewolnikiem" odwzorowywania kolorów zapominając o tym, że takie przypadkowe farbowanie może zachwycić o wiele bardziej niż dokładnie zaplanowane - stale pracuję nad tą "ułomnością" :))
      Brzegi dzianin bardzo rzadko spełniają moje oczekiwania w 100% najczęściej coś jest nie tak ale w wełnie jakoś spokojniej to przyjmuję gorzej z letnimi włóczkami.
      Jeżeli chodzi o "runo naszych owiec" to już prawie anegdota . Kiedyś usługowo gręplowałam wełnę z ciekawości pytałam właściciela o rasę to słyszałam "no takie białe" - mam jeszcze resztki takiego runa i włóczki, które przerabiam na skarpety dla ojca - woli te mniej delikatne gatunki. Więc nie mam pojęcia jakie to owce prawdopodobnie jakieś mieszańce ale "białe" :D
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  9. Witaj,
    chciałabym Cię zapytać o ten nylon do włóczki na skarpety. Czy mozna gdzieś w ogóle dostać sam taki nylon, żeby móc go dodać do swojej wełny?
    Pozdrawiam- Jola.

    OdpowiedzUsuń