Trochę przędę, trochę bo pochłania mnie dzierganie ale udało mi się zrealizować pomysł na nitkę o której myślałam od dłuższego czasu. Pomysł wzorowany aurą za oknem; trochę bieli, trochę kryształków lodu no i szron. Nitka do biała alpaka w skręcie navajo ozdobiona koralikami z kryształu górskiego a podczas skręcania w navajo dodawane resztki z oprzędu jedwabiu - takie sztywnie poplątane nici. Niestety nitki jedwabiu po wypraniu nie sterczały dumnie jak przystało na szron tylko przypominają raczej jakiś porost lub wręcz nitki pleśni. Myślę o nich raczej jako o skołtunionym śniegu :)
|
przed praniem jeszcze dumnie sterczące nitki jedwabiu |
|
pranie nadało nitce piękną biel ale skołtuniło nitki |
Uprzędłam runo teeswater ufarbowane na kolor "Gun Metal" 96g, 2-ply ok. 310m .Wstawiłam do sklepiku, w pierwszej wersji miał być z tego taki prosty szal na grubych drutach ale tak pochłaniają mnie inne dziergadła że, na razie nie ma mowy bym się tym zajęła. Może za chwilę, a jak ktoś wcześniej zakupi to sobie uprzędę na nowo :)
|
teeswater w szaro -granatowym wydaniu |
Na drutach mam drugą skarpetę w tym stylu jak zwykle lekko za duża i trzeba było przerabiać. Wełna z bambusem z firmy Zitron miła w dotyku ale raczej do chodzenia późną wiosną (zbyt wielki ze mnie zmarzluch)
|
przyjemne dzierganie z dużą ilością oczek krzyżowych |
|
wzorek po skosie przecinający wierzch stopy |
Umieszczam zdjęcie książki (za chwilę może być nielegalne bo naruszy czyjeś dobra) która, miała przyjść w lutym, jest niezła nie powala na kolana ale ma wiele porad praktycznych, np.: jak przygotować dzianinę do cięcia - ten rodzaj dziergania rządzi się innymi prawami. Wykrój pod szyją robimy na prosto, przycinamy i później nabieramy oczka by dorobić wykończenie. Rękawy robione razem, a następnie rozcinane (na to się chyba nie odważę :). Jest tu kilka fajnych wzorów, więc będę mieć zabawę na najbliższe tygodnie.
Coraz mocniej dojrzewa we mnie chęć uprzędzenia i ufarbowania wełny na taki sweter niestety ten który, mi się podoba to bagatela 14 kolorów , po 7 na wzór i tło. Nigdy nie robię postanowień noworocznych bo uważam że, albo coś robię albo nie. W tym wypadku to jednak będę musiała narzucić sobie jakiś reżim bo, jak zacznę prząść to będzie tego dość sporo no i dość długo będę to prząść. W międzyczasie może wpaść do głowy coś innego i zniweczy cały plan. Trudno po jakimś czasie wracać do rozgrzebanej roboty więc jakaś dyscyplina by się przydała.
Karina, jak zawsze podziwiam Twe dzieła :) Podoba mi się Twoja konsekwencja w dążeniu do celu, wezmę z Ciebie przykład!
OdpowiedzUsuńSkarpety śliczne-z jakiej książki je robisz?
OdpowiedzUsuńchciałabym taką też zamówić.
Pozdrawiam
Przy Twoich skarpetkach się wymiękka! W życiu bym ich nie nałożyła na nogi! Szkoda by mi było!
OdpowiedzUsuńPiękny wzór,skarpetka wygląda rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńPiękna ta wełenka, ja zamówiłam sobie czesankę żeby spróbować :))) już się cieszę, babcia (która ma być nauczycielką) na razie nie oponowała :)
OdpowiedzUsuńSkarpeta kolejna bombowa- rewelacja :))))
Czekam na pomysły z książki bo czuję że cuda będą się działy :)))
Twoje skarpety są śliczne! Gdybym takie założyła, to siedziałabym w fotelu z nogami w górze, najlepiej opartymi na poduszce, żeby każdy (ja też) mógł je podziwiać ;)).
OdpowiedzUsuńAlicjo - staram się być wytrwała ale nie zawsze wychodzi, choć przy tym co się lubi robić jest łatwiej :D
OdpowiedzUsuńMilu - mam nadzieje że, mail dotarł - dziękuję za odwiedziny Violu, Maris i Frasiu - jak zawsze dziękuję za miłe słowa, nawet nie uwierzycie jak łatwo przychodzi mi zakładanie tych skarpet i chodzenie w nich - myślę że, to przez tą "sklepową" włóczkę jak zrobię coś podobnego z mojej ręcznie przędzionej to będzie większy dylemat :))
Chmurko - nie mogę się doczekać Twojej pierwszej nitki, zobaczysz to coś fantastycznego, ciesz się że, babcia może Cię nauczyć, cudna wiadomość że, znowu ktoś połyka bakcyla przędzenia :D
Ja tez nie posiadam się ze szczęścia :) mam nadzieję tylko że kołowrotek uda nam się wskrzesić bo 20 lat go nikt nie używał. Bakcyla to już połknęłam patrząc się na Twoje wyczyny i koleżanek, teraz wreszcie się odważyłam :)) Ach to będzie weekend :))
UsuńSkarpeta jest olśniewająca :) Jeżeli tak można powiedzieć o skarpecie :P
OdpowiedzUsuńJa mam wrażenie, że chcesz dowalić każdej z nas pokazując takie skarpetkowe arcydzieła!
OdpowiedzUsuńTo nie nadaje się do noszenia!
Takie skarpety to pokaz mistrzowski!
Szaro-granatowa wełenka przecudnej urody!
Przejrzałam Twój blog i oniemiałam, nie potrafię robić takich pięknych rzeczy, jeśli chodzi o obróbkę wełny to jestem ciemna jak tabaka w rogu, mimo, że nawet mam kołowrotek. Pozdrawiam i gratuluję takich zdolności.
OdpowiedzUsuń