piątek, 27 maja 2011

Dylematy

Lubię od razu wiedzieć, mieć pewność słusznego postępowania a nie dochodzić co lepsze, wybierać to czy tamto - gdyby nie te dylematy byłoby mi trochę lepiej a przynajmniej bezstresowo.

Impresja - to farbowanie bez planu ale już nić uprząść z tego to dylemat. Podoba mi się skręt navajo (długie ładne przejścia pomiędzy kolorami) ale czesanka była farbowana w “łańcuszku” i przy skręcie navajo wychodzi coś co nie do końca jest fajne, singiel daje ładne przejścia kolorystyczne ale nigdy nie będzie nitką tak elegancką jak navajo.
Atlantyk - nie do końca zaabsorbował barwnik (atlantyckie paluszki przy przędzeniu) Kankanka poradziła utrwalić barwnik jeszcze raz, pomysł świetny ale trochę zabawy z ponownym barwieniem więc może przy praniu pomoże.
Postanowiłam spróbować wyprać (jakby mocno puszczał farbę to nie ma wyjścia trzeba jeszcze raz utrwalać) o dziwo pomogło samo pranie - ale te wybory:))
Na zdjęciu : Atlanyk merynos 23 mic, alpaka brąz, blf z jedwabiem.

“Jaką ładną włóczkę kupiłaś” - usłyszałam ostatnio ,
“ Nie kupiłam tylko zrobiłam” - odpowiadam,
“No, no - coraz piękniej wychodzą ci te nitki:))”
Ktoś inny : “ Po co robisz te sklepowe nici takie to w
każdej pasmanterii można dostać !”
I bądź tu mądry :))
U Krynifu zobaczyłam coś co mi się spodobało “nosidełko na skarbeńka” czyli chusta - żadnej nigdy nie zrobiłam bo nie przepadam za chustami, ale ta to coś innego wzór cudny dwustronny w robocie, więc wymagający uwagi, nawet nie zapytałam czy mogę zgapić no bo wzór do kupienia mam nadzieję że, Krynia nie będzie się na mnie boczyć.




7 komentarzy:

  1. Śliczna chusta, wełenka również. Są różne gusty, każdemu podoba się coś innego, zawsze można spróbować przefarbować już skręconą nić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takich nici nie ma w żadnej pasmanterii :) Bo w nich serce i uczucia :) Chusta śliczna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A czemu ja mam się boczyć ????
    Piękne wełenki a i chusta wyjątkowa. Karino nie uważasz, że bąble w oryginalnym wzorze są ciut za małe. Ja mam takie odczucie, wzór nazywa się w moim tłumaczeniu "czerwcowe grona" i bąble powinny być bardziej wyraziste. Fanaberia zrobiła bąble po estońsku z 9 narzutów i u niej efekt jest rewelacyjny. W pierwszej chuście bąble zrobiłam z 5 narzutów a już w drugiej (bo dziergam sobie) bąble robię z 7 narzutów (9 przy grubej włóczce to za dużo) i jest lepiej.
    Lubię takie teksty: "znowu se coś zrobiłaś...."

    OdpowiedzUsuń
  4. Muno i Violu - dziękuję za miłe słowa, łechcą moje ego ale w dobrym tego słowa znaczeniu, nie będę puchnąć tylko cieszyć się :)))
    Kryniu - mam ostatnio tak mało czasu że, nawet nie zapytałam o wzór ale jak poczytałam to wychodzi na to że, on przez Fanaberię wyszukany (no to jeszcze lepsza wpadka) raczej nie dubluję wzorów ale są rzeczy i wzory wyjątkowe, a on do nich należy - nie mogłam się powstrzymać no i zrobiłam:)) Jeśli chodzi o bąble to masz rację są stanowczo za małe jak na tak strukturalny wzór no i może ja też zrobię sobie jeszcze jedną chustę ale już z mojej wełny i z większymi bąblami. Ja też lubię sobie coś zrobić ale ostatnio robiłam skarpety i nie wszystkie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. E-wełenko, dylematy kolorystyczne każda mieli w sobie. Ostatnio moi stwierdzili, że za dużo u mnie czerwieni jesiennej, a ja nie mogłam się oprzeć. Navajo jest i pozostanie ulubionym moim skrętem, zapałałam do niego miłością bezwględną.

    Co do tekstów jw, to w pasmanterii każdy może kupić. Ręczną mają wyjątki.
    Oczywiście, można puknąć się w łeb nad ceną, ale każda prządka wie, że cena motka nie odda nam czasu, starań, weny. Wiec zawsze to będzie wełenka dla Wybrańców. I z tego się cieszę.
    I worek kłaków z owcy od Teściowej mojej raduje, która zaczęła myśleć "prządniczo" - a może Ania coś z tego ukręci. I szacun ogromny dla worków z czesankami, których nikt nie śmie wynieść na strych. I honorne miejsce dla kołowrotków - bo przeca to mebel najważniejszy :)
    Chusta jest także w moim zamierzeniu, więc pojawi się kilka tych egzemplarzy - na szczęście każda wychodzi inaczej! Masz piękny kolor na swojej!

    No i na koniec łeb schylam nad tym połączeniem nafty, brązu - piękne, ech! I nad tym na górze! Mnie się bardzo podoba.

    A co do utrwalania - nie jest dużo roboty, ale jak pranie pomogło to dobrze. Z tym, że będzie puszczać jeszcze w kilku praniach lekko. Nie ma siły, niewbity barwnik musi się wypłukać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kankanko - moja miła dziękuję za tak świetny wpis, należysz do osób które, lubię czytać. Śledzę Twojego bloga już dość dawno ale anonim ze mnie był, teraz to już oficjalnie piszę że, czytam bo masz takie żywiołowe i zakręcone spojrzenie (ja jestem plan pięcioletni) inspirują mnie Twoje pomysły no i pośmiać się mogę ostatnio szczególnie z "odpowiedzialności zbiorowej" a panna Marzanna to cudo:))

    OdpowiedzUsuń
  7. O jacieżmatkomoja! Karino, ale mi miło!!!!!

    OdpowiedzUsuń