niedziela, 4 listopada 2018

Jedwab

Jeszcze to potrwa zanim tu na dobre wrócę ale jak wrócę to będę się bawić i to luksusowo :)  Co roku w porze jesieni uzupełniam stany w sklepiku, w tym roku też tak uczyniłam. Oprócz uzupełniania tego czego brakuje, nie wszystko udało się uzupełnić bo braki mają, jak się okazuje też więksi :) postanowiłam, że musi być coś nowego. 



Od dawna przyglądałam się jedwabiowi Eri w wersji naturalnej czyli czerwonej, czerwony to on nie jest, raczej to: kurkuma i dynia Hokkaido z refleksami miedzianymi. Wklejam tutaj opis, który znalazłam na tej stronie :

Jedwab Eri jest określany jako "jedwab bez przemocy" ponieważ jedwabniki Eri nie są zabijane w trakcie procesu wytwarzania jedwabiu. Poczwarki Eri mogą rozwijać się do postaci dorosłej, a do pozyskania włókien jedwabnych używane są tylko kokony opuszczone przez motyla. Jedwabniki Eri jako jedyne poza jedwabnikami morwowymi - Bombyx mori, zostały całkowicie udomowione. Z powodu jego miękkości i ciepła jest popularnie używany do wytwarzania szali i narzut. Przędze jedwabiu ERI odznaczają się wysoką użytecznością w produkcji różnych tkanin, jak również doskonale nadają się na dzianiny. Właściwości tkanin Eri - układalność, przepuszczalność powietrza, puszystość tkaniny, współczynnik krycia, regeneracja zagniecenień, rozciągliwość tkaniny - są porównywalne z jedwabiem morwowym. Za to włókna jedwabiu Eri wykazują większą odporność na zrywanie niż morwowego.

Eri już u nas widziałam, więc prawdopodobnie wszystkie prządki już go znają tylko nie ja, więc cóż to za nowość ale oprócz wspomnianego Eri kupiłam jeszcze bardzo luksusową wersję jedwabiu czyli jedwab Muga. Złota barwa włókien zarezerwowała ten jedwab tylko dla rodzin królewskich w Indiach, ponoć z praniem i czasem staje się jeszcze piękniejszy i jest plamoodporny.  A ja myślałam, że jedwab na sari to luksus a tu taka niespodzianka jedwab może być jeszcze bardziej luksusowy :)




Ostatni z naturalnych jedwabi to jedwab "z łodygi" lub "dziki", jego jestem najbardziej ciekawa bo przypomina w dotyku wełnę, ewentualnie inne zwierzę z sierścią, a do tego ten kolor no po prostu nie do uchwycenia. Zrobiłam bardzo dużo zdjęć ale żadne nie oddaje prawdziwego koloru, to włókno ma kolor czarnej ziemi, która nie jest do końca czarna a w dodatku ma połysk platyny, jak dla mnie cudo samo w sobie :)  Znalazłam taką stronę o pozyskiwaniu tego jedwabiu - jak ktoś ma ochotę to zachęcam do poczytania (pod zakładką: India trip, pt1) 



Z nowości ale już znanych w innej formie, jest czesanka z gręplowanego jedwabiu sari, w trzech wersjach kolorystycznych, może posłużyć by uprząść samodzielną nitkę lub jako składnik mieszanki wełnianej. 


Długo zastanawiałam się nad kierunkiem w jakim pójść w sklepiku i po krótkim romansie z włóknami dziwnymi typu włókno perłowe, miętowe, tencel czy soja, postanowiłam, że będzie jednak jak najbliżej natury do tego bliżej fauny niż flory - bo ja jednak "wełniana" jestem, no dobrze jedwab też kocham. 
Tak więc w przyszłości nie spodziewajcie się dziwnych włókien, które zagoszczą jako stała pozycja pewnie będzie tak jak do tej pory - krótkie fascynacje. 
Na próbę kupiłam też do sklepiku czesankę, z której ponoć ma powstawać nitka typu tweed, nie wiem kiedy spróbuję to uprząść, pewnie inne prządki szybciej będą wiedziały ile jest warta ta czesanka. 




 Nawet bym nie pomyślała o kupnie tej mieszanki ale okazało się, że tworzenie własnych mieszanek podrożało i to naprawdę sporo, więc odpuszczam zlecanie mieszania.  Jak tylko się ogarnę z rzeczywistością to może wprowadzę jakąś formę mieszania drobnych ilości u mnie w sklepiku ale jeszcze nie wiem jak by to mogło wyglądać w praktyce.


Pozdrawiam Was z nadzieją, że skoro ja nie mam czasu na przędzenie to może gdzieś, ktoś cieszy się tym zajęciem czego Was życzę tak jak sobie :)

3 komentarze:

  1. O Matko ! Ty piszesz, że o jedwabiu niewiele wiesz, hmmm.. ja to dopiero nic nie wiem, bo jedwab dla mnie, to tylko kokony, kokony i kokony - małe białe i już. :) Ciekawa bardzo jestem Twej opinii. Jak również tweedów.
    Jesień idzie, a właściwie przyszła... ciągnie do wełny. ;-)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Przędę już jakiś czas odrobinę Eri. Jak widziałam wcześniej, ile metrów ukręciły koleżanki prządki z 25 g, to własnym oczom nie wierzyłam, ale jak sama się za to zabrałam, to muszę przyznać im rację - ten jedwab aż się prosi o cieniznę. I przędzenie "from the fold", żeby nie mieć w rękach jednego wielkiego kołtuna ;)
    Szalenie pociągają mnie też te pozostałe rodzaje jedwabiu i chyba napiszę list do świętego Mikołaja, czy by nie zechciał podrzucić pod choinkę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ cudownie ciekawy post o jedwabiu!!!! A jedwab cudny. Aż żałuję, że nie przędę.

    OdpowiedzUsuń