niedziela, 29 kwietnia 2018

Mało wełniany post

Tydzień minął błyskawicznie, zaczęłam czapkę ale robię po kilka rzędów bo walczę ze swetrem dla PM, który porzuciłam w trakcie dziergania na rzecz mojego swetra udokumentowanego w poprzednim wpisie. 
A wspominając ten mój sweter bardzo dziękuję za wszelkie komentarze pełne ciepłych słów - bardzo mi miło się je czytało i przypuszczam, że posłużą niejednokrotnie jako forma terapii w chwilach zwątpienia :)


Czapki pokazuję tyle ile jest bo sweter PM już kilka razy tu widniał, a że wzór cały czas ten sam tylko na wielkości przybywa to lepiej coś w kolorze pokazać. Z rzeczy dziewiarskich to muszę jeszcze na szybko zrobić kocyk dla niemowlaka, kupiłam bawełnę (no dla siebie też kupiłam tą ciemniejszą) oby wyszło jakoś sensownie bo nigdy nie robiłam takich rzeczy. 


Pisałam ostatnio, że zabrałam się za malowanie pomieszczeń w domu, udało mi się odświeżyć pokój dzienny, cały wystój jest pod stare meble po babci, wszystko niby współgrało jedynie sofa wyraźnie odstawała, nawet Pronto nie pomogło :)


Sofa jest równie stara jak meble po babci, z początku poprzedniego wieku, to już jej trzecie wcielenie, tym razem zamarzyło mi się by obić ją lnem. Znalazłam odpowiedni materiał i już byłam skłonna pomysł realizować jednak powstrzymał mnie widok obszarpanych boków sofy. Tak sobie pomyślałam, że przecież kot i tak ma w nosie, że nowy materiał na obicie sofy kosztuje tyle co nowa kanapa, więc na razie odpuszczę kupno ale sofa nie może zostać w takim stanie.





 Kiedyś kupiłam dość spory kawał materiału w odzieży używanej, z myślą o poszewkach na poduszki ale po całkiem bogatej serii poszewek zbyt śliskich (opinia PM) materiał leżał na "coś tam".



Materiału było trochę za mało i naprawdę musiałam się nagimnastykować by to jakoś ogarnąć, więc było sztukowanie, doszywanie innych kawałków materiału w niewidocznych miejscach, czyli partyzantka.


Kanapę pomógł mi obić syn, jednak w takich pracach potrzebna jest dodatkowa para rąk ale to obicie było niczym w porównaniu z gimnastyką jaką zafundowałam sobie przy obszywaniu frontowych dekorów a do tego guziko-gwoździ by je jakoś umocować.

 Zszywałam resztki materiału by było czym obszyć te drobne panele, niestety nie dość, że wzór w paski to jeszcze opary tkaniny więc muszę być zadowolona z tego co mam.


Ogólnie jestem zadowolona bo kanapa pasuje do pomieszczenia, jest czysta, nie wiszą smętne strzępy kociej interwencji. Jedynie co mnie złości to brak  dopasowania pasów siedzenia i oparcia,zgodnie ze sztuka powinny się zgadzać na siedzeniu i oparciu.




 Niestety nijak się nie dało tego obejść ale obicie za 40 zł i dwa dni pracy to i tak nie jest źle  a przynajmniej na jakiś czas będzie całkiem przyzwoicie wyglądać.



Na razie kot kanapy nie zauważa -  ciekawe jak długo, pewnie musi mu spowszednieć i kto wie kiedy znajdę pierwsze oznaki ponownego zainteresowania.

Pozdrawiam Was niedzielnie z myślą o remoncie przedpokoju.

16 komentarzy:

  1. Nie wygląda przyzwoicie, wygląda znakomicie. Podziwiam, zwłaszcza ten przedni panel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten przedni panel - niech go drzwi ścisną, a te guziczki - gwoździki to dopiero bajka, na dodatek przybijanie do twardego drewna tak by nie powyginać to dopiero zabawa.
      Jak za jakieś 3-4 lata nadal będę pisać prawdopodobnie znowu kanapa tu zawita bo to obijanie to wyzwanie :)
      Uściski

      Usuń
  2. Kanapa w nowym ubranku wygląda super! A to, że pasy na oparciu i siedzeniu się nie schodzą wcale mnie nie razi - wydaje mi się, że tak nawet wygląda ciekawiej :).
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu bardzo dziękuję za miłe słowa :) mnie nie do końca jednak ta niezgodność się podoba ale cóż prawdopodobnie kot niedługo postara się o nowe obicie :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Świetny pomysł na kanapę:) Właśnie naszykowałam wszystko na odrestaurowanie moich taboretów w kuchni:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchenne krzesła też mnie czekają ale to będzie samo szycie co jest dla mnie większym wyzwaniem niż obicie kanapy :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jak to nie, jak tak? Przeciez schodza sie czerwone z bezowymi! Ja myslalam, ze tak mialo byc specjalnie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie miało być tak specjalnie :( ale skoro się podoba Tobie i innym to znaczy, że nie jest tak źle :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Witam Karino jak zwykle wszystko piękne :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę, przesunięcie pasków nie tylko nie rzuca się w oczy, co wcale nie przeszkadza. Tak wiem, rozumiem Cię i Twoje poczucie estetyki, ale uwierz, że nie jest to problem.
    I tak patrzę na Twoje dzieło i tak myślę o swojej kanapie, fotelach, na które ciągle nie mam pomysłu, tzn na kanapę i może, bo obicie nakładane, jednak fotele stanowią dla mnie problem.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie stare meble mają jedną zaletę szkielet jest drewniany i można w niego niejednokrotnie wbijać zszywki tapicerskie. Też mam fotel, z którym nie za bardzo wiem jak sobie poradzić ale jest tak wygodny, że nie myślę nic w nim zmieniać by czegoś nie popsuć :)
      Uściski

      Usuń
  7. pojęcia nie mam jak Ty to zrobiłaś znaczy te cuda z tą sofą ja pewnie bym kocem przykryła buhaha :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koc też był w planach :))) niestety postrzępione boki trudno kocem przykryć. Obijanie nie jest takie trudne jak ma się narzędzia a w tym przypadku więcej szyłam niż obijałam a z tego co wiem to w tym jesteś dobra :)

      Usuń