Jeszcze przed świętami namieszałam runo pod czapkę, której projekt mam lat kilka, w czasie świąt i po nich przędłam te mieszańce. Powstało osiem motków po jakiejś uncji :) no chciałam po 25 g ale wszystkie są ponad i oscylują pomiędzy 26 a 28 g.
Na czapkę użyję siedmiu z nich bo jasno żółty to resztka Bfl z mojego swetra, zresztą widać od razu, że to inne runo bo ma blask. Niestety moje mieszańce to w głównej mierze merynos bo to jedyne runo oferowane w tak bogatej gamie kolorystycznej. Jak chcemy uzyskać kolor z "podtekstem" to nie możemy go wymieszać z dwóch lub trzech barw on musi mieć sporo "niuansów".
Moja kolorystyka odbiega od oryginału ale nie spodziewałam się tego, że zaraz osiągnę taką biegłość w mieszaniu, że kolory będą idealnie się pokrywały. Inna sprawa, że musiałam trochę improwizować bo po prostu nie miałam wszystkich potrzebnych "niuansów".
Na zdjęciu poniżej motki, z których czapka jest robiona w oryginale, jak to w przypadku monitorów, aparatów i innych urządzeń oddających kolor różnice są i będą, na stronie producenta też to wygląda inaczej - mogłabym próbować to powtórzyć gdybym te motki miała w oryginale tylko wtedy po co mieszać :)
|
zdjęcie z blogu Lavendelblau |
Na razie cieszę się z możliwości jakie daje mieszanie kolorów bo to zupełnie różne kolory niż te, które powstają z samego farbowania. Widać to po motku Bfl, który był w samej farbie, runo było mieszane bo do naturalnej bieli było dodane jakieś 20 % Bfl oatmeal więc dwa składniki + farba, a to jednak mało w porównaniu z mieszaniem sześciu lub większej ilości kolorowych run.
Sam proces mieszania jest dość mozolny, długotrwały, by uzyskać w miarę równomierne wybarwienie trzeba te włókna wymieszać bardzo dokładnie tak by nie było pasm koloru tylko równomiernie rozłożone koło siebie pojedyncze włosy we wszystkich kolorach - co się udaje w mniejszym lub większym stopniu.
Z dzianiny - jedyna ukończona rzecz to skarpety dla syna, oczywiście z resztek, może nie tak ekstremalnie jak te poprzednie ale resztek dość sporo mi jeszcze pozostało i prawdopodobnie w dalszym ciągu będą się tu ukazywać takie "perełki".
Skarpety powstały z resztek Bfl w kolorze naturalnego brązu, resztek mieszanki wszelkich run z rasy Bfl, zielony to również Bfl tylko farbowany, pomarańcz to Corriedale a te cieniowane brązy to runo Eider farbowane naturalnie w łupinach orzecha włoskiego.
Kolorystyka limonkowo-mandarynkowa nie przeraziła mojego syna i skarpety już są używanie. Ciekawe jak to upodobania kolorystyczne się zmieniają pod wpływem komfortu ubioru :)
Już trochę za późno ale zrobiłam sobie kilka słoików dżemu pomarańczowego, jest wyjątkowo dobry w mazurku z suszonymi morelami, migdałami i białą czekoladą.
Nie wiem czy za tydzień post się ukarze bo mam w planach wielkie malowanie w domu ale sweter już praktycznie na ukończeniu więc może się uda.
Pozdrawiam prawie wiosennie.
Deine Spinn, Färbe und Strickresultate lassen mich immer wieder in Verzückung geraten. Heute habe ich mal den google-translate bemüht...lustig die Übersetzung, aber immer noch besser als nur die Bilder zu bewundern. LG bjmonitas PS: für Marmelade ist es nie zu spät ;)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać tej czapki, jakie smakowite precelki pokazałaś :))) Robisz sama dżem pomarańczowy? może i ja spróbuję, podzielisz się przepisem? :)
OdpowiedzUsuń