-"Potrzebuję pieniędzy" - mówię do PM, w odpowiedzi słyszę:
-"Ja też" - na co ja mówię :
-" Ale ja bardziej!!" - sama ze sklepiku mogłabym kupić grępel ale wyczyściłabym konto do zera, a przecież z czegoś trzeba uzupełnić braki na półkach, wiec jedyne co pozostało to zaciągnąć pożyczkę u PM :)
Od czasu jak zaczęłam kupować wełnę za granicą, do tego przyglądać się poczynaniom innych prządek stało się dla mnie oczywiste, że prędzej czy później stanę przed problemem zakupienia gręplarki. Przez dłuższy czas jakoś temat był pomijany, owszem pragnęłam takowej, interesowałam się oferowanymi na rynku ale to co mnie interesowało było poza moim zasięgiem finansowym a to na co mnie było stać miało mankamenty, na które trudno sobie pozwolić jeśli się poważnie chce myśleć o przerabianiu może niepoważnych ilości wełny ale jednak sporych.
To co mnie najbardziej zainteresowało to prosta wymiana głównego bębna, bo wełna jest różna i wymaga różnych taśm z igłami. Dostępne są trzy rodzaje bębnów do włókien prymitywnych 48 tpi, do wełny o drobniejszych mikronach 72 tpi oraz 120 tpi do włókien takich jak alpaka, angora, jedwab. Bębny dostępne są w dwóch rozmiarach z długimi igłami mieszczącymi 100 g batty i z igłami na 70 g.
Ja wybrałam 72 tpi z igłami normalnymi i 120 tpi z długimi, nie wiem co będzie lepsze a ze względu na koszt przesyłki wolałam kupić oba bębny na raz. Po upewnieniu się, że dostaniemy fakturę, grępel w poniedziałek wysłany w czwartek był u mnie.
Ten skromniutki batt'cik powstał z brązowego corriedale, "lisa polarnego", merynosa w wersji seledynowej, merynosa w postaci mieszanki zieleni, odrobiny jedwabiu oraz kilku seledynowych nitek jedwabiu sari. Powinna na końcu figurować nitka jaka powstaje z takiego batta ale na kołowrotku mam nitkę z poprzednio prezentowanym farbowaniem i jeżeli ją ściągnę to nie ma szans bym skończyła zanim nacieszę się nowym nabytkiem dlatego post o nitkach będzie innym razem. Do tego czasu powinnam też poznać grępel na tyle, że będę mogła napisać coś konkretnego o jego funkcjonalności.
Jeżeli wszystko będzie po mojej myśli to w sklepiku pojawią się krótkie serie kolorowych batów.
Na samym końcu wstawiam zdjęcie ogromnej gręplarki, którą używałam przez lata do czesania runa, jakość zdjęcia pozostawia wiele do życzenia ale wtedy Nokia E52 była całkiem "wypasionym" telefonem :)
P.S. nie odpisałam na komentarze z poprzedniego postu ale oprócz zajęć zwykłych doszła mi pielgrzymka po lekarzach specjalistach, badaniach oraz szukanie przyczyny opuchlizny jednej stopy :( , co przy utrzymującej się dyskopatii jest pewnym wyzwaniem - szczególnie ubieranie i rozbieranie skarpet, wracałam lekko zmaltretowana po tych oględzinach.
Pozdrawiam Was niedzielnie z nadzieją na wielkie kręcenie.
Super sprzęt! Marzenie poza moim zasięgiem...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie super :) A marzenia są po to by się spełniały ja też na niego czekałam z 6 lat i tylko przez przypadek kupiłam bo gdyby nie Monika dalej bym myślała :)
UsuńPozdrowienia
Czasem potrzeba żeby ktoś człowieka popchnął do działania. Brawa dla Moniki za motywację :)Na pewno stworzysz wiele pięknych batt-ów. Pozdrawiam wiosennie! :)
UsuńW porównaniu do tego giganta na ostatnim zdjęciu, to urządzenie na pierwszym jest niezwykle zgrabne :))
OdpowiedzUsuńMiłej i lekkiej pracy życzę.
Pozdrawiam :))
Zgrabne i w dodatku nie trzeba na nie specjalnego pomieszczenia, tamta gręplarka w dużej mierze była wykorzystywana do robienia błamów jako wsadów do kołder.
UsuńPraca będzie miła, poznawcza i eksperymentalna ale nakręcić się trzeba :)
Pozdrawiam serdecznie.
Z własnego doświadczenia i wiedzy o anatomii - najskuteczniejsze jest układanie nóg / nogi wyżej, przynajmniej w nocy, ewentualnie także rajstopy uciskowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Aldona.
Bardzo dziękują Aldono za radę i właśnie nic nie działało z układaniem nóg wyżej, nie pomogły zimne okłady ani Altacet, okazało się, że jest reakcja uczuleniowa na tabletki występująca u 1 na 1000 osób - ale ja mam uczulenie na wszystko :(
UsuńPozdrawiam Karina
Fajny sprzęt:) Zdrówka dla stópki życzę:))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za życzenia i sprzęt :))
UsuńSuper ! Bardzo lubię, jak marzenia się spełniają. :) A cieszą jeszcze bardziej, gdy idzie pod prąd życia.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla kręgosłupa i kończyn. :)
PS. Baciki będą w sklepiku ?
Asiu ja nawet nie wiem czy było to bardzo pod prąd ale marzeniem mi było :))
UsuńNa początku prowadzenia sklepiku cieszyły mnie te zostające resztki, zawsze jakoś wykorzystałam ale ileż można robić z resztek, niekiedy po prostu nie da się, a resztki się mnożą. Wydaje mi się, że to całkiem mądry sposób by zagospodarować te "ogonki" a one wcale nie są jakieś gorsze bo to jedwab, kaszmir, alpaka, angora no i wszystko inne co jest w sklepiku ale nie ma 50 lub 100 g.
Mam zamiar mieszać te resztki i wstawiać do sklepiku na sweter tego nie będzie z jednego rodzaju ale na ciekawy artystyczny motek na pewno :)
Kręgosłup mnie dobija od początku grudnia ale czas oczekiwania na tomografię jeszcze bardziej :(
Uściski
Ech, pozazdrościć sprzętu :)
OdpowiedzUsuńAle ten stary "grzmot" naprawdę robi wrażenie! I to, że na nim pracowałaś, i te ilości przerabianego runa, aż trudno to sobie wyobrazić. Za to to, co robisz aktualnie, też rzuca na kolana - nie skomentowałam Twoich ostatnich wzoreczków z rękawiczek, więc zrobię to teraz: są absolutnie przepiękne! :)
Na starej gręplarce nie było sensu przerabiać małych ilości nawet 500 g to było mało. Jak ja patrzę na tą starą gręplarkę to też mi trudno uwierzyć, że kiedyś 100 g runa było ilością niewartą uwagi - kilogramy się liczyły i to w dodatku nie pranej strzyży tylko przebranej, kołowrotek wręcz ociekał tłuszczopotem ale palce mi nie pękały :)
UsuńZa rękawiczki dziękuję ja też lubię na nie patrzeć biorąc pod uwagę jak długo się mozoliłam by powstały :)
Pozdrawiam
To ja będę wobec tego wypatrywać nowości w sklepiku, miałabym ochotę na jakieś biżu-batty.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, takie baty są idealne na nitki typu "core", robiłam takie dla znajomej właśnie do tworzenia biżuterii.
UsuńPozdrawiam
Gratuluje zakupu, niech działa jak najlepiej.Z zainteresowaniem czytam u Ciebie wpisy i dowiaduje się jak powstają nasze kochane moteczki. Pozdrawiam pieknie1
OdpowiedzUsuńZycie bez greplarki nie ma sensu. Te piekne,róznokolorowe batty, fantazyjne, urocze- z pozostałosci pracownianych,ze smietnika, z tego co zebrałam pod stołem.Pyszna zabawa. Ciesze sie ze kupiłaś. Teraz będzie bal...
OdpowiedzUsuńPatrze i widzę gręplarkę jak moją. Mysle, że będziesz zadowolona, moja jest już ze mną 3 lata i jest bardzo dobra. Kupowałam ja z polecenia innej prządki, która ma własne alpaki i wrzosówki. My wystarcza do wszystkiego 72 tpi, dłuższe igły i szczotka zagęszczająca, a bez niej nie potrafię przerobić angory. Czeszę głównie angorę i w sumie pomijając suri to gorszego włókna do tego nie ma. Rackę,fryzyjską, górską i resztę też czesze bez niczego. Angory mieszczę na raz (przeczesanej ok 3 razy)50-60g.
OdpowiedzUsuńJa też kupiłam z polecenia prządki :) Ale tak na poważnie to długo nie mogłam się zdecydować bo wybór jest spory. Do tej z Classic Carder przekonał mnie całkiem prosty sposób wymiany głównego bębna a przy bardzo różnorodnych włóknach to jednak ważne by nie zacieśniać pola działania. Angora jest bardzo kłopotliwym włóknem przy czesaniu (WofW nie ma jej w ofercie tworzenia własnych mieszanek) a mnie się już kilkakrotnie marzyła właśnie mieszanka wełny z dodatkiem angory. Muszę trochę poeksperymentować jeszcze ale już się cieszę na takie mieszanie.
UsuńBardzo mi miło, że do mnie napisałaś o swoim doświadczeniu z tą gręplarką - to jednak szmat czasu 3 lata dla zapoznania się z urządzeniem - teraz już wiem, że wybrałam dobrze :))
Pozdrawiam serdecznie
Witam jestem całkiem na początku pracy z wełną...mam pytanie gdzie można zakupić to cudo
OdpowiedzUsuńhttp://www.classiccarder.co.uk/accessories/ - proszę bardzo :)
Usuń