"Tak chyba ze stówę ale ja zapłacę, tylko żeby były takie z ręcznie przędzionej wełny, bo ona przeczytała u mnie na blogu, że taka lepsza, no i żeby we wzory były - stówa to dużo ale jak trzeba to ona da."
Zostałam rozpoznana po kamizelce, którą miałam ubraną, pani mnie zaczepiła, że wie kim jestem i co robię, grzecznie się wykręciłam z tych skarpet, dalej potężnie mi dokuczającą dyskopatią.
Będzie dzisiaj o skarpetach ale trochę inaczej, właśnie skończyłam jedną parę dla mojej siostry, nie jest z mojej przędzy bo zależało mi na czasie ale gdyby była to taki ręcznie przędziony motek kosztowałby skromnie licząc jakieś 75 - 90 zł.
Wzór narysowałam sama bo mało jest wzorów na 64 oczka a taki mi właśnie rozmiar jest potrzebny, jest wiele darmowych ale nie zawsze spełniają moje oczekiwania a jak mam przerabiać to wolę narysować od podstaw. Można też wzór kupić ceny są różne i zaczynają się od 3$.
Robię na drutach tylko wieczorami lub późnym popołudniem, w tych kilku wolnych chwilach, które zostają mi po dniu pracy. Robię na drutach nie z myślą o zarobku tylko o przyjemności dziergania ale to nie oznacza, że robię to z nudów i tylko czekam aż ktoś raczy zaproponować kupno. Potrzebuję od 10 do 14 godzin by zrobić jedną skarpetkę bo tak to średnio wychodzi, jedna na tydzień. I tak sobie myślę, że nawet skarpet ze sklepowej przędzy nie sprzedałabym za "stówę".
Swoją pracę sobie cenimy chcemy za nią godnej zapłaty i tak sobie myślę, że w ten sam sposób należy traktować rękodzielników, nie mam pojęcia jakie są w tej chwili minimalne stawki godzinowe (chociaż nie powinno się tego tak liczyć) ale za "stówę" takich skarpet się nie kupi pomimo, że to tylko skarpety.
Skarpetki dla mojej siostry powstały z włóczki Flora, jest to lepsza wersja Fabela ale mniej trwała, za to wyjątkowo miła. Wzory pochodzą z książki A. Starmore, wzór na podeszwie jest z internetu, od pewnego czasu preferuję skarpety z palcami robionymi do końca wzorem, chociaż tu aż się prosi zakończyć tym ciemniejszym beżem nawiązując do ściągacza i pięty to, to rozwiązanie jest lepsze.
Nic tak mnie nie denerwuje jak ciepła stopa i zimne palce bo w tym miejscu skarpetka była z pojedynczej włóczki, teraz staram się tak opracować wzór by palce też były ciepłe.
Wzór umieszczę za jakiś czas w pasku bocznym do pobrania, wiem że jest kilka osób z małymi stopami może się przyda a kto wie może ktoś zamiast proponować stówę sam zmierzy się z takimi skarpetami.
Zrobiłam małego psikusa, tym osobą które tu zajrzały z powodu informacji na FB, na temat miarek grubości przędzy a trafiły na przydługie wywody o cenie skarpet :)
coraz bardziej powiększający się zestaw gadżetów |
Ale wystarczy tylko trochę przewinąć i proszę "gadżeciarstwo" w czystej postaci, na początku mojej przygody z przędzeniem i drutami niewiele mi było potrzeba wystarczył kołowrotek i druty. Przędzę nawijałam na stary wymięty zeszyt A4, przewijałam ręcznie, a z braku dodatkowych szpul nitki dwoiłam i troiłam w dzianinie, robiąc np. z dwóch singli. Nie wiedziałam, że istnieją markery i druty do warkoczy, a za agrafki do odkładania oczek robiły luźne nitki. W tej chwili mam "leniwą Kaśkę", motowidło, karuzelę i młynek do wełny oraz calówki, które uważam za idealny wynalazek. Ostatnio do kompletu doszły jeszcze ściągi na temat grubości przędzy, długości i jak to ma się do WPI oraz do drutów i szydełka. Oczywiście nie są to stałe niezmienne, znalazłam kilka wersji różniących się niekiedy dość mocno, ja wybrałam taką, która moim zdaniem jest najbardziej uniwersalna.
Przy wpisie o tej ściądze w komentarzach pojawiła się sugestia ze strony Melisski o przydatności "Spinners control card". Sama specjalnie jakoś nie pożądałam takiej kontrolki grubości przędzionej nitki ale mam możliwości uczynić coś takiego a raczej wiem jak. No i będą takie "miarki grubości przędzy"- pod koniec tygodnia w sklepiku, będzie możliwość zakupu. Po zrobieniu pierwszych mąż skalkulował cenę na 25 zł za sztukę (laser pracuje nad jedną ponad 45 min do tego dochodzi wycinanie samych formatek).
A ja do zamówień w kwocie ok 300 zł taką dorzucę jako gratis, więc jeśli ktoś miał zamiar zrobić większe zakupy niech poczeka do przyszłego weekendu :D
Miarka ma służyć zachowaniu tej samej grubości przędzy, przy przędzeniu większej ilości nitek pod jeden projekt, muszę to wypróbować kto wie może będzie to następny ulubiony "przydaś".
W ostatnim tygodniu przędzenia prawie nie było, powstał motek 3-nitki z mieszanki Polwarth'u + jedwab - calówka i miarka powiedziały, że ma ok 24 WPI :)
Z tymi przydługimi wywodami pozdrawiam Was życząc miłej niedzieli.
Ach - te wysmakowane skarpetki! Ja w tym roku i zeszłym podziergałam zwyklaki ale z prawdziwej wełny. Czarnogłówka mi się sprawdza. Fabryczne włóczki przeznaczyłam na łydki. Bez porównania! Moje proste, ale jak mi tubylcy donoszą o drogich skarpetach po 25 zł z targu od babci targowej (zapewne wydziergane wszystkie peonie i inne cud akryle sprzed lat) - to mnie skrzydła opadły.
OdpowiedzUsuńAniu "zwyklaki" pokazuję rzadko bo są takie same i w takiej ilości, że ktoś by pomyślał, że ciągle te same skarpety na blogu serwuję :)
UsuńW gryzących skarpetach lubuje się mój ojciec, dwóch wujków i żona kuzyna, reszta towarzystwa owszem chętnie skarpety przyswoi ale z milszych włókien.
Ja na targu oglądam skarpety u "górali" ale nawet o cenę nie pytam bo ostre i w dodatku tak grube, że buty zimowe trzeba by o 2 numery większe kupić :)
Pozdrawiam
Karino piękne jak zwykle. Pozdrawiam niedzielnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniko :) Uściski
UsuńTakie mamy luksusowe hobby ;) Dlatego, podobnie jak u Ciebie, moje wyroby dostają osoby bliskie.
OdpowiedzUsuńNiezmiennie zachwycam się Twoimi skarpetkami. Na razie brak mi na skarpety czasu (te nieliczne godziny na rękodzieło...), ale jak się już rozkręcę, to jest doskonały wzorzec, do którego warto dążyć :)
Pozdrawiam!
Hobby to faktycznie luksus :) Mało jest osób, które się czymś zajmują, mają jakieś inne zainteresowania niż te "okołożyciowe" i obojętnie czego dotyczy ta pasja ale jeśli jest twórcza to już sama w sobie jest darem :)
UsuńSkarpety to całkiem miły przerywnik podczas pracy nad większymi projektami równie dobre są rękawiczki ale nie tak intensywnie wykorzystywane.
Pozdrawiam
O jaaa, tom matką chrzestną miarek "spinner's control" została ;)śliczne są! Rezerwuję jedną dla się :)
OdpowiedzUsuńCeny rękodzieła w Polsce to temat rzeka i mnie się już nawet odechciało tłumaczyć, że cena np. włóczki, że roboczogodzina itd. bo to jak grochem o ścianę. Dobrze jak się da wymigać od takiej transakcji. Ciekawa jestem czy dożyję czasu gdy Polacy zrozumieją, że rękodzieło to towar luksusowy i nie każdego na to stać.
A skarpety super wyszły! Pozdrawiam niedzielnie.
Dokładnie tak jak będziesz coś u mnie zamawiać to masz u mnie miarkę w gratisie tylko mi się przypomnij albo wpisz "Melisska" :D
UsuńNo właśnie ceny rękodzieła dziwią ale już nikt się nie dziwi, że koronka koniakowska kosztuje tyle ile kosztuje. Jaka jest różnica pomiędzy drobnymi serwetkami z Koniakowa a zwiewnym szalem zrobionym wg koronki estońskiej lub szetlandzkiej - dla mnie żadna :)
Uściski
Dla mnie też nie ma różnicy między koronką estońską, koniakowską czy szalami orenburskimi, ale tu już wchodzi kwestia tradycji czy reklamy/sławy danego wyrobu, co z pewnością ma wpływ na cenę.
UsuńKurcze, zamówienie dopiero co robiłam. Coś pokombinować muszę.
W sumie, to i tak nie wiem, czy ktoś zrozumie cenę skarpet, czy jakiego innego wyrobu. Kiedyś czytałam długaśny wywód (przez co pewnie niejeden zrezygnował z lektury), ale dość dobry nt wyliczania ceny kosztów kołdry patchworkowej. Każda czynność czasowo zmierzona, przeliczona na zwykłą jakąś roboczogodzinę (co z rękodziełem się jednak rozmija). Wynik dla większości nie do przyjęcia, bo masówka (z Chin, czy a tkanin sztucznych, średniej jakości, albo i taka, do pierwszego prania), to grosze. Nie dalej niż wczoraj na FB, BasiaU pokazała kupną tshirtową bluzeczkę w szerokie pasy, była tak niechlujnie zszyta na bokach, że sama dziwię się, że tak można. 2,5-3 cm pasy rozjeżdżały się kolorystycznie i to każdy o inną odległość. Niepojęte, jak tak można. A masówka kupi. Podobnie, jak pięknie puchate skarpety, które trwają dwa prania i szybciej wydeptują się pięty, niż w tych najzwyklejszych, ręcznie robionych. U nas, to moje przypuszczenie, że ręczna praca (chociaż rękodzieło przez duże 'R' brzmi dumnie i też nie zawsze jest to nazwa na miejscu) jest postrzegana, jak dawniej - jako łatanie domowego budżetu. Że ręcznie, to tanie, bo po domowemu, ale 'markowe', z modnego butiku, to dopiero....
OdpowiedzUsuńPrzydaś fajny, postaram się pamiętać przy jakimś zakupie, ale podobnie, jak Ty, radząc sobie zamiennikami gadżetów, póki co, nie poczułam potrzeby posiadania. Pewnie trzeba dorosnąć. ;-)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja sądzę, że to z niewiedzy. Ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o dziewiarstwie (choćby był profesjonalistą w innych dziedzinach), materiałach do onego, o nieustannym doskonaleniu umiejętności dziewiarki, wreszcie o zwykłych "dupogodzinach" które należy spędzić przy projekcie, nie potrafi sobie wyobrazić, ile kosztują skarpetki. I dlaczego cały świat przeszedł od ręcznego wytwarzania wyrobów do produkcji maszynowej (no właśnie, żeby taniej było, łatwiej i szybciej). Nie mają w głowie tego przełożenia: jak wyceniać pracę ręczną przy wytworze maszynowym, masowym. Nie trzeba się oburzać, jacy to ludzie roszczeniowi i w ogóle niewychowani. Są po prostu nieświadomi.
UsuńA my dziewiarki, też nie musimy i nie powinnyśmy udowadniać wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem. Przedmioty ręcznie robione mają inny "target" niż przedmioty wytwarzane masowo, i to też jest dobre.
Daj Boże, jak z niewiedzy. ;-) Cześć, duża część na pewno nie wie ile czasu trwa przygotowanie wełny. Jednak już samo dzierganie większość gdzieś widziała. Skoro siedzisz przed tv i dziergasz, wiec ...czy taki czas kosztuje ? ;-) Ale prawda, że jak zapytasz, czy za tyle, co sama wycenia, chciałaby ileś czasu pracować, to zaraz mięknie.
UsuńObie opinie i wnioski są jak najbardziej na miejscu, bo faktycznie masowe wypiera to co ręczne a stereotyp łatania budżetu domowego "udziergami" tkwi głęboko. Niewiedza w dzisiejszych czasach wydaje mi się wręcz niemożliwa biorąc pod uwagę wszelkie programy na kanałach tematycznych. Może nie jest tego bardzo dużo ale mnie udało się kilkakrotnie trafić na filmy o jedwabiu i kaszmirze i australijskiej wełnie dla mnie gro to raczej ignorancja niż niewiedza. Daleko mi do eksperta w jakiejkolwiek dziedzinie ale poważnie bym się zastanowiła czy mogę wyceniać prace innych w dodatku ręczną pracę dlatego jak widzę ręcznie lepione garnki czy wyroby ze skóry nie mając pojęcia ile to czasu zajmuje intuicyjnie wiem, że to nie może być tanie.
UsuńPozdrawiam Was :D
Skarpetami jestem totalnie oczarowana. Są piękne i takie wycacane.
OdpowiedzUsuńO cenach rękodzieła w Polsce juz się nie chce mówić, czy pisać...
Ci co narzekają, to niech spojrzą na ceny rękodziała w innych krajach.
Może kiedyś wrócę do skarpet, choć tak pieknych nigdy nie robiłam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękuję, z nudów wydziwiam przy skarpetach :)
UsuńRozumiem, że wiele osób po prostu nie stać na kupno rękodzieła bo to niestety smutna prawda porównując zarobki na zachodzie z naszymi to tam rękodzieło jest drogie ale nie jest ta dysproporcja tak drastyczna, dlatego u nas ceny za ręcznie robione rzeczy porażają :(
Pozdrawiam serdecznie.
Och miareczki a ja od dwóch lat z papierka korzystam teraz na pewno kupię z drewienka ❤️ Twoje skarpety to wysmakowane rękodzieło jeszcze ten rozmiar drutów 2�� Ja swoje ostatnio na 5 robiłam ��
OdpowiedzUsuńMagdo papierowa miarka też jest dobra, ja nawet nie wpadłam na to by taką sobie zrobić :)
UsuńWidziałam Twoje skarpety na FB i też uważam, że są piękne a wręcz nawet zazdroszczę ich Tobie. Mam wielką słabość do kolanówek ale zupełnie nie wiem do czego bym je nosiła bo chodzę cały czas w spodniach no i łydek nie mam tak zgrabnych jak Ty :D
Uściski
Cudne skarpeteczki :)
OdpowiedzUsuńRobię głównie dla siebie więc nie mam dylematów komu i za ile ???
A jak jeszcze nauczę się prząść tak pięknie jak inne koleżanki to ho ho ....
pozdrawiam, Marlena
Ja właściwie też robię tylko dla rodziny, oczywiście mam sklepik na Etsy ale tam trafia nadmiar rękawiczek :)
UsuńBiegłość w przędzeniu zdobywa się tylko w jeden sposób trzeba prząść nawet się nie obejrzysz jak inni będą zazdrościć Tobie pięknych nitek :D
Uściski
No i dlatego nigdy nie dziergam na sprzedaż :). Jeśli już wydziergałam coś nie dla siebie to był to prezent lub tzw. "wymianka", w zamian za rękodzieło, którym sama się nie zajmuję.
OdpowiedzUsuńSkarpety bardzo ładne i rozmiar taki na moją stopę :). Odkąd zaczęłam nosić dziergane skarpety do zimowych butów, doceniłam te z wzorami wrabianymi, szczególnie na stopach. Jakoś tak najszybciej przeciera mi się pięta od spodu i palce, więc dobrze gdy te miejsca są robione z podwójnych nitek.
Uściski :)
Ja też nie robię na sprzedaż ale niekiedy mnie coś dopadnie właśnie w takim stylu jak ta Pani ostatnio, albo ktoś widział u kogoś obdarowanego i koniecznie też chce.
UsuńRysując ten wzór właśnie myślałam o Ani (Chmurka) i Tobie bo obie macie małe stopy jak rozrysuję to wstawię w PDF'ie może się wam przyda :D
Uściski
Ludziom wydaje się, że mogą mieć wszystko za parę groszy. Skąd w nich taka wiara, że czyjaś praca jest za darmo? Ale głupoty jest mnogo wokół nas.
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie dziergam na sprzedaż bo jest to upokarzające. Zdarzyło mi się raz dziergać chustę dla osoby również dziergającej, zapłata była wyższa niż wyceniłam a była to nie mała kwota. Robię prezenty dziergane ale jedynie osobom, które potrafią to docenić. Wówczas przyjemność jest dwustronna.
Pozdrawiam.