niedziela, 12 marca 2017

Łotewskie rękawiczki *

Nie bez powodu tak mnie męczyły łotewskie rękawiczki, chodziły za mną latami a próby dziergania kończyły się niepowodzeniami, których byłyście świadkami aż prawie się udało. Jeszcze nie do końca opanowane poziome łańcuszki, jeszcze niepewność przy dzierganiu mankietów ale wzory wrabiane już wyglądają przyjemnie, są takie drobno wzorzyste, że aż chce się je dziergać od razu. Oczek w obwodzie dość sporo 90 i pomimo powtarzalności wzoru nie znudziły mi się, a raczej pragnę więcej. 



Zrobiłam je dokładne wg wzoru z tej książki, książkę mam od dawna i tak jak wspomniałam próby robienia takich rękawiczek podejmuję od czasu jej posiadania ale zawsze mi wychodziły  rękawiczki dla olbrzyma. Dopiero odpowiednia włóczka sprawiła, że mogę Wam zaprezentować pierwsze skończone na podstawie oryginalnego wzoru łotewskie rękawiczki. 


Kciuk nie powstaje z dodawania oczek tylko jest wydzielony z oczek dłoni, na dodatek jest kontynuacją wzoru z wnętrza dłoni - w tym wypadku obie strony mają ten sam wzór. Na leżącej rękawiczce dokładnie widać, jak wzory wnętrza dłoni pokrywają się z wzorem na kciuku. Nie mogłam doczytać co jest po drugiej stronie kciuka więc powtórzyłam wzór z wierzchu i mam wtapiający się wzór w tło z obu stron.



Zdjęć dużo, nie mogłam się powstrzymać, pierwsze pasujące na moją dłoń rękawiczki w tym stylu i chociaż nie mam złudzeń, że te w obwodzie na 120 - 140 oczek z tej włóczki nie mają szans zaistnieć to i tak jakiś postęp jest. By robić te jeszcze drobniejsze muszę zdobyć druty nr 1 a na razie ich nie ma, no i włóczka musi być jeszcze cieńsza.
Tym razem na szerokość i długość rękawiczki pasują a bardzo długa część przy nadgarstku jest charakterystyczna dla tego wzornictwa, nie wiem jakie mają zimy na Łotwie ale stawiam na to, że im bliżej centralnej Rosji tym zimniej więc zasadne jest chronienie wszelkich newralgicznych miejsc.


W poprzednich rękawiczkach, włóczka Holst mnie nie zachwyciła ale tym razem po praniu jest właśnie taka jaka powinna być: miła, mięsista, nawet kaszmir  jakoś bardziej widoczny. Całkiem możliwe, że pojedyncza dzianina nie ukazuje całego piękna tej nitki bo we wzorach wrabianych wychodzi przednio :) Mnie kolory się podobają ale moja mama stanowczo protestuje przeciw takim burym kolorom - "zrób jakieś ładnie kolorowe, takie radosne", no cóż następne na pewno też się jej nie będą podobać, bo to co zaczęłam też szarobure. a


Za to nitki na moje rękawiczki w 100 % są moje, w dodatku wszystkie w bieli poza delikatną szarością i ostatnio uprzędzionym merynosem, który barwiony jest indygo, czesankę dostałam jakiś rok temu ale dopiero teraz miałam odwagę ją uprząść - na czesankę patrzyłam z przyjemnością i nawet nie myślałam jej zmieniać ale w tym zestawieniu wygląda pysznie :)


Pozdrawiam Was z zimnem za oknem w sam raz na takie rękawiczki :)

* muszę przyznać, że dopiero dzisiaj dowiaduję się, że moje litewskie rękawiczki są łotewskie :D
Jak to mówią, człowiek całe życie się uczy a ja naoglądałam się filmików na you tube w rozmaitych językach i wbiłam sobie do głowy, że rękawiczki są litewskie dziękuję Stacho za sprostowanie - umarłabym w przekonaniu, że czyniłam litewskie rękawiczki :D


29 komentarzy:

  1. Karino rękawiczki są śliczne. I tak misterna praca. Jak zwykle zresztą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko dziękuję :D praca taka sama jak przy kamizelce, którą ostatnio robiłaś tylko drutki trochę drobniejsze :D
      Uściski

      Usuń
  2. Rękawiczki super,padam na kolana, ale jedno muszę sprostować - bo one nie są litewskie, lecz łotewskie! Latvia to Łotwa,którą zresztą uwielbiam, zimy tam wcale nie takie straszne, a do Rosji daleko. Pozdrawiam serdecznie i życzę następnych par, sama też spróbuję na drutach nr 1!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję mnie one też się podobają chociaż nad szczegółami będę musiała jeszcze popracować :) ale najbardziej dziękuję za sprostowanie, nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć jakim sposobem zaczęły egzystować u mnie jako litewskie, a jak coś przyswoję to już ciężko to naprostować - ale prostuję już :)
      Następne pary będą ale już pod właściwą nazwą :D
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Cieszę się zatem! A kolor mają właśnie świetny, takie przygaszone wełny są produkowane na Łotwie :))))
      To Holst, ale który?

      Usuń
    3. Wełenki to Holst Noble, a teraz robię z Holst Samarkand.
      Z dużym zainteresowaniem przeglądam blog estoński gdzie takie rękawiczki robią z naturalnych kolorów runa lub z wełny naturalnie barwionej i w takim stylu bardzo mi się podobają :)

      Usuń
    4. Dziękuję,mam w zbiorach trochę pozostałości po swetrze z Holst Coast, to spróbuję.
      A wśród estońskich widziałam takie,które mają w obwodzie bodajże 240 oczek, to wprost nie do wiary...

      Usuń
  3. Mimo, ze wiosna za drzwiami, TAKIE rękawiczki można podziwiać przez cały rok.
    Cudo.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza będzie lato a ja dalej będę rękawiczkami po oczach miotać, nie wiem jak długo publika zdzierży :)
      Oby Twoje słowa były prorocze i będzie mi wybaczone skrzywienie rękawiczkowe.
      Uściski

      Usuń
  4. Twoje rękawiczki są bardzo, bardzo, bardzo ładne! Bardzo dopracowane, idealnie dobrane kolory, które mnie bardzo się podobają. Przepiękne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Świetne litewskie / łotewskie rękawiczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne, jak zwykle.
    Jaka to musi być cieniutka nitka, skoro taki duży wzór, a to przecież rękawiczki, nie sweter. :D
    Palce - brzmi ciekawie. Dawno temu, robiłam rękawiczki z palcami, na czuja (dużo rzeczy tak robię, jeszcze do dziś) i też robiłam właśnie bez dodawania oczek. :)
    Co do pogody, to u mnie można jeszcze pomykać w cienkiej czapce, czy kapturze, bo wieje, jak.... . Słońce dziś chwilami tak mocno, pięknie świeciło, ale to takie zdradliwe. I ciągle zero zieleni, poza mchem chyba.

    Pozdrawiam jednak ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dłużej robię na drutach tym ciężej mi robić coś na wyczucie coraz więcej czasu poświęcam na wykroje, wyliczenia i przymiarki czy efekt lepszy nie wiem ale na pewno dłużej wszystko trwa.
      Rękawiczki robię zawsze wg wzoru z specjalnego wydania Burdy, jest tam schemat i wyliczenia na wiele rozmiarów więc tego się trzymam co nie oznacza, że to jedyny sposób, pewnie z czasem znowu odkryję coś ciekawego :)
      Oby słońca było więcej i już będzie dobrze - uściski.

      Usuń
  7. Rękawiczki wyszły ślicznie, a wzór wygląda bardzo delikatnie i misternie. Nie ma to jak cieniutka nitka i druty jak igiełki :). Kolorystycznie też mi się podobają, poza tym te kolory są bardzo praktyczne. Zrobiłam sobie kiedyś kremowo-beżowe rękawiczki - nowe były śliczne, wiele osób zwracało na nie uwagę. Niestety już się tak przybrudziły, że nie dadzą się doprać i nawet po praniu palce są szarawe :(. Chyba eksploatowałam je w niesprzyjających warunkach. Teraz do auta używam ciemnych rękawiczek :).
    Nitki na nowe rękawiczki wyglądają pięknie i wcale nie buro :).
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez te drobinki wzór tak misternie wygląda :) cienkie druty, cienka włóczka i okulary :)
      Jasna przędza pewnie zbrudzi się szybciej ale ja mam tyle rękawiczek, prawie nie wychodzę z domu to i szanse znoszenia są nikłe, więc któreś na pewno zaistnieją w wersji super jasnej :)
      A nitki na rękawiczki, które teraz robię są oliwkowo beżowe więc za nic nie spodobają się mojej mamie :)
      Uściski

      Usuń
  8. Przyłączam się do zachwytów nad misterną robotą i spieszę dodać, ze druty nr 1mm występują w naturze w sklepie włóczkowo. Są to Knit Pro Carbonz. Posiadam, wydłubałam jedną rzecz nawet. Giętkie dosyć, ale mocne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję miło, że rękawiczki się podobają :)
      Drutów nie ma we "Włóczkowie" jakiś miesiąc temu już się zapisałam w powiadomieniach i na razie cisza. Te moje karbony nie są zbyt giętkie ale najbardziej mi odpowiada ich długość i brak tych okropnych metalowych końcówek które są przy większych rozmiarach.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Piękne rękawiczki i piękne kolory, misterna robota. Dobrze, że się uparłaś na nie, wyjątkowe, niepowtarzalne. Też takie chcę!. I będę mieć za stówę albo i więcej. Kupię druty karbonz 2 x 36 zł (bo jeszcze nie mam) + do tego wełna jako główny składnik i ponad sto będzie wydane a o robocie nie wspomnę bo to już tylko sama przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, karbonzy mają jednak zaporową cenę...

      Usuń
    2. Miałam wczoraj ze swoimi Karbonzami trochę więcej do czynienia i już nie jestem zachwycona, wręcz przeciwnie. Niestey, mój komplet 1.25 mm zrobiony został z rozszczepiającego się włókna węglowego, co jak sobie wyobrażacie, dyskwalifikuje je z dalszej pracy. ale już znalazłam cieniutkie druty skarpetkowe u Intensywnie Kreatywnej. Też w zaporowej cenie, ale przynajmniej metalowe.
      Aha, nie jestem robotem i nie pracuję w handlu, jakby kto miał wątpliwość.

      Usuń
    3. Kryniu miło, że zaglądasz:))
      No cóż mój upór jest w niektórych przypadkach wyjątkowo ośli ale przynajmniej niekiedy warto być upartym.
      O tak ceny drutów są dość spore a na dodatek przyzwoita włóczka i nawet nie zauważysz jak wydasz nie jedną stówę.

      Uściski

      Usuń
    4. Och, zabawki dużych dziewczynek tylko luksusowe, żadne inne. Króliczyco dzięki za opinie o drutach, to ważne.

      Usuń
  10. Fantastyczne rękawiczki, Twoje małe formy zawsze mnie zachwycają, tak wypracowanych skarpetek i rękawiczek zazdroszczę w pozytywnym sensie. Każda misterna i wypracowana, perfekcyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :D Małe formy są moimi ulubionymi formami kończy się je zanim się znudzą no może nie w przypadku takich rękawiczek ich się szybko nie robi ale na szczęście te mnie nie znudziły :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Piękne rękawiczki,a wykonanie finezja!

    OdpowiedzUsuń