Sprawa przędzenia wełny na celtycki sweter ciągnie się jak brazylijski serial jest już tak nudno, że za chwilę się zniechęcę do realizacji całego projektu. Niestety zostało jeszcze dość sporo brązu do uprzędzenia i poddania farbowaniu ale ja by przerwać tą monotonię postanowiłam dla odmiany kilka motków pokolorować. No i entuzjazm lekko powrócił, jestem znowu zafascynowana wzorem, kolory wyszły tylko Wy tego nie widzicie bo to co na zdjęciu nijak ma się do rzeczywistości.
Musiałam jeszcze ufarbować kolor wielbłądzi (taki brązowo-żółty) jak wymieszać wiem, jak farbować też ale to nigdy nie gwarantuje, że efekt będzie taki jak oczekujemy. Ostatnio na FB też była dyskusja, że barwniki lubią się rozwarstwiać i proszę oto przykład tego na co nie mamy wpływu.
Po analizie tych przypadków rozwarstwienia dochodzę do takich wniosków :
- rozwarstwienie barw występuje najczęściej jak chcemy ufarbować wełnę na pastelowe kolory z mieszanki barwników, którą same zrobimy - wtedy pomimo zachowania wszelkich procedur najszybciej łapie barwnik najmocniejszy w moim przypadku czerwony,
- mocnego barwnika jest na tyle mało, że łapie tylko fragmentarycznie stąd te smugi koloru,
- pastelowe kolory najlepiej farbować z barwników przygotowanych fabrycznie dobierając tylko odpowiednie nasycenie koloru ( ecru z Jacquard'a),
- na runach delikatnych zdarza się to najczęściej.
No i mamy później taki melanż, którego wcale nie chciałyśmy jeszcze na etapie runa można to jakoś sensownie uprząść farbowana nitka taka pozostanie.
Rozmawiając ostatnio z Moniką zadała mi pytanie, które barwniki bym poleciła. Właściwie to nie mam ulubionych każde z nich mają swoje zalety i wady.
"Simplicol" jest w tej chwili dostępny w drogeriach Rossmann ale ja farbowałam nim od dawna (siostra słała z zagranicy) wybarwia dobrze ale się spiera, cena też nie najmniejsza.
"Eurolana" ma małą paletę barw do tego spora cena i mam wątpliwości co do żółtego barwnika, który zbija się w grudy, kolory można uzyskać przez mieszanie barwników, nie zawsze otrzymujemy o co chcemy ale jak już zapoznamy się z zasadami przynoszą sporo radości, bardzo intensywny barwnik - małą ilością można wiele.
Oczywiście są to moje spostrzeżenia bardzo subiektywne i bardzo rozciągnięte w czasie bo nie farbuję wiele chociaż niekiedy coś tam zmaluję :)
Prawie ale nie do końca oryginalne wybarwienie różu w towarzystwie brązu, który się przędzie na zakończenie prac nad motkami na ten sweter. Brąz to Finnish w naturalnym kolorze, wygląda dość dobrze w tym zestawie.
Podziwiam Cię za te barwienia 'kawałeczków'. Większość ludzi barwi, bo ma taką potrzebę. :-) Sama należę też do tych praktyczniejszych i też wolę wiedzieć po co farbuję i co z tego będzie. :)
OdpowiedzUsuńMnie się nie zdarzyło w jednolitych barwieniach farbami zmieszanymi otrzymać rozwarstwień kolorów na nitkach, za to nawet próby barwienia gotowym barwnikiem całości wyrobu - czy to z wełny, czy tkaniny dawały właśnie niefajne efekty w postaci niejednolitości koloru. Jacquadry mnie kuszą, ale to, co o nich piszesz, że trzeba wiele barwić, by je wykorzystać, skutecznie odstrasza. Oprócz Kakadu obawiam się polskich, bo właśnie mam te niefajne doświadczenia nierówności barwienia. Chyba każde barwienie ma minusy, naturalne też, niestety.
Pozdrawiam serdecznie :)
Karino jak zwykle artykuł z którego można dowiedzieć się bardzo przydatnych rzeczy . Sama jeszcze nie próbowałam Simplicol ale na pewno z nich skorzystam . Wełenki świetnie . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ładne kolorki - nawet ten różowy ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńA mnie ten róż i łosoś podoba się najbardziej :-D
OdpowiedzUsuń