niedziela, 17 kwietnia 2016

La Plata w oprysku

Bardzo mizernie ale przędę wełnę na mój celtycki sweter, jak na razie uporałam się z czesanką nowozelandzką pod farbowanie.  Mam jej 8 motków wszystkie ok 75 - 90 g i wszystkie będą farbowanie. Nitka tym razem to tradycyjna 3-nitka, nie wiem czemu ale wydaje mi się bardziej napuszona niż navajo, całkiem możliwe, że navajo ma u mnie mniej skrętu. Oczywiście końcówki pozostałe na szpuli po 3-nitce potroiłam właśnie navajo i dlatego mam namacalne porównanie. 


prawie 900 g

Sweter z założenia ma być wierzchni do zapinania nawet nie wiem czy nie pokuszę się o podszewkę (marzy mi się wełniana tkanina), na druty 3,25 lub większe. Na razie przędę i pierwszy raz od dłuższego czasu przędę na wyrost, mam nadzieję, że zostanie dość by zrobić szal we wrabiane wzory bo pomysł już jest :)


Po bardzo przyjemnym przędzeniu czesanki NZ (jagnięcej) przyszedł czas na pierwsze runo w kolorze, była to czesanka La Plata, nie ma jej już w sklepiku nawet nie ma jej w miejscu gdzie ją zakupiłam. La Plata to runo pochodzące z Ameryki Pd, jest to krzyżówka merynosa z wszelkimi innymi owieczkami. Runo okazało się kłopotliwe bo nie dość, że różne długości włosa rozłożone partiami dłuższych i krótszych to jeszcze bardzo przesuszone, wręcz hamujące podczas przędzenia. 
Takie skokowe przędzenie nie dość, że denerwuje to jeszcze nitka wychodzi nieładna. 


Takim to sposobem przędłam od niepamiętnych czasów runo poddane natłuszczeniu, do dawno zakupionej odżywki do włosów (dwufazowej i zupełnie nietrafionej) posiadającej drobno rozpylający spryskiwacz dolałam łyżkę oleju z awokado i energicznie wymieszałam. Ta mieszanka trafiła na czesankę,  musiałam powtórzyć oprysk po uprzednim rozwarstwieniu czesanki na pasma, bo nie wszędzie mikstura dotarła. Różnica podczas przędzenia była kolosalna a wyobrazić to może sobie tylko prządka, która pracowała z runem prosto ze strzyży, tylko moje runo pachniało odżywką :) Nawet nie wiecie jak ta prosta czynność zmieniła sam włos, który nagle się pofalował i nabrał życia, sunął pomiędzy palcami jak jakieś idealne runo, a to do nich nie należy.
Po praniu motki nabrały puszystości a wełna nie jest tak sucha jak w czesance, chociaż to widać, że gatunek raczej pośledni.


W tej chwili przędę szarości (3 odcienie) a późnej przyjdzie czas na brązy, więc jeszcze sporo czasu upłynie zanim postawię pierwsze oczko w tym swetrze.
Na drutach mam pozostały jedwab po poprzednim podkoszulku tylko poddany farbowaniu. Na podkoszulek kupiłam 400 g jedwabnej burety, na podkoszulek wyszło jakieś 260 g na resztę nie miałam pomysłu do czasu aż nie zobaczyłam pewnego topu ale o tym napiszę jak skończę to dziergać :)


oby tylko starczyło tego jedwabiu 

Mój ogród mówi mi, że już wiosna, moje poletko tulipanów wzbogacam na jesieni o kolejne cebule w białym kolorze mam nadzieję, że jak zakwitną będą wyglądały pięknie.


Magnolia gwieździsta pomimo zimnego deszczu też już w kwiatach tylko ja nie mam czasu zająć się ogrodem.

Pozdrawiam Was z prawdziwą wiosną :)

10 komentarzy:

  1. Bardzo podziwiam Twoją cierpliwość w dążeniu do ideału,ten cały proces od czesanki,poprzez przędzenie,farbowanie a na końcu dzierganie,to jest coś wspaniałego.A na końcu zawsze perfekcyjna dzianina.Czekam więc na ten sweter:))Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż jak się robi coś od początku czyli od czesanki to cierpliwości jednak potrzeba ale to i tak super szybko niż gdybym miała zaczynać od kupna owieczki :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Kolor tego jedwabiu jest absolutnie piękny, czekam na szerszy opis :-) Podoba mi się ta nitka z pośledniogatunkowej wełny, patrząc na nią w życiu bym nie powiedziała że taka kłopotliwa w przędzeniu. Muszę potrenować ten sposób z opryskiem, dzięki za podrzucenie go. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedwab faktycznie zyskał po dodaniu koloru :)
      La Plata to jednak runo nie w pierwszym gatunku ale cena też była całkiem zachęcająca a mnie głównie o kolor chodziło :)
      Sposób z natłuszczaniem stary jak przędzenie z tego co pamiętam to u Owki szczegółowo opisany jak to kiedyś czyniono.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy kolor ma to runo, a jedwabnej włóczce podarowałaś przepiękny kolor, ogromnie mi się podoba.
    Pozdrawiam, cierpliwie czekając na ten sweter ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do swetra jeszcze daleko a jak będę miała tyle czasu co teraz to jeszcze dalej :(
      Runo faktycznie ma ciekawy kolor i dlatego koniecznie je chciałam użyć im mniej farbowania tym lepiej :)
      Uściski

      Usuń
  4. Fantastyczne kolory natury. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory natury zawsze mi pasują do wszystkiego ale niekiedy tak jak jedwab trochę podrasuję :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Och i ach ! Trójnitka. To jest coś, czego na razie nie ogarniam, tzn zwykła, nie navajo. A,że przędę coraz cieniej, to pewnie byłoby niegłupie rozwiązanie. :)
    Pamiętam, że La Platę mi odradziłaś i popatrz, jaka to byłą dobra rada. :)
    Widok ogródka pięknie się zapowiada. U mnie posucha. Tulipanów znacznie mniej. Wykopywałaś swoje ?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 3-nitce nie ma czego ogarniać tylko zwijać jak 2-nitkę i już :) U mnie tym razem dość grubo bo ta 3-nitka ma jakieś 16-17 WPI a do takiej podają druty ok 4 - no ja zostanę na 3,5 góra 3,75 bo to ma być jednak wierzchni dość gruby sweter.
      Pamiętam, że odradzałam Ci tą czesankę bo jest jednak dość szorstka ale po "namaszczeniu" trochę zyskała :)

      Tulipanów nie wyciągam ale tak powinno się robić po uschnięciu liści cebule wykopać i składować do jesieni w wilgotnym torfie. Niestety nie mam do tego głowy i tylko dosadzam kolejne cebule więc ubytki w następnym roku mało widoczne :))
      Uściski

      Usuń