niedziela, 13 lipca 2014

Zazdrość

Zazdrość to brzydka cecha ale tłumaczyłam sobie, że ta moja to taka dobra, konstruktywna. Zobaczyłam u Asi (JotHa) i u Ani (Chmurka) piękne motki alpaki i mi się zachciało też takich, mam jeszcze od lat kilku bardzo spore "resztki" suri w mniejszym lub większym stopniu zaparszywione trawskiem, z obrazem tych pięknych motków przed oczami złapałam za szczotki i zaczęłam czesać - ręka znowu odmówiła posłuszeństwa - boli :( 
Przynajmniej w dalszym ciągu mogę prząść, postanowiłam powolutku zacząć przygotowywać nitki na sweter, którego projekt się krystalizuje od dawna (rysunki pokazywałam jakiś czas temu). Postanowiłam, że wykorzystam runo Corriedale, lubię je za przyjemność jaką daje przy przędzeniu, lekki połysk, po praniu nitka się pięknie puszy a na dodatek w naturalnej barwie występuje w szarości (Bfl nie ma szarego). 

kreski w graficie i dość wysokie przełożenie 1 : 16 

 Jeszcze przy poprzedniej dostawie zamówiłam dla siebie specjalną mieszankę biel z 1/5 szarości - równomiernie wymieszaną. Podczas przędzenia wyglądała rewelacyjnie jakby ktoś ołówkiem naszkicował kilka kresek w kolorze grafitu - navajo kolor trochę wyrównało ale i tak jest pięknie.


W niecałych 50 g mam ponad 220 m  czyli minimalnie więcej jak włóczka z przeznaczeniem na skarpetki, sweter w założeniu ma być cieniutki taki jesienno - wiosenny, na drobne druty takie jak lubię trochę powyżej 2, 25. Naprawa ręki trochę potrwa ale przędzenia też będzie dość sporo bo oprócz tej mieszanki będzie, tam oryginalna szarość i biel Corridale, będą dwa lub trzy odcienie malinowej czerwieni ufarbowane na tym runie oraz jedyne odstępstwo trochę "prawie" czarnego Shetlana ale bardzo niewiele.  Teraz dla odmiany przędę szarość i też jest piękna.


Skończyłam również prząść mieszankę z tajemniczym składem, jest tego 100 g i trochę ponad 450 m, mam zamiar zrobić sobie z tego rękawki a raczej mitenki do łokcia na moje ciągle felerne rączki. Jedyny w 100% rozpoznany składnik jak tybetański,  nadał przędzy kremowego koloru ale również niespotykanej miękkości - takie rękawki powinny być ciepłe i miłe w dotyku ale czy powstaną zobaczymy. Przędło się źle bo jak ma bardzo krótki włos. 


 Rudy sweter w dalszym ciągu się dzierga ale zupełnie nie nadawał się do dziergania podczas jazdy samochodem, więc musiałam zabrać ze sobą jakąś małą robótkę. Na "niby" urlopie nie było wiele czasu, więc teraz kończę dzierganie skarpet z resztek ale o tym napiszę jak będą gotowe.


Pozdrawiam niedzielnie :)

14 komentarzy:

  1. Teraz to mnie zazdrość strzeliła, jak tylko wrócę do domu (bo siedzę w labie, westch)- łapię za wrzeciono ;)
    Zastanawiałam się ostatnio, czym może być czesanka nadająca połysk w tym nieznanym miksie z ostatniego zdjęcia i poza wymienionymi przez Ciebie skojarzył mi się jedynie jedwab morski produkowany przez małże, ale jego nie można chyba kupić, przędą go jedynie w celach rekonstrukcyjnych. Co o tym myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety często musimy robić to co musimy a nie to co chcemy - mam nadzieję, że po powrocie do domu zażyłaś przyjemności przędzenia :))
      Połysk w czesance nadają włókna podobne do kaszmiru lub bardzo delikatnego moheru (kozy angorskie). Bardzo ciekawe to włókno produkowane przez małże jeszcze się nie spotkałam ale widziałam kiedyś "jedwab" produkowany z pędów lotosu - ponoć delikatniejszy od tego z jedwabników - dla mnie nawet ten "zwykły" jest cudny :D
      Uściski

      Usuń
  2. Zdrowa zazdrość inspiruje .
    Skarpetki są obłędnie piękne, chociaż tylko troszeczkę je pokazałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zdrowej zazdrości jeszcze potrzebny zdrowy rozsądek :D
      Przez 3 miesiące leczę rękę by w dwie godziny zepsuć - człowiek całe życie się uczy - szkoda tylko, że na własnej skórze.
      Skarpety z totalnych resztek, a resztek mam tyle, że mogę rozpocząć solidną produkcję.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Ojej już nie wiem czy Ciebie sie pytałam bo pytam,proszę może być krzywo,nierówno w klubie prządki tez pytałam czy mogłabyś zrobić z białej czesanki niteczkę?przecież ja zapłacę nikt nie chce mi pomóc:(napisz do mnie koniecznie dlaczego nikt nie chcę?pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet najdoskonalsza nitka ręcznie przędziona nigdy nie będzie równa w sensie maszynowym to zawsze będzie ręczna robota :)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Zazdrość odpowiednio ukierunkowana może przynosić bardzo dobre efekty :). Motki śliczne! Zresztą innych u Ciebie jeszcze nie widziałam :).
    Opis przyszłego swetra brzmi bardzo interesująco - będzie we wzory wrabiane? Skarpetki już mi się podobają, ale poczekam cierpliwie na prezentację gotowych :).
    Zdrowia życzę i żeby ręka przestała Cię wreszcie boleć.
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej dobrze kierowanej zazdrości trzeba się jeszcze kierować rozumem - sama nie mogę uwierzyć, że takie głupoty wyprawiam - czasy godzinnego czesania runa minęły bezpowrotnie teraz to mogę już myśleć tylko o gotowych czesankach.
      Sweter będzie we wzory wrabiane ale nie cały, właściwie to ma być bardzo cienka dzianina - nie mogę zdecydować jak zrobić górę potrzebuję jeszcze trochę czasu na przemyślenia a tego przy przędzeniu nie brakuje :))
      Za życzenia dziękuję ale należało by raczej życzyć opamiętania :D
      Serdeczności

      Usuń
  5. Wszystko u Ciebie tak tajemniczo piękne, że pragnę następnego odcinka jak kania dżdżu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tajemniczo ale co tu pokazywać jak rudy leży odłogiem bo grzeje jak wściekły przy dzierganiu, a teraz jeszcze ta ręka na nowo zepsuta, że też mnie pokusiło a prawie dobrze było ...
      Skarpety w trakcie, nitki jeszcze nie pochowane, wiec tylko motki mogę pokazać w odsłonach kilku :))
      Uściski

      Usuń
  6. Bardzo mi miło że mogłam być dla Ciebie inspiracją...
    A co do zazdrości ja ją dzielę właśnie na negatywną. ale tez pozytywną, właśnie taką w której dążymy do osiągnięcia tego czego zazdrościmy...
    Co do ręki, łączę się w bólu- mój reumatyzm ostatnio też szaleje i przeczuwam że choć dzisiaj ładnie to jeszcze poleje...
    No a niteczki są fantastyczne jestem urzeczona nimi :)
    a skarpet bardzo ciekawa
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reumatyzmu bardzo współczuję (moja mama cierpi), ja u siebie też podejrzewałam ale po badaniach okazało się, że to mnie na szczęście ominęło, za to na zmianę pogody bardzo boli mnie ręka ale to po urazach podobno często się zdarza.
      Ból reumatyczny może wyjątkowo uprzykrzyć życie, moja mama nie może chodzić na zabiegi do kriokomory ale ponoć to bardzo dobra terapia i na jakiś czas uśmierza ból.

      Już dawno nie odczuwałam takiej przyjemności z przędzenia, wyjątkowo miło się przędzie Corriedale, chociaż ten czarny - nie czarny Shetland też całkiem pięknie sunie.
      Życząc zdrowia ślę uściski :D

      Usuń
  7. A ja też zazdroszczę :) Zazdroszczę, że umiesz prząść. I nie mam czasu, by się tego nauczyć. No, ale wiadomo, że wszystkiego nie da się robić. Więc pozazdroszczę :)
    Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekiedy trzeba wybierać to co dla nas najważniejsze u mnie to przędzenie. Pewnie, że kusi mnie wiele innych dziedzin takich jak tkactwo, szydełko czy koraliki ale to takie drobne odskocznie a ograniczona ilość czasu każe wybierać rozsądnie na co go przeznaczam .
      Dziękuję za miłe słowa - Tobie również udanego tygodnia :D

      Usuń