niedziela, 20 lipca 2014

Resztki

Systematycznie staram się wykorzystywać resztki ale ich przybywa znacznie szybciej niż ja je utylizuję. Praktycznie co roku robię coś z resztek ale to i tak uszczknięcie wierzchołka, nawet część oddałam chętnej osobie a i tak mam zapas na kwartał dziergania. Przypuszczam, że każda dziewiarka ma w swoich szafach poupychane takie "skarby" wyrzucić szkoda, a na większy projekt za mało.
  


 Jeszcze przed wyjazdem wiedziałam, że powinnam zabrać jakąś robótkę "na drogę", kierowcą nie jestem, za nawigację przestałam robić jak nastała era wszystko wiedzących urządzeń, czytać nie lubię bo mi literki skaczą, widoki na autostradzie pozbawione uroku - druty to najlepsza opcja na kilka godzin w samochodzie.


I właściwie robiłam na drutach tylko w samochodzie, później nie było czasu, jak wróciłam to było trochę innych zajęć, na trochę utknęły ale teraz już są gotowe i mogę pokazać "resztki" w pełnej krasie :)
Wzór to totalna improwizacja pod spory resztkowy kłębek brązowego Finnish'a, nitka na druty 2,25 a przy wzorach wrabianych spokojnie na 2,5 - nierówna, jedno z moich pierwszych navajo. Wzór rozpisany na 16 oczek na drut - oczywiście posiłkowałam się moim całkiem sporym zbiorem tego typu wzorów.
Stopa tym razem również we wzór główny by zbyt wiele nie wymyślać a i podczas jazdy trudno śledzić jakieś bardziej skomplikowane układy. 


Kolorystyka trochę przekłamana niebieskie jest turkusem z mojego bezrękawnika w stylu Fair Isle  a różowawe nie jest różowym tylko resztką z tej czapki, do tego jakiś bardzo cienki South American na imitację ściągaczy, pięty i czubki palców robione z resztki Dropsa, to złotko to pierwsze Corriedale z nylonem a biel na stopach to Bfl z jedwabiem - totalna mieszanina. 


Efekt końcowy jak widać lekko zwariowany a ja pierwszy raz w życiu miałam opory przy wkładaniu wełnianych skarpet ale to chyba raczej zdrowy objaw przy tej pogodzie :)


Przędę Corriedale, będzie tego ok 500 g, więc potrwa to dość długo a upał w przędzeniu nie pomaga, popijając miętowy napój przypominam sobie jak bardzo nie cierpię zimna :)


Moim podstawowym napojem jest woda ale niekiedy mam ochotę na coś smakowego, przy tej temperaturze wszelkie soki wypadają marnie - słodki ulepek.  Robię sobie napar ze świeżej mięty i melisy, z kilkoma plastrami cytryny (bez cukru) - chłodzę i mam smakową wodę z nutą świeżości - przy obecnych temperaturach całkiem przyjemna rzecz.

Z zapachem mięty, melisy i odrobiny pokrzywy słonecznie Was pozdrawiam.

32 komentarze:

  1. O ! Pijam bardzo, bardzo podobnie. :) Woda, woda i mięta to jest to. I to mięta prosto z gruntu, nie paczkowana, bo to zupełnie inne smaki.

    Dzierganie, jak zwykle, bardzo urokliwe. Resztki faktycznie u każdej dziewiarki bytują w szafach. Chociaż ostatnio dziergam wyroby do ostatniego metra. :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak inne zioła w torebkach ale miętę paczkowaną kupiłam raz i to mi wystarczyło - była podrasowana jakimś miętowym zapachem wręcz drażniła zamiast orzeźwiać. Jest sporo ziół, które w ogrodzie rosną i są postrzegane jako chwasty np.: pokrzywa, skrzyp, krwawnik - nie trzeba "Herbapolu" by mieć spory zapas na zimowe katary i nie tylko.

      Asiu ja też z całych sił staram się wydziergać do końca ale to mi się może z dwa razy udało, zawsze mi coś zostanie :)
      Uściski

      Usuń
  2. Będę nudna ! Skarpety przepiękne. I z dowcipem :) Dla mnie jesteś mistrznią świata we wzorach wrabianych ! A resztki też mam w ilości za dużej :)
    Dobrego, ciepłego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo bardzo dziękuję - we wzorach wrabianych każdy może zostać mistrzem to tylko kwestia wprawy (jak ze wszystkim :) Dla mnie mistrzostwo to opracowanie np.: swetra tak by wzory do siebie pasowały przy zbieganiu się ramion a nie były na chybił trafił albo czapka miała ładnie rozrysowaną "rozetę" przy zbieranych oczkach a nie jak popadnie - dobrze przemyślany projekt owocuje piękną dzianiną :))

      Resztki wełniane są pisane każdej dziewiarce :D
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Wełenko kochana, właśnie o tym myślałam : o tych Twoich rozetkach, o tym, że się wzór "schodzi" w ramionkach. I w talii wciętej ! Dlatego wlaśnie mówię, żeś Mistrzyni :) Bo wrobić, to kużden jeden wrobi :)

      Usuń
  3. Skarpety są przepiękne, bajeczne po prostu! Kolory i ten wzór - fantastyczne! Chyba nauczę się robić skarpety :))).
    A ja mam pytanie techniczne - czy możesz podpowiedzieć jak się robi takie ściągacze z zakończeniem brzegu w ząbki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba znalazłam odpowiedź - zamykanie oczek sposobem włoskim...?

      Usuń
    2. Za skarpetkowe komplementy dziękuję :)) do takiego dziewiarstwa zachęcam daje sporo radości a i nie dłuży się jak swetry.
      Ściągacz to tak jak napisałam raczej imitacja ściągacza bo to same prawe robione przez 8 rzędów, rząd wzoru: * 2 oczka razem, jeden narzut* - przez cały rząd to powtarzamy i później znowu 9 rzędów prawych. W rzędzie wzoru dzianina się załamuje tworząc ząbki - te 8 rzędów przyszywany od wewnętrznej strony skarpety i mamy ząbkowany brzeg :) - ma nadzieję, że napisałam zrozumiale - gdyby były jakieś wątpliwości pisz :))
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za szczegółową instrukcję :))). W pierwszej chwili tak mi się wydawało, że to jakieś podwójne jest, ale znalazłam gdzieś opis tego włoskiego sposobu i tam się podobny efekt uzyskuje jak oczka są odpowiednio duże. Wypróbuję oba sposoby, bo to pięknie wygląda :). I nauczę się robić skarpety! z kolorowych resztek :))

      Usuń
    4. We włoskim sposobie zamykania jak i nabierania oczek efekt ząbkowania jest delikatniejszy ale to niewątpliwie ściągacz ( 1 oczko prawe, 1 oczko lewe). Sposób wykończenia, który ja zastosowałam to same oczka prawe, więc ściągacz to raczej nie jest.
      Sama zdecydujesz, który sposób będzie odpowiedniejszy przy dzianinie jaką planujesz - podwójny brzeg nie zawsze wygląda dobrze.

      Usuń
  4. Piękne skarpety i nie pomyślałabym, że zrobione z resztek:) Idealne na zimowe chłody:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, u mnie skarpety dziergane są praktycznie cały rok i nie koniecznie tylko na zimowe chłody , wiosenne i jesienne też starczają by sięgnąć po wełnianą skarpetę :)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  5. Te resztkowe skarpety są cudowne i wcale nie wyglądają na to, że "autor miał na myśli" wykorzystanie resztek. Podobny napój także pijamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antonino wiem, że jesteś "ogrodowa" zaglądam do Ciebie regularnie sycąc oczy piękną okolicą, w której mieszkasz jak i wielkim ogrodem :)
      W takim nagromadzeniu natury jak u Ciebie grzechem byłoby nie korzystać z dobrodziejstw zielarstwa - w dodatku z dala od przemysłu - nic tylko zazdrościć.
      "Autor" się trochę nagłowił by nie wyglądało, że miał resztki na myśli :D
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Cudnie na nóżkach :))))) przepiękne:))))pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Resztki absolutnie cudowne:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo resztki też mogą na coś się przydać :))
      Dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam

      Usuń
  8. Cudowne skarpety,po prostu przepiekne,pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również serdecznie pozdrawiam :D

      Usuń
  9. Te skarpetki są po protu cudowne :) rewelacja

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj tak, upał zdecydowanie nie sprzyja przędzeniu :(. Nie wspomnę już o tym, że pozbawia mnie niemal całkowicie energii i robię się marudna - okropność ;(.
    Skarpetki cudne! Bardzo mi się podobają, a to, że nie są identyczne, jeszcze im uroku dodaje :). Mój sweter na drutach niestety czeka na nieco chłodniejsze chwile. Nie dość, że wełna nieco podgryzająca, to jeszcze jest go już tyle, że grzeje mnie w nogi. W takie upały to ponad moje siły.
    Uściski serdeczne :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie mogę wyobrazić sobie, że jesteś "marudna" - jak dla mnie jesteś zawsze pełna optymizmu :))
      Upał faktycznie nie za bardzo skłania do zajmowania się wełną ale dla odwrócenia od niego uwagi przędzenie się nadaje, za to dzierganie swetra porzuciłam z tych samych powodów co Ty - dodatkowe okrycie w dodatku z wełny nie za bardzo mi się podoba :))
      Uściski

      Usuń
  11. To je tak krásné využití zbytků. Ponožky jsou opět ukázkové, nádherné. A vůbec nevadí, že jste přidala i veselejší barvy. Oživily hnědou. Hezký den, snad už bude líp :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby wszystkie moje resztki zamieniły się w takie skarpety - to dopiero byłoby cudownie. Brąz faktycznie jest wdzięcznym tłem dla bogatszej kolorystki :))
      Miłego tygodnia :D

      Usuń
  12. Ale po co to pisać, że z resztek! Wyglądają jakby zostały zaplanowane i wykonane ze specjalnie od początku do końca zrobionych pod nie niteczek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aldona sama siebie przekonuję, że z tych resztek coś sensownego wyjdzie :) Gdyby jeszcze chciały być w podobnych grubościach to już zaczęłaby się utylizacja ale nie dość, że to małe ilości to jeszcze zupełnie "od Sasa do Lasa" - muszę się trochę nagimnastykować by wyszło coś co da się nosić a nie tylko wygląda :)
      Uściski

      Usuń
  13. Bardzo ładne skarpetki i jak zwykle dodór kolorów rewelacyjny .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violu bardzo dziękuję :D
      Brąz jest wdzięcznym tłem dla wielu kolorów, więc tylko to wykorzystałam :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń