niedziela, 10 marca 2013

Core inaczej

Każda prządka pragnie by jej nitki były miękkie, sprężyste takie najlepsze z najlepszych, wywołujące zachwyt nie tylko jej ale również nieprzędącego otoczenia. Przędłam ostatnio coś całkowicie innego - twarde sznurki.  Moja znajoma robi biżuterię z ceramiki, sama projektuje, wykonuje, szkliwi i wypala. Oglądając moje nitki uprzędzione techniką core, postanowiła połączyć je ze swoją ceramiką. 
Za rdzeń, podstawę tych sznurków posłużyła dratwa (lniany sznurek). 


Bardzo trudno jest się przestawić mając w mózgu miękkość i sprężystość. Na bazie bielonej dratwy powstał sznurek z resztek jedwabiu, mawat, paciorków, wstążek i białej wełny wszelkich gatunków.



Kolorowe czesanki pochodzą z resztek, które kupiłam w WofW'ie  układ kolorów raczej przewidywalny jak to z czesanki. Niestety to nie to co batty, które dają jednak większą różnorodność kolorystyczną i fakturową.

Jedno jest pewne lniany sznurek jako podstawa tej nitki nadaje się i biżuteria na takich sznurkach nie powinna się przerwać, pewne jest również to, że pomimo "zbalansowania" tych nitek nie pozostawiają złudzeń miękkie i sprężyste nigdy nie będą. 

niewiele tego ale to eksperymenty

Maszyna do szycia była w moim rodzinnym domu od zawsze, maszyny miały babcie, ciocie, ma moja mama, mam i ja ale jakoś tak przez te wszystkie lata specjalnie nie zaprzyjaźniłyśmy się. Nawet nie wiem czemu, owszem drobne przeróbki, coś na proso uszyję ale większe szycie to już jakoś omijam. Na moje zachwyty nad Waszymi dziełami krawieckimi czytam, że to właściwie łatwe, że dam radę.  Po prawie tygodniu i uszyciu 8 firanek (paneli) oraz 3 dużych ze szlufkami - chylę głowę przed każdym kto zasiada do maszyny i coś uszyje. Niby proste było to moje szycie  ale ja chyba nie do końca rozumiem się z tą maszyną, no i śliski materiał pomimo fastrygi swoje a ja swoje. Uszyłam całkiem dobrze (mama tak rzekła) ale jak dla mnie stanowczo za bardzo stresujące zajęcie.

5 dni z firanami 

Tydzień temu obiecałam, że napiszę co powstaje z tęczowej włóczki i dlaczego. Oczywiście powstają skarpety ("Woda dla słoni" - bez słoni). Kilka lat temu jak jeszcze przędłam i dziergałam tylko z runa naszych owiec, żona kuzyna poprosiła mnie o skarpety takie z byle jakich resztek bo do gumowców. Kuzynostwo prowadzą ogrodnictwo  no i trzeba podlewać. Niekiedy trzeba podlewać po 4-5 godzin, a że dziewczyna raczej oszczędnie zbudowana to na dodatek oziębłe kończyny przybierają barwę sinawo-czerwoną. Skarpety oczywiście zrobiłam tak jak chciała z resztek, tęczowe były ale nie skończyły w gumowcach tylko w sypialni bo jej żal ich było.
Od tamtej pory sama jak ma czas robi na drutach ku mojej cichej satysfakcji wybierając coraz szlachetniejsze włóczki ale jakoś skarpety omija, już nie wspominając o wrabianych.


Zagląda do mnie na blog a jak ma czas to przychodzi i ogląda namacalnie, no i chyba jej się podobają te moje skarpety bo ciągle delikatnie sugeruje co takie chętnie by przysposobiła :))
Wzór jest rozpisany na 72 oczka i mam zrobione takie skarpety dla siebie, kuzynka ma bardzo szczupłą nogę i wąską stopę ale rozmiar 37-38 więc chciałam sprawdzić czy zmiana drutów na tyle pomniejszy skarpetę by nie była dla niej zbyt obszerna - na razie wygląda, że chyba tak.

szczupła skarpeta
Moja skarpeta ma 22 - 23 cm w obwodzie ta 18 cm, dzianina jest dość zbita ale przy skarpecie to nie przeszkadza.
Jeden człowiek może sporo namieszać ale trzech to już robi rewolucję, o tym kto mi namieszał napiszę za tydzień :D
Pozdrawiam Was serdecznie.

30 komentarzy:

  1. Skarpetki są prześliczne! Nitki piękne, ciekawa jestem połączenia z biżuterią ceramiczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że skarpety się podobają :))
      Nie jestem pewna czy uda mi się dorwać jakieś zdjęcie biżuterii ale będę się starała to uczynić :)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Kolorki nitek są bardzo fajne. a co do firaneczek to z niecierpliwością czekam na zdjęcie efektó pracy - zdjęcie w okienku).
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doriss pięknie dziękuję za miłe słowa :))
      Pewnie, że będę się chwalić zawieszonymi firanami tylko okna umyję bo na takie to szkoda wieszać :D
      Serdeczności

      Usuń
  3. NIe myślałam, że kiedyś coś takiego stwierdze... ale zazdroszcze skarpet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D ale wiesz, że to nic wielkiego zrobić sobie skarpety :))
      Moje ulubione do spania są z angorą - najmilsze w świecie a ten materiał to Ty masz :))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Fajne te skarpety. Stoję przed zrobieniem skarpet dla córci, może się rzucę na takie. Jeszcze nigdy nie robiłam z wrabianym wzorem, może czas już do tego dojrzeć. Chociaż pewnie zajmie mi to z pół roku. Bo ja to nie jestem taka szybka jak Ty.

    Co do szycia to mam tak samo. Jakąś prostą zasłonkę, to proszę bardzo. Kiedyś nawet jakąś bluzkę uszyłam. Ale ile mnie to nerwów kosztowało to już moje. Jakoś nie mam serca do szycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zaczynałam od prostych i stopniowo podnosiłam sobie poprzeczkę, na czymś trzeba zdobyć wprawę i takie obycie z materiałem, by iść dalej :))
      Ja wcale nie robię szybko taka jedna skarpeta to ok 15 godzin dziergania nie ma co ukrywać to bardzo czasochłonne dzierganie.
      No po tych firanach to ja długo nie będę miała serca do szycia :(

      Usuń
  5. He, he... Aldona pewnie zachwycona? I słusznie :)
    Skarpetki cudne!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo masz rację Aldona bardzo chwaliła te nitki a ja mam nadzieję, że w jej procesie twórczym się sprawdzą - ja nawet gdybym tydzień myślała to i tak nie znalazłabym dla nich zastosowania :))
      Serdeczności

      Usuń
  6. O, bardzo się sznureczkami zainteresowałam, bo ja jeszcze core nie próbowałam. A woda dla słoni bez słoni chyba jeszcze ładniejsza niż ze słoniami, zwłaszcza w tych kolorkach!
    Zgadzam sie w stu procentach, że firanki to horror. Nie powiem, że nie lubię szyć, ale z pewnością nie firanki - to się uciąga, ściąga i ślizga. Frustracja gwarantowana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aldono masz tyle battów i na dodatek możesz sobie pofantazjować i ukręcić jeszcze jakiś - próbuj core bo bez drumka to ciężko uzyskać piękny efekt - choćby taki jak z tych battów, które dostałam dzięki uprzejmości Beaty :D
      Jak pomyślę jaką pościel uszyłaś to mnie aż zgina, a co do firanek masz rację wszystko to było co opisałaś, łącznie z przerwą dwu dniową na odzyskanie równowagi psychicznej :)

      Usuń
  7. Sznurki wyglądają świetnie i z ceramiką będą się pięknie prezentować :). Skarpety jak zwykle śliczne i jestem pewna, że znowu skończą w sypialni ;)).
    Do szycia to ja muszę mieć wenę, inaczej nic mi nie wychodzi. Niestety ostatnio moja wena gdzieś się zapodziała i nie wraca :(. A szkoda, bo przydałaby mi się nowa spódnica. Może z wiosną wróci? :))
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu jak to nie masz weny a te butki wielkiej urody u Ciebie goszczące - wena w inne rejony działalności artystycznej u Ciebie poszła :D
      Ja to z weną czy bez to i tak szyć nie lubię.
      Co do losu skarpet podzielam Twoje zdanie, gumowce na pewno ich nie zobaczą :D
      Uściski

      Usuń
  8. Nitki pod biżuterię świetne, w zasadzie same za biżuterię mogą robić.... A za te firanki to ja Cię ogromnie podziwiam.... sama z maszyną mam podobni- boję się jej, czasem się odważę i coś tam prostego uszyję, ale za firanki do bym się absolutnie nie brała - dobrze wiem ile mama czasami się uklnie.... a mama szyje dobrze..... szczerze to wolę futrzane misie szyć niż brać się za woale....
    No a skarpety rewelacyjne, piszę to dziś ze swoimi słonikami na stopach ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu ja też się cieszę bo obecna właścicielka sznurków też zadowolona no i dostałam następne piękne ceramiczne guziko-wisiory :))
      Ja chyba też wolałabym szyć futrzanego misia niż te firany ale misia do okna nie powieszę ;) Właściwie to jako alergik nie cierpię wszelkich łapaczy kurzu i właściwie firan nie mama tylko w dwóch pokojach - ale każdy ma po 4 okna i stąd tyle tego szycia :(
      To ładny wzór i to dobrze że, osoby z małą stopą mogą się nim cieszyć bo takie wzory maja często mnóstwo oczek.
      Serdeczności

      Usuń
  9. O właśnie ! M.in. takie sznurkowe chciejstwo i poszukiwania doprowadziły mnie do własnoręcznie robionych przędz. Piękne wyszły ! Jak Chmurka zauważyła, same mogą robić za biżuterię. Techniki core nie znam, ale przypuszczam teraz, że to coś z owijaniem podstawowej nici kolorową czesanką, tak ?
    I tym sposobem obudziło się moje chciejstwo, przysypane świeżym śniegiem, co to ciągle z nieba jeszcze pada.

    A sparpetyyyyy,... Kobieto (przez duże 'K' !), jakżeby one miały skończyć w kaloszach. Byłaby profanacja. ;-)

    Z maszyną to ja Cię doskonale rozumiem. Zszywanie kilometrów wielkich płaszczyzn w domowym zaciszu, to spore wyzwanie mimo, że czynność faktycznie prosta z natury rzeczy.

    Pozdrawiam zasypana - spod śniegu - jak wspomniałam w poście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O technice core pisałam jak dostałam od Beaty Jarmołowskiej artystyczne batty. Ma to owijanie swoje prawa nie napiszę też, że jest całkiem proste, trzeba jednak trochę czuć materiał w ręce. Nie za bardzo może się to udać na Twoim kołowrotku - może jego już nie specjalnie należy tym męczyć :))
      Masz rację skarpety chyba też nie trafią do gumowców ale to już zmartwienie kuzynki będzie jak jej nogi zmarzną :D
      Szycie obojętnie gdzie pomimo, że posiadam dość spory metraż i wielkość mi nie przeszkadzała tylko brak współpracy :)))
      U mnie też śnieg i zimno :(
      Serdeczności

      Usuń
  10. Skarpetki są fantastyczne :) A sznureczki będą się na pewno pięknie komponowały z ceramiką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino jak zawsze cieszę się z Twoich odwiedzin i dziękuję za miłe słowa :D

      Usuń
  11. Skarpety są naprawdę bajkowe! :) Wyobrażam sobie jakie są pracochłonne! Ale sznurki to dopiero robią wrażenie! No tak... ja niedoświadczona dopiero niedawno się dowiedziałam, że takie cuda można samemu robić! Im głębiej się wchodzi we włóczkowanie, tym głębsza jest ta woda, a dna naprawdę nie widać, niesamowite:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szyleczko - pięknie dziękuję :))
      No i wielkie to szczęście, że można w przędzeniu czy dzierganiu ciągle uczyć się czegoś nowego - ależ byłoby wiedzieć wszystko od razu :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Jak zwykle skarpety są nieziemskie!!!!!!!!! Nie wiem czy nie przestanę wchodzić na Twojego bloga bo mnie zazdrość bierze na te Twoje umiejętności :))))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korespondentko nawet nie wiesz ile blogów na mnie tak działa, zazdroszczę, ubolewam nad swoim brakiem umiejętności ale i tak wchodzę na nie by trochę się napawać pięknem :))))
      Nie jesteś osamotniona w tych cierpieniach :D
      Serdeczności

      Usuń
  13. Wiesz co, bardzo mi się podoba ten kolorowy sznurek. A skarpetki... wyjątkowe po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antosiu kłaniam się w za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam :D

      Usuń
  14. O rany, świetne te sznurki... ja to bym je w węzeł i od razu na szyje :) Mam nadzieję, że zobaczymy kiedyś, co z nich wyszło? Fajny taki wspólny projekt :) Na te Twoje cudne skarpetki to mi już słów brak...
    A dziś miałam w rękach kilka książek z podstawami szycia. Ja nigdy nie szyłam, ale korci mnie strasznie. Jakieś łączone dzianiny z materiałem, jakieś koronki do spódniczek... Może kiedyś, chociaż też przewiduję spora dozę frustracji :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję postaram się zorganizować jakieś zdjęcia tego wspólnego przedsięwzięcia :))
    Tobie brak słów na skarpetki a mnie na Twoje czapki, musowo już muszę zrobić jakąś - nawet się nie przejmuję, że będą narzekać co wiosnę odstraszam :D
    Umiejętność szycia sobie ubrań głęboko podziwiam i chciałabym posiąść, dobrze dopasowana spódnica w moim przypadku jest nie do kupienia w sklepie - więc chodzę w spodniach ;)

    OdpowiedzUsuń