sobota, 8 września 2012

Energetycznie

Jakiś czas temu Kankanka napisała post o przędzeniu surowego runa alpaki a raczej o doprowadzaniu tegoż runa do zaszczytnego miana włóczki . Ja też postanowiłam rozprawić się z runem suri zakupionym w zeszłym roku. Dredy tego runa były tak skręcone, że rozsupływanie na sucho odpadało więc przelewałam delikatnie wodą nie prałam, nie gniotłam tylko rozciągałam, a filc i kołtuny i tak są. W środkach tych dredów wkręcone są takie ilości siana, mchu i pyłu, że nie wiem czy będzie z tego jakakolwiek nitka. Za pomocą długich czesaków wyciągam trochę ładnego runa, reszta zostaje jako odpad. Kupiłam zgrzebła ręczne by te odpady jakoś ratować no i czeszę te resztki :(((  Czeszę, trzęsę, trzepię, dmucham i chucham a paprochy jak były tak są, z lubością wczepione w delikatny włos, jeżeli cokolwiek z tego uprzędę to tylko na skarpety.
Dla poprawy nastroju trochę farbuję, bardzo intensywne kolory, jeszcze raz runo Wensleydale i też pojedyncza nitka (singiel). 

cudowny blask  Wensa
 Nitka nie jest specjalnie cienka, przędłam na przełożeniu 10 : 1, w 104g jest ponad 510 m więc na jakiś otlacz, ocieplacz lub zawijas wokół szyi (ale nie mojej :) starczy. Patrzę na te energetyczne zestawienie barw by nabrać sił i chęci na dalszą walkę z runem alpaki.

zdjęcia podwórkowe 

Udało mi się skończyć sweterek z mieszanki alpaki i jedwabiu (włóczka z Dropsa). Nie przypuszczałam, że mam tak długie ręce (chyba od tego czesania tej nieszczęsnej suri), rękawy nie chciały się skończyć co przymierzałam były za krótkie.  Po wypraniu i zblokowaniu nie zauważyłam jakiejś drastycznej zmiany no może trochę ale nieznacznie sweter się wydłużył. Dzierga się z tej włóczki przyjemnie, ładnie sunie po drutach.
mnóstwo guzików  
O tym co mnie  zainspirowało już pisałam, zmieniłam ściągacz, dodałam rękawy , sweter robiłam od dołu na okrągło a nie w częściach, rękaw robiony od góry, dekolt wykończony dżersejem od lewej strony. 


Niestety z braku fotografów musiałam zdjęcia zrobić na manekinie, nie do końca widać fałszywe szwy i to jak wiele oczek muszę zebrać a później dodać by sweter dobrze na mnie leżał. Gotowe wzory najczęściej przerabiam rysując wykrój zgony z moimi rozmiarami, rozpisując na nowo wzór oraz robiąc próby niezbędne przy zbieraniu i dodawaniu takiej ilości oczek.


Z sweterka jestem zadowolona, nie jest tak miły w dotyku jak mój jedwab z wielbłądem pokazywany jakiś czas temu. Na gołą skórę dam radę nosić ale o wiele bardziej komfortowo będzie na T-shirt. Przerobiłam 7 motków po 50g i  3 cm rękawa z 8 motka, więc gdyby nie te długie ręce - 350 g  na pewno by starczyło :)

21 komentarzy:

  1. Piękne kolory ma ten wens! Wyjdzie z niego śliczny szalik lub jakiś inny otulacz. Co prawda na gołą szyję bym go nie założyła, ale już na płaszcz czy kurtkę bardzo chętnie :). Świetnie ożywi jesienno-zimowe ubrania.
    Sweterek jest śliczny!! Bardzo mi się podoba - fason, kolor i perfekcyjne wykonanie. Super!
    Dużo wytrwałości życzę w walce z alpaką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu dokładnie tak jak piszesz szalik na płaszczyk z dala od szyi:))
      Samo runo wensa bardzo lubię za łatwość przędzenia, farbowania za cudny blask i ten delikatny włosek imitujący mohair ale niestety jest szorstkie.
      Sweterek mnie zmęczył długością rękawów ale jestem z niego zadowolona :))

      Usuń
  2. Jeśli Twoja zeszłoroczna suri pochodzi z Gryfowa, to rozumiem Cię jak mało kto (kilogram zajął mi pełne dwa tygodnie, zostało z niego 60 deko, ale ósmego cudu świata). Bardzo mi się sweterek podoba i cieszę się, że ta włóczka jest tak wydajna, bo mam trochę na stanie. No, a gdyby mi się kolory wensa nie podobały, to chyba byłoby zupełnie dziwne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam skąd pochodziło runo kupiłam na allegro i teraz jak tylko zaczynam wzdychać do surowego runa to mąż ma obowiązek trzepnąć mnie tymi czesakami dla opamiętania:))))
      Z wiekiem robię się coraz wygodniejsza chociaż surowe runo zawsze będzie miało swój niepowtarzalny urok:)
      Włóczka z Dropsa jest naprawdę wydajna i o dziwo jak na razie nie mogę się do niej specjalnie przyczepić.

      Usuń
    2. Tak, moje runo też z allegro, to niechybnie to samo. To było pierwsze strzyżenie tych zwierząt, kupiłam pół kilo czekoladowego i pół kilo toffi. Zapamiętam je do końca życia. Gdyby nie to, że były cudownie miękkie (baby suri), a włos miał po 50-60 cm, wywaliłabym wszystko po pierwszym dniu "iskania". Było w nich wszystko: tłuszcz, żywica, nasiona traw, kłosy, gałązki tuj, wszystko, co tylko można sobie wyobrazić. Moja leży uprana i czeka aż Puchatek zrobi mi z pędzli takie grzebienie-czesaki do długich kudłów, bo na szczoty włos jest za długi. Nie mam pewności, czy się doczeka;)

      Usuń
  3. No jak się ma talię osy :-)
    Cudnie tak sobie coś zrobić i nosić, jeszcze dodatkowa przyjemność oprócz robienia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga jakież elegancie określenie za dużego tyłu i biustu :D
      Serdeczności

      Usuń
  4. Piękne kolory tych farbowanek, bardzo mi się podobają, Sweterek jest równie fantastyczny.
    Ja właśnie teraz przędę alpakę z tym że huacaye i przerabia mi się to runo znacznie łatwiej niż runo owcze, choć piaskownica obok kołowrotka jest ;) No i mam jeszcze suri którą dostałam w gratisie i nie wiem jak mam się za nią zabrać. Miewam i takie pomysły żeby prząść na brudno, bo boję się tego uprać, ale nie wiem czy sobie poradzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chmurko dziękuję :))
      Trudno mi cokolwiek radzić jak masz prząść swoją suri Ela z "Prząśniczki" swoją suri lekko przelała wodą, poluzowała i po wyschnięciu przędła z ręki bez czesania - dostałam od niej kawałek nitki w ten sposób uprzędziony - rewelacyjny. Moje niestety nie nadają się do takiego postępowania więc stąd moje narzekania. Poradzić sobie poradzisz tylko spróbuj wstępnie ocenić jakość runa jeżeli rozchodzi się w palcach to może faktycznie uprządź je brudne bez czesania powinno się udać :)))

      Usuń
    2. No właśnie tak na oko, to moje suri nie jest złe, a kudły sa tak długie, że obawiam się że w praniu je tylko spląttam. zobaczę, chyba spróbuję na brudno, a jeśli się nie da to będę musiała prać.

      Usuń
  5. O, widzę, że jest jakaś ciągota do tęczowych kolorów. Twoje są na dodatek takie ciepłe, jesienne. Śliczne.
    W sweterku szczególną mą uwagę przyciągnęły dziurki od guzików. Bardzo mi się podoba uzyskany wkoło efekt z prawych i lewych oczek. Na pewno zastosuję w najbliższym projekcie, jaki będzie miał guziczki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JotHa takie ciepłe, intensywne prawie krzyczące kolory to moja obrona przed nieuchronnym końcem lata :)
      Miło mi, że zwróciłaś uwagę na listwy guzików, ja też pierwszy raz zastosowałam takie wykończenie i mi się podoba :)

      Usuń
  6. Dawno mnie tu nie było..... Widzę, że nie marnujesz czasu- u Ciebie się przynajmniej coś dzieje!
    Sweter wspaniały! a wełna w baśniowych kolorach....
    Pozdrawiam- MontanA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że zaglądasz :D
      W natłoku zajęć kradnę wręcz wyszarpuję chwile by zająć się tym co lubię :)
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  7. "Nitka nie jest specjalnie cienka, przędłam na przełożeniu 10 : 1, w 104g jest ponad 510 m" - Karina, proszę Cię! :D
    Piękne wytwory, jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo no nie jest cienka :D
      Wyobraź sobie nitkę na koronkowy szal gdzie w 28g jest 300 m 2-ply - takie nitki mam podane w książce Margaret Stove.
      Z runa Shetland'ów też przędzie się takie koronkowe nitki, zostawiłam sobie to runo, które dostałam od Ciebie by spróbować uprząść taką cieniznę .
      Serdeczności

      Usuń
  8. I znów cudowne optymistyczne kolorki :) A sweterek śliczny - w sam raz na jesienną pogodę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brak słów na wyrażenie uznania!
    Kolory farbowanej wełenki są przepiękne,
    a sweterek? no cóż, muszę się pogodzić z faktem, że nigdy takiego nie zrobię, te dziurki, ażur i w ogóle...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpadłam dziś akurat, bo ostatnio bywam po łebkach i zasiadam u max dwóch, trzech Wspaniałych by pogadać. Niestety zarobionam jeszcze :)

    Alpaka suri jak wysycha robi się łatwa do oczyszczenia, powinna być lekko wilgotna, wtedy najłatwiej ją wyczeszesz nawet palcami. Buły z wbitymi paprochami odłóź. Zajmij się tym co idzie łatwo. Potem sobie powalczysz z odpadkami, a i z nich dasz radę sporo wyczesać. To będzie drugi gatunek.
    Nawet jeśli uprzędziesz z paprochami to potem w kąpieli sporo wyleci, zwłaszcza jeśli pobijesz dosychającymi motkami np. o brzeg wanny (ale wtedy będzie puszysta, nie lejąca. Pojedyncze już w trakcie roboty wyjdą. Głowa do góry!

    Wens zachwycający, jeszcze nigdy wensa nie miałam w ręku, ale po fotach wiem co to za cudo. Kolory REWELACJA!!!!!!!!

    Sweterek - ósmy cud świata, szalenie mi się podoba, mam natchnienie u Ciebie jak zwykle!

    Jeszcze wrócę do prania. Ja oczywiście bym wyprała w płynie jakimś, tak właśnie delikatnie, ale woda z detergentem łapie brud. Jeśli obawiasz się prania w środkach piorących, lub z przyczyn tradycyjnych to przynajmniej zlej tą alpakę roztworem octu. Ocet zwiększa poślizg, zamyka łuski, włókno się lepiej wyciąga. Nie polecam odżywek, płynów typu silan, bo ostatnio u mnie ocet rządzi :)
    Zauważyłam, że np ciuchy wypłukane w zmiękczaczach jak poleżą trochę w szafie capią rzygowinami. Sory za dosłowność, ale mi się węch wyostrzył. Natomiast ocet nadaje nutę świeżości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam - ale woda z detergentem łapie brud.
      Ma być - BO woda z detergentem.....
      :)

      Czyli pranie jest efektywne.

      Usuń