piątek, 15 czerwca 2012

Lavandula czyli Lawenda

Przez brak czasu ze strachem siadałam do kołowrotka, czy czasem nie zapomniałam jak to się robi,  tak długiej przerwy w przędzeniu jeszcze nie miałam. Wynikła ona w dużej mierze przez sprawy zawodowe ( to się jeszcze pociągnie) i rodzinne - niecały rok temu moi Rodzice obchodzili 45 rocznicę ślubu. Mała uroczystość ale zaowocowała postanowieniem o zorganizowaniu zjazdu rodzinnego - konkretnie rodziny ze strony Ojca. Zjazd rodziny Mamy był zorganizowany 3 lata temu przez jej kuzynkę z mężem - złotych jubilatów weselnych. Takim sposobem w sobotę 9 czerwca uczestniczyłam w cudownym rodzinnym spotkaniu 96 krewnych (gdyby przyjechali wszyscy powinno być nas 130 osób) przyjechała nawet rodzina z zagranicy. 
Pomoc Ojcu w organizacji zjazdu, tworzeniu albumu rodzinnego oraz uzupełnianiu drzewa genealogicznego, które narysowałam kilka lat temu skutecznie pochłaniała cały mój wolny czas. Teraz odzyskałam  trochę czasu więc wracam do tego co lubię najbardziej czyli przędzenia.

lawendowo 
 Bardzo podobała mi się czesanka BFL z moherem, którą podglądałam u Justyny nawet zapisałam się na candy. Niestety nie wygrałam więc postanowiłam, że ufarbuję trochę i uprzędę.
Nie jestem jakąś wielką miłośniczką koloru lawendowego ale co innego jeżeli chodzi o rośliny, są jednymi z moich ulubionych. Niestety z kilkunastu gatunków zostały mi 3 - wszystko przez mrozy. Zmarzła mi najintensywniej pachnąca odmiana biała, cudnie wyglądające ale nie pachnące odmiany francuskie to co pozostało to zwykła, purpurowa i różowa. Różnią się subtelnie intensywnością koloru i bardziej wpadającym w róż lub niebieski odcieniem.



Tak jak przypuszczałam mieszanka BFL z moherem przędzie się cudnie, moher połyskuje pięknie w słońcu, a przy dzierganiu uwydatni się jego włochata natura za to BFL nadało cudowną puszystość i lekką sprężystość. To naprawdę udane połączenie.


 Uprzędłam 4 motki po 52 g w dwóch wersjach kolorystycznych. Dwa z nich są zdecydowanie lawendowe z lekkim przejściem kolorystycznym, pozostałe dwa są bardziej zróżnicowane - przejścia tonalne pomiędzy kolorami moich lawendowych kwiatów. Skręt mój ulubiony navajo, kiedyś przędłam tylko single więc teraz odnajduję wielką radość w takim wykończeniu przędzy.
Na szczęście przestało padać i od czasu do czasu wygląda słońce więc kolor prawie jak w oryginale :)


22 komentarze:

  1. E-wełenko, może to nietaktowne pytanie, ale jakie farbki użyłaś, jakie kolorki, że taka ładna lawenda Ci wyszła? Ja kocham ten kolor (kwiatki też zresztą) i chętnie coś sama namieszam, jeśli oczywiście podzielisz się doświadczeniami na temat kompozycji kolorów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu by to miało być nietaktowne ??
      Farbowałam barwnikami Jacquard, podstawowym był nr 613 Purple, ale podrasowałam lekko 623 Brilliant Blue.
      Trudno mi dokładnie określić ilość ale na 200g czesanki przypadło ok 2,5 ml (takie mam miarki to ok 1/2 łyżeczki od herbaty) - koloru 613 i ok 0,75 ml 623.
      Najpierw nałożyłam na czesankę farbę 613 i tyci-tyci 623 - ufarbowałam w kąpieli wodnej a później drugi raz farbowałam już w lekko niebieskiej wodzie :))
      Może Ci się ten przepis uda powtórzyć - serdeczności :))

      Usuń
    2. Czemu nietaktowne... a bo każdy ma prawo do posiadania własnych przepisów, którymi wcale nie musi chcieć się dzielić. Ale w sumie kiedyś już o tym rozmawiałyśmy i może nie powinnam się przejmować :)

      Dzięki Ci wielkie, na pewno poeksperymentuję, bo to jeden z moich ulubionych kolorów. Pozdrówka.

      Usuń
  2. Cuuudna wełenka ! Mój ulubiony kolor, śliczności. Pozdrawiam, Elżbieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Elżbieto pięknie dziękuję za miły komentarz :)

      Usuń
  3. Piękny kolor. Inspirowanie się naturą daje zawsze fajne efekty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eguniu pięknie dziękuję muszę wrzucić sobie Waszego bloga do paska bocznego - u Was tyle cudowności :))

      Usuń
  4. Śliczna :-)
    Prze4piękny kolor.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu ja również serdecznie pozdrawiam i cieszę się, że kolor się podoba :)

      Usuń
  5. Cudne kolory, uwielbiam lawendę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniam ja również lubię lawendę, krzaki są niezwykłą ozdobą a jakie pożyteczne - odstraszają mole od mojej wełny :)

      Usuń
  6. Z przędzeniem jest chyba tak jak z jazda na rowerze- tego się nie zapomina.. ;-) Kolor jest powalający, co z tego stworzysz mam nadzieję zobaczyć na Twoim blogu!
    Pozdrawiam MontanA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby tak jak z rowerem ale jak dłużej nie jeździsz to też wsiadasz z pewną obawą :D
      Co do przeznaczenia włóczki już od dawna postanowione, że ląduje w moim sklepiku. Przez te wszystkie sprawy, które mnie ostatnio zaprzątały był traktowany po macoszemu teraz mam zamiar wrzucić kilka nowych motków - Serdeczności :D

      Usuń
  7. Zdjęcia oddają wszystko, co chciałaś nam przekazać na temat koloru, miękkości i atrakcyjności włóczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo dziękuję, ostatnio bawię się trochę aparatem robiąc zdjęcia na różnych ustawieniach :))
      PS. Twój upominek robił przez pewien moment jako Scrabble do czasu aż nie dało się nic ułożyć :D - pozdrawiam

      Usuń
  8. aż zapachniało lawedną- piękne kolory, piękna przędza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolorki są piękne, niteczki też, lawendę jako roślinę też bardzo lubię, nawet posiałam sobie, ale nie wzeszła

    OdpowiedzUsuń
  10. slicznie lawendowo..pachnacą...piekna welenka..slicznosci...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  11. śliczny kolorek:) lawenda u mnie za oknem posiana czekam aż będzie pięknie pachniała a z takiej wełenki chętnie bym coś wydziergała:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna Ci ta wełna wyszła! Bardzo mi się podoba ten kolor, chociaż właśnie uświadomiłam sobie, że w mojej szafie nie ma niczego w takich barwach. Może powinnam to zmienić? :))
    Lawendę uwielbiam! Czekam niecierpliwie, aż mi zakwitnie moja, posadzona w donicach na balkonie - już nieśmiało zaczyna :). Zeszłoroczna niestety też nie przeżyła wiosennych przymrozków :(.

    OdpowiedzUsuń
  13. To teraz już mam świadomość, że lawendy sobie nie ufarbowałam, czas to zmienić!

    OdpowiedzUsuń