Fascynuje mnie od dawna farbowanie za pomocą barwników naturalnych. Obserwuję poczynania dziewczyn piszących na "Prząśniczce" jak również to co robi Sabina z
Lavenderblau (farbuje w oparciu o książkę za bagatelną sumę prawie 40 euro). Czekając na dostawę wełny i sztucznych barwników postanowiłam sama spróbować swoich sił w naturalnym farbowaniu, od dawna miałam w zamrażarce (tak przeczytałam we wspomnianym blogu) jagody ligustru. Zachwyciła mnie kolorystyka z nich uzyskana. W starym garnku zaczęłam gotować kompocik, po pierwsze zapach nie do określenia ale stanowczo nieprzyjemny, po drugie na powierzchni ukazała się mało estetyczna piana pokryta zwłokami białych robali z czarnymi łebkami. Po dość długim czasie gotowania wystawiając wszystkie moje zmysły na niezłą próbę przelałam zawartość przez sito i postanowiłam zabarwić kilka motków merynosa polskiego (runo od Eguni) kolor wywaru zielonkawo-szarawo- brunatny z nutą niebieskiego wełna nawet nie drgnęła (wiem potrzebne chemikalia ale ja ich nie mam) no to dodałam octu wywar zmienił kolor- wino burgund. Niestety wełna nie przyjęła koloru po całej akcji uzyskałam coś parszywie burego zdjęć nie ma bo nie było czego fotografować - porażka i już.
|
terakota tak chyba najlepiej określę ten kolor |
|
jeden z motków farbowany w ten sposób |
Gdybym na tym skończyła to zrażona już nie wracałabym do farbowania za pomocą barwników naturalnych ale dostałam od Eguni jeszcze coś trochę ałunu i marzannę oraz namiar na instrukcję farbowania. Tym razem zapach z garnka przypominał raczej ziołową herbatę kolor piękny no a wełnę mogę pokazać.
Oczywiście do garnka trafił wcześniej umęczony merynos, motek wełny nn od Eli oraz zwinięta wełna z moich zapasów też z owiec nn oraz 2 motki Masham.
|
Masham coś co mnie zauroczyło wygląda pięknie |
Farbowanie barwnikami naturalnymi jest raczej dla osób posiadających dużo czasu i cierpliwości no może na emeryturze:) Kolorystyka uzyskiwana w ten sposób ma niepowtarzalny charakter, zawsze będę podziwiać te kolory ale na razie nie koniecznie farbować w ten sposób.
|
merynos, masham, wełna od Eli oraz przejścia tonalne z kulki |
Pomiędzy farbowaniem i różnymi dziergadłami skończyłam prawie estończyka - prawie bo został do przyszycia jeszcze jeden border mam zamiar go nosić omotanego wokół szyi ale zobaczymy czy zdążę przyszyć połowę ramki przed zimą.
|
zwiewny estończyk |
|
ale jest go dość sporo więc mam zamiar chodzić "omotana" :) |
Karina, piękne, jesienne kolory wyczarowałaś! choć poświęcenia wielkiego to wymagało - tak malowniczo opisałaś te robale, że mnie otrzepało:)
OdpowiedzUsuńSzal fantastyczny, podziwiam i pozdrawiam!
Piękne kolory:) Rok temu też próbowałam farbować wełnę barwnikami naturalnymi i doszłam do tego samego wniosku, co Ty - trzeba mieć dużo czasu, cierpliwości i wiedzy. Mam jeszcze marzannę i w planach zabarwienie nią BFLa. Może się uda w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńSzal zjawiskowy, bardzo mi się podoba:)
Pozdrawiam!
Jeny, śliczny kolor!!!!
OdpowiedzUsuńGdzie ten ałun można kupić?
Estończyk tak delikatny Ci wyszedł, że strach go brać w dłonie!!!! Wielce piękny!
OdpowiedzUsuńEstończyka wokół szyi? Jest piękny więc po co go chować ? A massam super! jak złoto:)
OdpowiedzUsuńIzo dziękuje, ostatkiem silnej woli dotrwałam przy robalach a i tak skończyło się niczym, marzanna daje fajne kolorki co widać nie tylko u mnie ale u wszystkich dziewczyn nią farbujących.
OdpowiedzUsuńFouzune - dostałam od Eguni próbki barwione naturalnie i między innymi jest tam BFL barwiony marzanną wygląda pięknie :)
Kankanko - ałun dostałam w prezencie z marzanną od Eguni więc nie wiem gdzie można kupić ale wiemy kogo o to spytać :D
estończyk z wełny zakupionej w Estonii 100g - 1700m 2-ply więc jest pajęczynowaty ale taki miałam zamysł :))
Violu - dziękuję za miłe słowa ale jak nie doszyję bordera to pozostanie tylko motanie wokół szyi :))
Kolorki piękne, na pewno nie starczyłoby mi cierpliwości, podziwiam za cierpliwość wartą tego efektu.
OdpowiedzUsuńEstończyk piękny!!!!!!!
Jak dla mnie, zwłaszcza kolorek z pierwszego zdjęcia jest rewelacyjny, taki odcień pomarańczu lubię najbardziej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEstończyk przepiękny.
OdpowiedzUsuńOstatecznie kolorki wyszły Ci ładne, pierwszy raz rzadko wychodzi coś dobrze, a trening czyni mistrza.
Mnie już też "omotał" ten estończyk... wow gdzie nie zerknę tam same piękne rzeczy, czemu mnie tu prędzej nie było???
OdpowiedzUsuń