czwartek, 10 listopada 2011

Porażka z miłym zakończeniem

 Fascynuje mnie od dawna farbowanie za pomocą barwników naturalnych. Obserwuję poczynania dziewczyn piszących na "Prząśniczce" jak również to co robi Sabina z Lavenderblau (farbuje w oparciu o książkę za bagatelną sumę prawie 40 euro). Czekając na dostawę wełny i sztucznych barwników postanowiłam sama spróbować swoich sił w naturalnym farbowaniu, od dawna miałam w zamrażarce (tak przeczytałam we wspomnianym blogu) jagody ligustru. Zachwyciła mnie kolorystyka z nich uzyskana. W starym garnku zaczęłam gotować kompocik, po pierwsze zapach nie do określenia ale stanowczo nieprzyjemny, po drugie na powierzchni ukazała się mało estetyczna piana pokryta zwłokami białych robali z czarnymi łebkami. Po dość długim czasie gotowania wystawiając wszystkie moje zmysły na niezłą próbę przelałam zawartość przez sito i postanowiłam zabarwić kilka motków merynosa polskiego (runo od Eguni) kolor wywaru zielonkawo-szarawo- brunatny z nutą niebieskiego wełna nawet nie drgnęła (wiem potrzebne chemikalia ale ja ich nie mam) no to dodałam octu wywar zmienił kolor- wino burgund. Niestety wełna nie przyjęła koloru po całej akcji uzyskałam coś parszywie burego zdjęć nie ma bo nie było czego fotografować - porażka i już.
terakota tak chyba najlepiej określę ten kolor
jeden z motków farbowany w ten sposób
Gdybym na tym skończyła to zrażona już nie wracałabym do farbowania za pomocą barwników naturalnych ale dostałam od Eguni jeszcze coś trochę ałunu i marzannę oraz namiar na instrukcję farbowania. Tym razem zapach z garnka przypominał raczej ziołową herbatę kolor piękny no a wełnę mogę pokazać.
Oczywiście do garnka trafił wcześniej umęczony merynos, motek wełny nn od Eli oraz zwinięta wełna z moich zapasów też z owiec nn oraz 2 motki Masham.


Masham coś co mnie zauroczyło wygląda pięknie


Farbowanie barwnikami naturalnymi jest raczej dla osób posiadających dużo czasu i cierpliwości no może na emeryturze:) Kolorystyka uzyskiwana w ten sposób ma niepowtarzalny charakter, zawsze będę podziwiać te kolory ale na razie nie koniecznie farbować w ten sposób.


merynos, masham, wełna od Eli oraz przejścia tonalne z kulki
Pomiędzy farbowaniem i różnymi dziergadłami skończyłam prawie estończyka - prawie bo został do przyszycia jeszcze jeden border mam zamiar go nosić omotanego wokół szyi ale zobaczymy czy zdążę przyszyć połowę ramki przed zimą.


zwiewny estończyk

ale jest go dość sporo więc mam zamiar chodzić "omotana" :)

10 komentarzy:

  1. Karina, piękne, jesienne kolory wyczarowałaś! choć poświęcenia wielkiego to wymagało - tak malowniczo opisałaś te robale, że mnie otrzepało:)
    Szal fantastyczny, podziwiam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne kolory:) Rok temu też próbowałam farbować wełnę barwnikami naturalnymi i doszłam do tego samego wniosku, co Ty - trzeba mieć dużo czasu, cierpliwości i wiedzy. Mam jeszcze marzannę i w planach zabarwienie nią BFLa. Może się uda w przyszłym roku.
    Szal zjawiskowy, bardzo mi się podoba:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny, śliczny kolor!!!!

    Gdzie ten ałun można kupić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Estończyk tak delikatny Ci wyszedł, że strach go brać w dłonie!!!! Wielce piękny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Estończyka wokół szyi? Jest piękny więc po co go chować ? A massam super! jak złoto:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Izo dziękuje, ostatkiem silnej woli dotrwałam przy robalach a i tak skończyło się niczym, marzanna daje fajne kolorki co widać nie tylko u mnie ale u wszystkich dziewczyn nią farbujących.
    Fouzune - dostałam od Eguni próbki barwione naturalnie i między innymi jest tam BFL barwiony marzanną wygląda pięknie :)
    Kankanko - ałun dostałam w prezencie z marzanną od Eguni więc nie wiem gdzie można kupić ale wiemy kogo o to spytać :D
    estończyk z wełny zakupionej w Estonii 100g - 1700m 2-ply więc jest pajęczynowaty ale taki miałam zamysł :))
    Violu - dziękuję za miłe słowa ale jak nie doszyję bordera to pozostanie tylko motanie wokół szyi :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolorki piękne, na pewno nie starczyłoby mi cierpliwości, podziwiam za cierpliwość wartą tego efektu.
    Estończyk piękny!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie, zwłaszcza kolorek z pierwszego zdjęcia jest rewelacyjny, taki odcień pomarańczu lubię najbardziej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Estończyk przepiękny.
    Ostatecznie kolorki wyszły Ci ładne, pierwszy raz rzadko wychodzi coś dobrze, a trening czyni mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie już też "omotał" ten estończyk... wow gdzie nie zerknę tam same piękne rzeczy, czemu mnie tu prędzej nie było???

    OdpowiedzUsuń