Cienka linia odgradza moją miłość do naturalnych kolorów włókien i farbowanych na różne sposoby. Taka dwoistość mojej natury od sterylnych, minimalistycznych pomieszczeń po zachwyt nad Muchą i Klimtem.
Tak więc po dłuższym okresie przędzenia naturalnych czesanek nastał czas farby i trochę ze mną zostanie do momentu "zmęczenia materiału" i powrotu do minimalizmu:)).
Barwniki Jacqaurd okazały się trafionym zakupem dają możliwości o których, zawsze myślałam farbując wełnę.
Na razie to wprawki, poznaję ich możliwości i moc, przeliczam (lubię te angielskie jednostki miernicze ich funty, uncje, oz'y) a rezultaty myślę że, z czasem będą jeszcze lepsze.
|
można uzyskać bardzo intensywne wybarwienia niewielką ilością barwnika |
|
"mglistość poranka" - minimalna ilość barwnika |
|
"Latte" - tak mi się wydaje :) |
|
dynia, ochra i srebrno szarym |
|
nowozelandzkie Corridale zielone turkusy z stalową szarością |
Na drutach prawie finisz jedwabiu z wielbłądem w naturalnym kolorze, już mnie zmęczyło ale nie zaczynam nowego, choć kręcę wełnę na rękawiczki i skarpety, sweter widziałam całkiem ładny i top mi się marzy tylko nie wiem jeszcze jaki. Wszystko za chwilę , no dłuższą chwilę ...
Hmmm A. Muchę to i ja wielbię, Klimna ciut mniej :) Piękne te Twoje farbowanki :)
OdpowiedzUsuńTa góra w nasyconych pięknych barwach - och jaka śliczna, bo to "moje" kolory! Co nie oznacza, że mi w nich dobrze, a tylko to, że ja takie lubię!
OdpowiedzUsuńReszta równie zachwycająca, numer dwa - Dynia!
Mnie też zachwycały kolory Twoich czesanek nawet jak nie były farbowane tymi nowymi kolorami :)
OdpowiedzUsuńChmurko - Muchę lubię za tą strojność, giętkość kreski, antyczne uwielbienie piękna zaś Klimt jest po prostu zmysłowy i też go lubię
OdpowiedzUsuńKankanko- myślę że, drobnej blondyneczce jaką jesteś to dobrze we wszystkim, a farbowanki ujawnią swą prawdziwą naturę dopiero w nitce
Violu - dziękuję :))
Dynia ze srebrem podoba mi się najbardziej:)
OdpowiedzUsuń