niedziela, 2 stycznia 2022

Zazdrość

Przed sobą się nie przyznaję a co dopiero przed innymi, że brzydkie przywary też mnie dopadają i to ostatnio całkiem często. Bo jak inaczej nazwać to kłujące i nie dające spokoju poczucie niespełnienia, niemożności zaspokojenia, niedosytu... a dopadał mnie ostatnimi czasy ten stan dość często. Szczególnie dotkliwie podczas pakowania czesanki w paczki dla prządek, wędrowały w paczki a to Bfl z jedwabiem, Corriedale, South American, jedwabie, alpaka. Przed moimi oczami sunąca przez palce czesanka, ten lekki szum koła i delikatny skręt wymuszający podawanie następnej partii włókna, ta senna mantra dająca ukojenie... i marzenie pryska bo czesanka dla innej szczęściary a ja jak łasuch przez okno wystawowe oglądam "kofekty". O tak zazdrość to przykre uczucie szczególnie gdy zaspokojenie niedostatku na wyciągnięcie ręki tylko nijak to uczynić bo po ogarnięciu rzeczy koniecznych zegar wskazuje kolejny równie intensywny dzień.   



Namiastką tej mojej niemocy kołowrotkowej są druty, pewnie że to nie to samo ale przynajmniej ta drobina mi została. Powstają głównie skarpety ale zdarzyła się też czapka wg wzorów z japońskiej książki. Kolor to jasny brudny róż, połączenie wełny z moherem, pewnie nie ostatnie bo wyjątkowo mi przypadło do gustu, a sweter który mam tak zrobiony jest w tej chwili moim nr 1.





Włóczka to wełna, 100 firmy ISPE i moher by Canard w moim ulubionym połączeniu z jedwabiem, wełnę kupiłam przy okazji zakupu włóczki na skarpety (bardzo stonowanie, beżowe zostały zatwierdzone jako jedyne dopuszczalne przez PM). Czapka okazała się pomimo użycia mniejszych drutów niż zalecane we wzorze dość duża a ilość wełny (100 g ) za mała, brakło na 10 rzędów ale jest w tym trochę mojej winy bo ściągacz czapki we wzorze ma 10 rzędów a ja zrobiłam sobie 14. 



Pierwsza myśl to oczywiście dokupić motek ale okazało się, że już nie ma, z moich pudeł resztek wydłubałam coś prawie w tym samym kolorze i czapkę dokończyłam, właściwie mi to nie przeszkadza ale już podczas dziergania miałam ochotę dodać jej taki biały, futerkowy pompon i jak tylko taki dostanę to pewnie czapka będzie pomponiasta :)



Pierwsze skarpety testowe dla PM okazały się za duże (cały czas robię dla dziecka i mojego ojca ich stopy to 45 a PM ma 43) dziecko dostało te za duże ale ja robię następne i pewnie wszystkie, które zrobię dla PM będą wyglądały dokładnie tak samo jak to co poniżej. Skarpety robione od palców, wierzch stopy w prążki 1 oczko lewe i 3 prawe; stopa gładka, pięta wzmocniona dodatkową nitką, góra skarpet w podobnym odcieniu ale z włóczki Flora  - połączenie z alpaką - na stopie filcuje się wręcz rewelacyjnie więc tylko cholewka, reszta czyli stopa to dowolnie Fabel lub przyjemniejsza w dotyku Jawoll. Mam nadzieję, że oprócz opisywania stanów niepohamowanej zazdrości i bardzo nudnych skarpet będę robić z Nowym Rokiem rzeczy na tyle ciekawe, by były warte opisywania i pokazywania na blogu. 


Nie pamiętam ile razy nasza wspólna znajoma artystka (moja i PM) zapraszała mnie na Nikiszowiec w Katowicach, na jarmark świąteczny. Te jarmarki odbywały się tam cyklicznie co jakiś czas z różnych okazji i dalej się odbywają a ja zawsze sobie obiecuję, że może kiedyś uda mi się tam chociaż na chwilę wpaść, niestety jak na razie pozostaje to w sferze chęci. Piszę o tym bo chociaż nie byłam na jarmarku to mam namiastkę świątecznej atmosfery tego jarmarku, dostałam ozdoby ręcznie robione przez naszą znajomą, które co roku można u niej kupić :)
Pewnie na wiosnę będzie nowy jarmark i kto wie może tym razem mi się uda ... 


Pozdrawiam Was niedzielnie i Nowo Rocznie 

PS. Dziękuję za życzenia świąteczne :)  

8 komentarzy:

  1. Piękna ta czapka. Domyślam się, że chwila, kiedy okazało się, że braknie Ci włóczki na samą końcówkę, nie należała do najprzyjemniejszych.
    Skarpety są zawsze spoko:-)
    Piękna serweta Richelieu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama chwila odkrycia braku nie gorzej jak odkryłam, że nie da się dokupić:) Były nawet rozważania o pruciu, no bo ten ściągacz dłuższy i pomyśleć, że gdybym robiła dokładnie wg przepisu to by się to nie zdarzyło :) Sam wzór nawet napisany tak, że najpierw robi się czapkę a później dopiero dorabia ściągacz ale ja byłam mądrzejsza i nie dość, że zaczęłam od ściągacza to jeszcze dłuższy zrobiłam - mam za swoje :)
      A to przecież Japonka napisała gdzież tam jakeś niedokładności mogłyby się wkraść, pewnie wyliczone co do centymetra - sama sobie to uczyniłam.
      Serweta to wspólny wysiłek mój i mojej mamy, ja zaczęłam ona widząc moje tempo po dwóch latach - skończyła :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. wspanial czapka, nie widze roznicy miedzy wloczkami, jest swietnie,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może różnica nie rzuca się w oczy ale świadomość jej istnieje, a świadomość różnicy bywa niekiedy gorsza od niej samej :D
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Śliczna czapka i teraz się zastawiam dlaczego ja jej jeszcze nie wydziergała 😂 książka przecież leży. Pozdrawiam i dużo kreatywnych pomysłów i projektów życzę na ten rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu, Tobie również obfitości wszelkich z Nowym Rokiem
      Uściski

      Usuń
  4. Jarmarki na Nikiszowcu odbywają się cyklicznie- koło Mikołajek i w okolicach 26 lipca ( Odpust u babci Anny). Wiosennych chyba nie ma. Wszystkiego dobrego w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D ten mój wiosenny to pewnie ten z lipca :))) czasu dogonić nie mogę a z roku na rok coraz gorzej :)
      Dziękuję za życzenia i pozdrawiam.

      Usuń