niedziela, 14 czerwca 2020

"Krowa z Marsa"

Bywa tak, że projekt jest przyjemny ale niepowalający, za to w połączeniu z tytułem i nazwą autora robi się atrakcyjny :) Tak było z skarpetami, których wzór (darmowy) znalazła Beata i udostępniła na FB.
Sama nazwa wzoru już mi się spodobała ale skoro zaprojektowała to "Krowa z Masa" to po prostu musiałam mieć takie skarpety. Bardzo lubię ludzi, którzy traktują z humorem  siebie i to co robią.


Skarpety są rozpisane na rozmiary bardzo dokładnie,  ale ze schematów bez czytania opisu też się da zrobić, wiec język nie jest tu przeszkodą bo wzór po angielsku. 


Włóczka, której użyłam to włóczka na skarpety z Aldi i mam nadzieję, że na następny raz przejdę obojętnie przy promocjach tego typu. Nie żeby była jakiejś podłej jakości po prostu jak się kupuje 50 g włóczki na skarpety za cenę 200 g w przypadku tej z Aldi (jeszcze druty dołożyli) to się czuje tę różnicę podczas dziergania. 


Gdyby nie kolor ni to szary ni beżowy, który mi wybitnie pasuje do nazwy tego wzoru to bym zrezygnowała z dziergania. Bardzo się namęczyłam by dokładnie nabierać oczka, ta włóczka ma wyjątkowy talent do nadziewania się pomiędzy nitki. Wiele oczek tak nabranych musiałam poprawiać, a niektóre zauważyłam dopiero w 2 lub 3 rzędzie niżej. Same skarpety po praniu zrobiły się mechate co trochę maskuje listwy boczne wzoru idącego do pięty 


Zdjęcia robił PM jak zwykle w biegu z minimalnym zainteresowaniem tematem, wiec praktycznie wszystkie tak samo wyglądające. Sam wzór polecam jako łatwy i przyjemny nie ma wzmacnianej pięty więc skarpety powinny do butów się mieścić. Po dwóch dniach cieplnej euforii pogoda wróciła do stanu pozwalającego przynajmniej mnie cieszyć się wełnianymi skarpetami na nogach. 



W dalszym ciągu szyję może nie tak intensywnie jak ostatnio ale miałam kilka naszywek do  przyszycia dla klientów więc maszyna stoi cały czas w pogotowiu.
Wspominałam ostatnio,  że muszę sobie uszyć fartuch kuchenny i może dalej bym o tym tylko myślała gdyby nie klient, który przyniósł do oznakowania fartuchy ze swojej restauracji miałam gotowy wzór. 
Przymierzyłam jeden z jego fartuchów okazało się, że jest całkiem dobry więc zrobiłam sobie wykrój wg tego fartucha i uszyłam własny. 





Materiał to zwykła surówka bawełniana, z której szyłam maski i nic mi nie przeszkadzał taki jednolity kolor ecru do momentu aż nie pomyślałam, że mogę zrobić sobie też jakiś napis :) Wszystkie napisy w stylu najlepszy kucharz- ...arka) wydały mi się nudne ale jak zobaczyłam to, to musiałam mieć :))





Nie wiem czy ktoś to skojarzy ale bardzo jestem ciekawa :D *


Moja PT również przędzie i jak widać całkiem sporo, wprawdzie to tylko same single bo nie mogę jej przekonać o wyższości wieloskrętu nad singlem ale wpadła na pomysł, bym jej ufarbowała te kilka motków i posłała mi tę kulkę na wzór !!!
Broniłam się przed tym farbowaniem bo wiem, że nie ma szans na ufarbowanie na ten sam kolor. W dodatku tę kulkę co mi posłała to runo jakiejś owcy świniarki lub w najlepszym razie olkuskiej a motki to Kent i South Amerikan więc nie ma szans na takie samo przyjmowanie barwnika. Ma w tym samym kolorze ale o 3 tony ciemniejsze ciekawe co z tego wyniknie, pewnie będę farbowała ponownie. Przy tym farbowaniu doszłam do wniosku, że nie pamiętam kiedy ostatnio ufarbowałam coś dla siebie i może czas na jakieś drobne szaleństwo. 




Pozdrawiam Was niedzielnie 


* Jeśli się okaże, że nikt tego nie kojarzy to wyjaśnię w następnym poście. 


5 komentarzy:

  1. No czy ktoś skojarzy? No co Ty? Przecież każdy wie, że to Heisenberg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 100 % byłam pewna, że jeśli nikt nie wie to Pimposhka będzie wiedzieć :D
      Pokazałam ten fartuch na grupie moich znajomych z klasy licealnej i pochwalili uszytek ale nikt nie załapał żartu. Trochę mnie to zastanawia czy jestem aż tak inna bo uważam ten serial za jeden z najlepszych jaki mi się udało zobaczyć w ostatnich latach.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Tak, to bardzo dobry serial, zgadzam się :)

      Usuń
  2. Skarpety bardzo ładne. Masz racje, że są czasami takie 'dzieła', że nie powalają wyglądem, a człowiek bardzo zadowolony. :)
    Cóż, rozczaruję, bo też dowcipu nie łapię. Powiedzenie i owszem, bardzo pasujące i takie ... hmmm odpowiednie (z braku lepszego określenia), ale ... dowcip... Nie znam gościa. :)
    Tylko mnie źle Karino nie zrozum, ale jakoś po angielsku napisane zawsze jeszcze robi lepszą robotę, jakby miało lepszy przekaz, niż po polsku.
    Pysznego gotowania ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D dowcip polega na tym, że facet który jest na fartuchu to Walter White z serialu o narkotykach. W żargonie wytwórców mety (narkotyku) proces produkcji nazywa się "gotowaniem" - stąd to hasło opatrzone jego wizerunkiem na moim fartuchu kuchennym. Dużo by pisać dlaczego uważam, że ten serial taki dobry ale jak będziesz mieć nastrój na coś drastycznego a za razem prawdziwego to polecam.
      A teraz o angielskim napisie :) pewnie, że niektóre rzeczy napisane po angielsku brzmią lepiej ale ja się nie upieram a wręcz uważam, że angielskie nazewnictwo jest nadużywane szczególnie w reklamie nie ma "szynku" ale jest "pub" i to u mnie na Śląsku :D
      Na fartuchu jest coś co nie może być w innym języku jak tylko w angielskim to przeróbka bardzo słynnego plakatu z II wojny światowej wydanego przez rząd brytyjski "kepp calm and carry on"- wydanego w celu podtrzymania morale. To prawie tak znany plakat jak amerykański wuj Sam "I want You for U.S. Army". Gdyby było po polsku straciłoby sens.

      Uściski

      Usuń