niedziela, 10 lutego 2019

Niby o skarpetach

 Celem usprawiedliwienia się, że nie odpowiedziałam na tak przychylne i serdeczne komentarze pod postem o swetrze PM, piszę ten dość długawy elaborat - kto ma ochotę czytać o skarpetach niech pominie kursywę.

Od sierpnia zeszłego roku wiem, że posiadam kamień, nie jakiś budowlany czy inny przydatny tylko taki zupełnie niepotrzebny w pęcherzyku żółciowym. Ów kamień był odpowiedzialny za ataki bólu, o które podejrzewałam wątrobę (wątroba po przejściach).  Jak się wyjaśniło, że jak kamienia się pozbędę to ataki miną to szybko przystałam na taką możliwość. Niestety jak to u nas bywa, to że ja chcę a nawet powinnam się pozbyć kamienia nie oznacza, że władni by to uczynić lekarze zgadzają się ze mną. Tak więc z początkiem września udałam się na oddział chirurgiczny by ustalić termin pozbycia się balastu, chirurg termin wyznaczył na 3 grudnia pod warunkiem, że wyleczę nerki. Na początku listopada wizyta u urologa, wniosła badanie tomografem z kontrastem, termin na 18 grudnia. Nie było innego wyjścia poszam do szpitala termin przesunąć, dopóki nie wypowie się urolog. Terminu nie przesunięto, mam przyjść z nowym skierowaniem i wszystkimi badaniami po wizycie u urologa. Badanie tomograficzne do odbioru zaraz po nowym roku, termin u urologa na opis tego badania wyznaczony na 11 lutego (tak jutrzejszy poniedziałek). Badanie tomograficzne wykazało, że pomiędzy sierpniem a grudniem ktoś wymienił mi wnętrze, wszystko jest w najlepszym porządku nawet kamień zniknął (tylko ciekawe skąd te ataki bólu :). Nowe USG i kamień znowu jest ale pomna zalecenia, że reszta musi być w porządku by kamienia się pozbyć, z nowym skierowaniem i tomografem udałam się na oddział chirurgiczny. Chirurg i owszem pooglądał ale opinię urologa i tak chce, a terminu nie wyznaczy bo i tu cytat: " ból w 99 % jest prawdopodobnie z pęcherzyka ale nie wiadomo co jest w żołądku trzeba zrobić gastroskopię ". Odesłał mnie z kwitkiem do lekarza rodzinnego po skierowanie na gastroskopię, którą w tym szpitalu robią !!! Moja lekarka rodzinna niewiele powiedziała, tylko na karteczce napisała nazwisko lekarza z Bytomia z oddziału chirurgicznego i kazała się tam udać. Tak też zrobiłam 29 stycznia we wtorek przyjął mnie chirurg w Bytomiu. Wizyta była krótka i rzeczowa, kamień trzeba usunąć :
- Kiedy Pani chce usunąć ten kamień ? 
- No.... jak najszybciej ..........
- To w piątek. 
- Który piątek ???
- No ten piątek, w czwartek proszę przyjść na badania, w piątek zabieg a w sobotę do domu. 
I tak jak powiedział tak się stało,kamienia nie ma, a ja z pocerowanym brzuchem w sobotę 2 lutego byłam w domu. Dochodzę do siebie, bo pomimo małej wagi zabiegu, jednak narkoza i ogólne boleści po zabiegu są - tak więc wybaczcie brak odpowiedzi na komentarze ale za wszystkie pięknie dziękuję :) Sytuację z lekarzami zostawiam bez komentarza bo nie wiadomo czy się "śmiać czy płakać".



 Skarpety skończyłam niedawno bo w lekarsko - szpitalny tydzień nie zrobiłam wiele, niestety muszę przyznać, że skarpety są za duże. Powinnam je zrobić na mniejszych drutach i byłoby dobrze a tak może się okazać, że będą raczej do spania lub dla syna, któremu kolor nie przeszkadza.



To co mnie zainspirowało pokazywałam tu wzór podpatrzony ale domki w 100 % narysowane własnoręcznie, jedynie gwiazdki bestialsko policzyłam ze zdjęcia. 


Skarpety w takiej beżowo-szaro- różowej tonacji z białym rysunkiem domków i śnieżynek, jedynie pięta cała w szarości, gładka nawiązująca trochę do ściągaczy.


Właściwie to są przerośnięte skarpety, prawie pół-kolanówki, jak zaczyna się rysować domki to jakoś same pną się ku niebiosom i nie wiadomo kiedy skończyć. 


Domki są dookoła nogawki ale jak robiłam skarpety to tak by nie były z takim samym układem, tylko by wyglądało jakby na drugiej skarpecie był dalszy ciąg miasta z innym układem budynków. Wiem, że w butach tego nie widać ale taka asymetria wydaje mi się ciekawsza . Stopa cała w śnieżynki czy gwiazdki jak kto woli układ kolorów zupełnie przypadkowy ale o dziwo motki Fabel'a z dopiskiem "long print" wyglądają w skarpecie przyjemnie. 


Ściągacz zrobiłam z resztek włoczek, które idealnie wpasowują się kolorystyką w wspomnianego wyżej Fabel'a. Zwykle narzekam na wszelkie resztki a tutaj ich posiadanie bardzo mi się spodobało, było w czym wybierać.


Dane techniczne to : motek Fabel'a , motek Flory, druty na ściągacz 2, reszta zrobiona na 2,25, wzór rozpisany na 72 oczka. 

Od zawsze mam słabość do margaretek (kwiatków nie ciastek) przeglądając internet wpadł mi w oko wzór na haft krzyżykowy ale jako, że nie param się już tego typu haftem to margaretki w tym wydaniu tylko mi się podobały do czasu aż nie narysowałam skarpet :) Rysowania i dopasowywania było tyle, że teraz już muszę je zrobić. 



Narysowałam jeszcze coś innego, od dawna podobały mi się takie "prawidła" na skarpety ale nie miałam czasu się tym zająć, a że ostatni tydzień trochę się oszczędzałam to znalazł się czas by takie coś narysować. PM wyciął laserem, muszę je przeszlifować papierem ściernym bo haczą nitki i jak zrobię następne skarpety to je wypróbuję :)



Pozdrawiam Was niedzielnie :)

20 komentarzy:

  1. Jakie te skarpety piękne! Gdy na nie patrzę, to mam od razu wizję ognia trzaskającego w kominku, mrozu na szybie i śniegu (oglądanych z ciepłego wnętrza). Uwielbiam Twoją dbałość o niuanse :)
    Życzę jak najszybszego powrotu do formy. Dobrze, że trafiłaś na decyzyjnego lekarza!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po założeniu termoizolacji na domu zaczynam coraz mniej używać aż tak ciepłych skarpet ale robić ich nie przestanę - zbyt to lubię :D
      Uściski

      Usuń
  2. Gratuluje zakończenia przygód kamieniarskich, życzę szybkiego powrotu do dobrej formy. Postawę lekarza-asekuranta pominę milczeniem...
    Skarpetki przepiękne, kolorystycznie niesamowicie stonowane a wzór doskonale widoczny. (Tego chciałabym się nauczyć, bo jak dotąd strasznie wrzaskliwa bywam w doborze kolorów). Szkoda ze wyszły za duże na Twoje stopy.
    Dużo zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby ten "brylant" tak mi nie dokuczał to bym się tak nie miotała ale pomimo diety zaczynało być nieciekawie więc miałam parcie na szybki finał.

      Przy skarpetkach trochę martwił mnie ten brak wyraźnego kontrastu ale jak widać niepotrzebnie :)
      Dziękuję za życzenia i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Myślę, że temat polskiej służby zdrowia trzeba przemilczeć. Nie wiem czy kiedykolwiek doczekamy się systemu, który zajmie się tak naprawdę nami, pacjentami.
    Skarpetki są przecudnej urody!!! I kolor i wzór są dla mnie idealne. A wzór kwiatków to mistrzostwo świata. Jak ty to robisz???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero od 2 lat tak naprawdę poczułam co to znaczy "leczyć się" - no i wolę być zdrowa :)
      Kwieciste skarpety są bardziej wymagające więc pokażę dopiero za 2 tygodnie ale lubię takie wyzwania - rysować i dziergać :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Nieodmiennie podziwiam twoje projekty, po każdym przeczytanym poście mam ochotę na fair isle, ale jednak brak mi odwagi.
    Cieszę się, że trafiłaś na pracowitego chirurga i głupio mi czytać, że reszta lekarzy wymusiła dodatkowe stresujące sytuacje - bo sama jestem radiologiem i staram się jak najszybciej opisywać badania (onkologiczne 1 dzień - ale dlatego, że muszę je obejrzeć bardzo dokładnie), oddziałowe od razu...ale czasami jest nas po prostu za mało, a badań za dużo. A propos kamieni żółciowych - z reguły są niewidoczne w TK i każdy zlecający powinien to wiedzieć.
    Pozdrawiam, obrazowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wzorów w stylu fair isle, lub nawet zwykłych wrabianych trzeba bardziej "miękko" trzymać druty i włóczkę a będzie wszystko dobrze :)

      A co do lekarzy no nie jest tak, że się bardzo czepiam, rozumiem, że są kolejki, trzeba poczekać na swój termin. Mnie tylko denerwuje robienie czegoś "pod górkę" bo po co odsyłać mnie do lekarza rodzinnego i generować koszty za wizyty jak to badanie wykonują w tym szpitalu, w którym miałam mieć zabieg. Tak sobie myślę - jak tak bardzo chciał wiedzieć co mam w żołądku to mógł mnie położyć w szpitalu i zlecić to badanie na miejscu a nie odsyłać.
      U nas też radiologia działa bez zarzutu ale to może lepiej zorganizowani lekarze - widzą i wiedzą więcej :)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  5. Skarpety są śliczne. Podziwiam kunszt ich wykonania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie skarpety nie są do noszenia tylko do podziwiania-cudne!!!
    Życzę powrotu do formy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj chyba masz rację są duże i z chodzeniem w nich będzie kłopot ale do spanie w sam raz :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Skarpety w Pani wykonaniu to ,,małe dzieła sztuki".Co jedne to piekni ejsze! Podziwiam 😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z premedytacją takie czynię bo gdybym miła robić tylko takie swetry to wpisy ukazywałyby się raz do roku :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Twoje skarpetki nieustająco podziwiam, wszystkie bez wyjątku, ale takie wzorzyste szczególnie.
    O tym, co kursywą mogę napisać tylko jedno: życzę Ci, żebyś miała jak najmniej konieczności kontaktu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) "Konieczność kontaktu" staram się zminimalizować - powoli uwalniam się z uścisku Eskulapa :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  9. Witam Karino te skarpety są świetne jak zwykle. Życzę dużo zdrowia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Moniko, Tobie również wszystkiego dobrego - widzę, że też zapracowana jesteś :)

      Usuń
  10. Dziś dopiero czytam i mam nadzieję, że teraz czujesz się już wzorcowo. :) Chyle czoła zarówno przed skarpetami 9to robię zawsze, ale te mnie rozwaliły !), jak i nerwami, badaniami, etc... całą tą sytuacją.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń