Po nudzie gładkich powierzchni w moim kaszmirowym sweterku, wzięłam się za sweter PM, miało być ciekawiej, bardziej ambitnie bo we wzory wrabiane, No i jest ale prucie ... próbki zrobiłam, wszystko przeliczone, jak zrobiłam kawałek dołu (PM nie cierpi ściągaczy) to się przeraziłam, PM jest zaokrąglony ale nie aż tak - sprułam. Nabrałam oczka na nowo w oparciu o poprzednie swetry z uwzględnieniem, że to jednak wzory wrabiane na nowo przeliczyłam wzór i jak już byłam na tym etapie co na zdjęciu doszłam do wniosku, że dobrze byłoby jednak przymierzyć to do czegoś lub najlepiej do PM.
Zupełnie nie wiem co ostatnio się dzieje ale może potrzebny mi jakiś przerywnik od dziergania by mózg odświeżyć :)
Skarpety czynię stale ale tym razem same "zwyklaki " w męskim wydaniu, tą "paciatą" włóczkę dostałam i tak leżała i czekała, aż się na coś zdecyduję no i wybrałam skarpety bo na nic innego się nie nadaje. Skarpety są dla syna, tego który nie ma zamiaru w nich chodzić ale zapowiedziałam, że nie kupię bawełnianych na zimę, zobaczymy może się przekona.
Książka może nie jest porywająca ale dzięki niej wiem, że pięta, której nauczyła mnie babcia jest robiona na sposób holenderski. W tej chwili wykorzystuję rzędy skrócone do tworzenia pięty, ten sposób wydaje mi się najlepszy ze względu na bardzo anatomicznie dopasowującą się dzianinę.
Pozdrawiam Was ciepło bo mróz za oknami :)
Jak zwykle piękne robótki u ciebie Karino. Nie jesteś osamotniona , ja też tak mam ostatnio , pruje , zaczynam. Kilka robótek i nie wiadomo co robić. Dziękuję ci za link na tą pietę o to mi chodziło . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mogłam znaleźć odpowiedniego filmiku ale z tego też jasno wynika jak zrobić piętę, jakoś tak polubiłam ten sposób, że przerabiam wszystkie pięty tak nawet jak we wzorze jest inaczej :)
UsuńUściski
Pocieszyłaś mnie, że nie tylko ja ciągle pruję. Początek swetra świetny. Ja także robię pięty tym sposobem, choć nie wiedziałam, jak się nazywa. Pozdrawiam cieplutko:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńJa najczęściej pruję jak robię coś po raz pierwszy i do końca nie jestem pewna czy wszystko jest ok, rzeczy drobne takie jak skarpety czy rękawiczki robię jakoś od razu za to swetry często zaczynam po kilka razy :)
UsuńNie jesteś osamotniona wszystkie dziewiarki prują :D
Serdeczności
Coś tam niebieskiego ,pięknego powstaje:)serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSzarości, same szarości nic niebieskiego PM nie wyszedłby w czymś niebieskim no może w granacie :)
UsuńSerdeczności
Skarpetki to świetna rzecz !
OdpowiedzUsuńSweter we wzorki to dla mnie wyższa matematyka;-)
Ciążą już na mnie zarzuty uzależniania członków rodziny od skarpet :) - ale są świetne
UsuńPrzy swetrze faktycznie jest trochę liczenia ale to raczej niższa matematyka :))
Pozdrawiam
Każde Twoje skarpety, to kolejny wyrzut mego sumienia. Przestanę tu zaglądać ! :D Podziwiam nie tylko wykonania, pomysły, co ogrom udziergów i okołoskarpetkową wiedzę teoretyczną z nimi związaną. Do dziś nie wiem, jaką piętę dziergała babcia, a jaką robię teraz ja. :)
OdpowiedzUsuńWzorki delikatne bardzo lubię, a Twoje dodatkowo mają pięknie ukrytą nitkę przekładaną z tyłu - ta, przy grubszej nitce dodatkowo 'dociepla' sweter, bywa powodem częstego leżakowania takich ubrań, bo niestety robią się za ciepłe. Jak nic potrzeba cienizn. :)
Pozdrawiam niedzielnie !
Ja mogę napisać o Tobie to samo, każda nowo uszyta rzecz w Twoim wykonaniu mnie pognębia :)
UsuńSkarpety to chyba taki udzierg idący z człowiekiem od czasu próby zastosowania runa owczego ściętego owcy, to chyba zaraz po tym jak wykorzystywano skórę to okrywania grzbietu :D
Ten sweter jest robiony z włóczki o parametrach 100 g - 420 m czyli taka typowa na skarpety cienizna w dodatku na drutach nr 3 (miały być większe ale ja nie mogę za siebie) wiec nie powinien być zbyt gruby.
Uściski
Taaa... Skąd ja to znam? Przy pierwszym z dwóch ostatnich swetrów dla Puchatka najpierw zaczęłam jak było w opisie, sprułam, zrobiłam próbki, przeliczyłam i... po jakichś 20 cm byłam przekonana, że to raczej na mojego brata (140 kg), uczulonego na wełnę (czytaj: lanolinę). Ale że twardym trzeba być, nie miętkim, a pruć nienawidzę, pomyślałam sobie: to alpaka, najwyżej wmówię go bratu. Już przy 40 cm tyłu okazało się, że jest dokładnie tak, jak miało być. W kolejnym swetrze już się nie obawiałam na początku, że mam tego towaru za dużo, choć tak mi wyglądało. Taka to czarodziejska właściwość wrabiania w swetrze :-).
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam zwyklaki. A każdą inną piętę przerabiam na klasyczną, bo mi się ta z rzędów skróconych (bumerang) właśnie nie układa na nodze. Najwyraźniej co człowiek, to pięta :-)
Uściski :-)
Zawsze mnie intryguje to uczulenie na lanolinę bo przecież po przemysłowej obróbce wełny, tych wszystkich kąpielach w kwasie, odtłuszczaczach wszelkiej maści (by się farbowało) nie ma szans na tym włosie nic zostać. Nawet zastanawiam się czy ten włos to do wełny jeszcze podobny, te wątpliwości nachodzą mnie też przy czesankach chociaż niekiedy rozwiewa je znajomy zapach owczarni :)
UsuńTrudno mi wyrokować bo sama jestem uczuleniowcem i wiem jak dziwaczna to choroba gdzie z pozoru zupełnie pozbawiony cech alergenu chlor potrafi wywołać u mnie atak astmy z przykurczem oskrzeli ale i tak zafascynowana tą lanoliną na niemiłosiernie umęczonej wełnie :)
Przyglądałam się Twojej pięcie ale nie widzę dobrze czyżby holenderska pięta też dobrze się trzyma stopy :)
Pozdrawiam serdecznie
Dzieje się u Ciebie - dzieje! Czekam na efekty końcowe! Skarpety zegarowe intrygujące! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI niech się dzieje :D Oby tylko czas był to ja mogę stale taką działalność prowadzić :)
UsuńPozdrawiam