niedziela, 14 stycznia 2018

Trudne początki

Po nudzie gładkich powierzchni w moim kaszmirowym sweterku, wzięłam się za sweter PM, miało być ciekawiej, bardziej ambitnie bo we wzory wrabiane, No i jest ale prucie ... próbki zrobiłam, wszystko przeliczone, jak zrobiłam kawałek dołu (PM nie cierpi ściągaczy) to się przeraziłam, PM jest zaokrąglony ale nie aż tak - sprułam. Nabrałam oczka na nowo w oparciu o poprzednie swetry z uwzględnieniem, że to jednak wzory wrabiane na nowo przeliczyłam wzór i jak już byłam na tym etapie co na zdjęciu doszłam do wniosku, że dobrze byłoby jednak przymierzyć to do czegoś lub najlepiej do PM. 



 Tym razem mój optymizm, wprawił PM w zachwyt, że ja go postrzegam jak za czasów studenckich no i następne prucie. Zaczęłam po raz trzeci, ciekawe co tym razem wyniknie ale już pruć nie mam zamiaru sweter zrobię a będzie chodził w nim ten na kogo będzie pasował - oby ktoś się taki znalazł :)
Zupełnie nie wiem co ostatnio się dzieje ale może potrzebny mi jakiś przerywnik od dziergania by mózg odświeżyć :)




Skarpety czynię stale ale tym razem same "zwyklaki " w męskim wydaniu, tą "paciatą" włóczkę dostałam i tak leżała i czekała, aż się na coś zdecyduję no i wybrałam skarpety bo na nic innego się nie nadaje. Skarpety są dla syna, tego który nie ma zamiaru w nich chodzić ale zapowiedziałam, że nie kupię bawełnianych na zimę, zobaczymy może się przekona. 


 Skarpet muszę naprodukować dość sporo, a że zwykłe mnie nudzą to idzie mi opornie, zupełnie przez przypadek zajrzałam do książki, która leży u mnie dość długo. Będą "zwyklaki" ale takie nie do końca zwykłe :)




Pierwszy wzór, który mam zamiar wykorzystać, to skarpety z "zegarkiem" - swą nazwę zawdzięczają wzorkowi, który przypomina zegarek na łańcuszku niby takie nic ale przy jednolitej i prostej skarpecie nawet taki drobiazg cieszy.  Inna sprawa, że chcę sprawdzić jak zdaje egzamin takie dodanie ryżu po bokach skarpety czy to ma jakiś wpływ na dopasowanie do nogi. Na razie cieszy mnie to, że skarpety nie do końca proste a jednak takie, które męscy członkowie rodziny chętnie założą. Moje będą z czarnej włóczki więc wzór mało widoczny dlatego zdjęcie z książki.
Książka może nie jest porywająca ale dzięki niej wiem, że pięta, której nauczyła mnie babcia jest robiona na sposób  holenderski. W tej chwili wykorzystuję rzędy skrócone do tworzenia pięty, ten sposób wydaje mi się najlepszy ze względu na bardzo anatomicznie dopasowującą się dzianinę.



Znajoma mnie pytała jak robi się taką piętę ja czasu nie mam na zrobienie filmiku ale znalazłam taki na YouTube może się komuś przyda  - Pani mówi po niemiecku ale nie trzeba rozumieć :)

Pozdrawiam Was ciepło bo mróz za oknami :)


14 komentarzy:

  1. Jak zwykle piękne robótki u ciebie Karino. Nie jesteś osamotniona , ja też tak mam ostatnio , pruje , zaczynam. Kilka robótek i nie wiadomo co robić. Dziękuję ci za link na tą pietę o to mi chodziło . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam znaleźć odpowiedniego filmiku ale z tego też jasno wynika jak zrobić piętę, jakoś tak polubiłam ten sposób, że przerabiam wszystkie pięty tak nawet jak we wzorze jest inaczej :)
      Uściski

      Usuń
  2. Pocieszyłaś mnie, że nie tylko ja ciągle pruję. Początek swetra świetny. Ja także robię pięty tym sposobem, choć nie wiedziałam, jak się nazywa. Pozdrawiam cieplutko:). Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najczęściej pruję jak robię coś po raz pierwszy i do końca nie jestem pewna czy wszystko jest ok, rzeczy drobne takie jak skarpety czy rękawiczki robię jakoś od razu za to swetry często zaczynam po kilka razy :)
      Nie jesteś osamotniona wszystkie dziewiarki prują :D
      Serdeczności

      Usuń
  3. Coś tam niebieskiego ,pięknego powstaje:)serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarości, same szarości nic niebieskiego PM nie wyszedłby w czymś niebieskim no może w granacie :)
      Serdeczności

      Usuń
  4. Skarpetki to świetna rzecz !
    Sweter we wzorki to dla mnie wyższa matematyka;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciążą już na mnie zarzuty uzależniania członków rodziny od skarpet :) - ale są świetne
      Przy swetrze faktycznie jest trochę liczenia ale to raczej niższa matematyka :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Każde Twoje skarpety, to kolejny wyrzut mego sumienia. Przestanę tu zaglądać ! :D Podziwiam nie tylko wykonania, pomysły, co ogrom udziergów i okołoskarpetkową wiedzę teoretyczną z nimi związaną. Do dziś nie wiem, jaką piętę dziergała babcia, a jaką robię teraz ja. :)
    Wzorki delikatne bardzo lubię, a Twoje dodatkowo mają pięknie ukrytą nitkę przekładaną z tyłu - ta, przy grubszej nitce dodatkowo 'dociepla' sweter, bywa powodem częstego leżakowania takich ubrań, bo niestety robią się za ciepłe. Jak nic potrzeba cienizn. :)

    Pozdrawiam niedzielnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogę napisać o Tobie to samo, każda nowo uszyta rzecz w Twoim wykonaniu mnie pognębia :)
      Skarpety to chyba taki udzierg idący z człowiekiem od czasu próby zastosowania runa owczego ściętego owcy, to chyba zaraz po tym jak wykorzystywano skórę to okrywania grzbietu :D
      Ten sweter jest robiony z włóczki o parametrach 100 g - 420 m czyli taka typowa na skarpety cienizna w dodatku na drutach nr 3 (miały być większe ale ja nie mogę za siebie) wiec nie powinien być zbyt gruby.

      Uściski

      Usuń
  6. Taaa... Skąd ja to znam? Przy pierwszym z dwóch ostatnich swetrów dla Puchatka najpierw zaczęłam jak było w opisie, sprułam, zrobiłam próbki, przeliczyłam i... po jakichś 20 cm byłam przekonana, że to raczej na mojego brata (140 kg), uczulonego na wełnę (czytaj: lanolinę). Ale że twardym trzeba być, nie miętkim, a pruć nienawidzę, pomyślałam sobie: to alpaka, najwyżej wmówię go bratu. Już przy 40 cm tyłu okazało się, że jest dokładnie tak, jak miało być. W kolejnym swetrze już się nie obawiałam na początku, że mam tego towaru za dużo, choć tak mi wyglądało. Taka to czarodziejska właściwość wrabiania w swetrze :-).
    A ja uwielbiam zwyklaki. A każdą inną piętę przerabiam na klasyczną, bo mi się ta z rzędów skróconych (bumerang) właśnie nie układa na nodze. Najwyraźniej co człowiek, to pięta :-)
    Uściski :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mnie intryguje to uczulenie na lanolinę bo przecież po przemysłowej obróbce wełny, tych wszystkich kąpielach w kwasie, odtłuszczaczach wszelkiej maści (by się farbowało) nie ma szans na tym włosie nic zostać. Nawet zastanawiam się czy ten włos to do wełny jeszcze podobny, te wątpliwości nachodzą mnie też przy czesankach chociaż niekiedy rozwiewa je znajomy zapach owczarni :)
      Trudno mi wyrokować bo sama jestem uczuleniowcem i wiem jak dziwaczna to choroba gdzie z pozoru zupełnie pozbawiony cech alergenu chlor potrafi wywołać u mnie atak astmy z przykurczem oskrzeli ale i tak zafascynowana tą lanoliną na niemiłosiernie umęczonej wełnie :)
      Przyglądałam się Twojej pięcie ale nie widzę dobrze czyżby holenderska pięta też dobrze się trzyma stopy :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Dzieje się u Ciebie - dzieje! Czekam na efekty końcowe! Skarpety zegarowe intrygujące! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I niech się dzieje :D Oby tylko czas był to ja mogę stale taką działalność prowadzić :)
      Pozdrawiam

      Usuń