Lubię myśleć o sobie jako o osobie praktycznej i właściwie taka jestem, moja garderoba jest do bólu klasyczna, bez udziwnień proste spodnie, spódnice, żakiety, marynarki, klasyczne w kroju płaszcze. Nie podążam za modą, kupuję to co jest wygodne i to co założę w wielu kombinacjach. Nie oznacza to, że jestem zupełnie obojętna na ekstrawagancję w ubiorze, niektóre rzeczy nie w moim stylu potrafią mnie zachwycić krojem, fakturą, użytą tkaniną, nietypowym łączeniem ale zachwyt zachwytem a pragmatyzm zwycięża.
Wełnianych skarpet w dziury sobie nie zrobię ale wpadłam na pomysł, że mogę użyć nitki bawełnianej, wzór pełen dziurek, przekrętów, oczek powielanych i zbieranych jak dla mnie cudo w robótce bo wymagający uwagi. W książce "Around the world in knitted socks" wzór porównywany do słynnego dzieła Gaudi'ego - Sagrada Familia i mam takie dwa w jednym - ekstrawaganckie skarpety w wydaniu letnim i super zabawę z wymagającym wzorem.
zdjęcie z internetu |
Tylko jest jeden mankament bawełna sprężystości ma tyle co kot napłakał, więc boję się, że skarpety będą wymagały ciągłego podciągania bo na nodze na pewno się nie utrzymają. Mogę jeszcze poeksperymentować z jakąś wklejką sylikonową lub przeciągnąć delikatną gumkę tylko ja nie cierpię jak skarpeta ma gumki i ściska nogę - stąd też ma miłość do ręcznie robionych. A poza tym gdzież to się udać w takich skarpetach, w pamięci mi się majaczy jak jako dziewczynka miałam takie skarpetki i kolanówki do butków zapinanych na pasek i plisowanej spódniczki ale te czasy już za mną.
Obawiam się, że jedyne zastosowanie do tych skarpet to motyw dekoracyjny, będą tak sobie gdzieś leżały w koszyczku i się wdzięczyły tym ażurkiem - byleby tylko nie sprawiały wrażenia bałaganiarstwa rozrzuconych ubrań :)
A ja zaspokoiwszy drobną zachciankę w posiadaniu niepraktycznego ubioru na wszelki wypadek wrzuciłam na druty całkiem prostą wełnianą skarpetkę - tak dla równowagi.
Ukradzione kilka dni wolnego trochę podładowały akumulatory i teraz już bez wymówek zabieram się za malowanie kuchni a poza tym muszę gdzieś zaprezentować skończoną firankę - brudna wnęka okienna zepsułaby cały efekt.
Dziękując za miłe słowa pod poprzednim postem pozdrawiam Was z nadzieją, że po malowaniu będę miała więcej czasu na blogowanie :)
u Ciebie to skarpetki to takie małe dzieła sztuki, mnie by chyba było szkoda ich nosić na co dzień ,tylko od wielkiego święta :) ;) :D
OdpowiedzUsuńAniu nawet nie wiesz jak szybko się wskakuje w takie skarpetki - szczególnie jak jest zimno :))
UsuńUściski
Cudne skarpety!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam :))
UsuńCzytasz w mych myślach. Marzą mi się ażurowe skarpety, ale z racji podobnych do Ciebie, praktycznych ciągot, jakoś nie mogę się zdecydować. Ciekawi mnie opinia o tym, jak się noszą. Piękne są. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Obawiam się, że tych to wiele nie ponoszę zupełnie nie nadają się do chodzenia bo się zsuwają z nogi :( może kiedyś się odważę na "dziurawe" z wełny i wtedy da się coś napisać o sensowności lub jej braku w takich skarpetach.
UsuńUściski
Te skarpetki to istna bajeczka, no po prostu cud , miód. Dla samego leżenia w koszyczku warto je mieć :)))
OdpowiedzUsuńTo ci dopiero super funkcja zupełnie nieprzydatnych w noszeniu skarpet - dekoracja :D
UsuńMoże lepiej zainwestować czas i wysiłek w jakąś serwetę :))))
Pozdrawiam serdecznie ciesząc się z tak pięknie ubranego w słowa zachwytu.
Co za cuda,niech leżą i się wdzięczą w charakterze wystroju wnętrza bo schować je w szufladzie jakiejś byłoby barbarzyństwem:)).
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że może zapoczątkuję jakieś nowe trendy w wystroju wnętrz :))) Koronkowe bałaganiarstwo niefunkcjonalnych ubrań - to dopiero chwytliwa nazwa :D
UsuńUściski
Są tak piękne że aż nie wiem co napisać. Zachwycające i bardzo pasują do dzieła Gaudiego. Ja bym robiła z wełny, tych ażurów się nie odczuwa w skarpetach :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
To dopiero Amerykę odkryłaś - pewnie, że tych ażurów się nie odczuwa w skarpetach ale wytłumacz to mojemu mózgowi on wie lepiej :D
UsuńJest kilka takich rzeczy, o których mój "mózg" wie wbrew logice lepiej i już nic na to nie poradzę :))
A skarpety w dużej mierze uczyniłam właśnie ze względu na Gaudiego - Uściski :))
Skarpety są śliczne! Szkoda byłoby ich nie używać. Myślę, że byłyby dobre do spania - noce będą coraz chłodniejsze :).
OdpowiedzUsuńUściski
Też tak sobie myślę, że to łóżka się nadadzą tylko mam obawy czy zostaną na stopach - włóczka bawełniana jednak nie do końca nadaje się na skarpety :))
UsuńUściski
Bardzo piękne skarpety-są jak dzieło sztuki, trudno je tak po prostu prozaicznie włożyć na stopy. Dobrze,że robisz drugie, też piękne, ale do tego praktyczne. Skarpety są dobre na wszystko!Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ale u mnie skarpety nawet te wzbudzające wielki zachwyt kończą prozaicznie na stopach :)) Jedynie z tymi będzie problem bo z bawełny
UsuńUścisi
Czytam twojego bloga regularnie i zachwycam twoimi pomysłami :) Skarpety są przepiękne. Jeśli mogę podpowiedzieć: kiedyś do ściągacza w bawełnianej czapce użyłam przezroczystej elastycznej nici, mniej więcej takiej:
OdpowiedzUsuńhttp://nitkamotek.pl/pl/p/ELASTYCZNA-NIC-DO-WRABIANIA/360
Tylko, że bardzo ciężko wciąga się ja do już gotowego udziergu, zdecydowanie łatwiej przerabiać równocześnie z włóczką. Minusem jest też to, że dość ciężko przesuwa się po drutach. Generalnie polecam i serdecznie pozdrawiam
Bardzo miło cię poznać i cieszę się, że znajdujesz tutaj coś godnego uwagi :)
UsuńBardzo dziękuję za linka do pasmanterii, w jej ofercie znajduje się kilka rzeczy, których nie ma w pobliskich stacjonarnych więc chętnie skorzystam z ich oferty.
Przypuszczam, że te skarpetki pozostaną już takie do "leżakowania" w szufladzie ale mam jeszcze dwa motki bawełny więc chyba spróbuję przerobić z tą gumką :)
Pozdrawiam serdecznie
CUDO!!!!!!
OdpowiedzUsuń