niedziela, 13 grudnia 2015

O malabrigo

Pisałam, że będę pisać o Malabrigo jak się zapoznam z tą czesanką, specjalnie kupiłam czesankę z ręcznym farbowaniem bo wszyscy zachwalają cudny kolor tych włóczek. Wiadomo, włóczkę zafarbować jest o wiele prościej niż czesankę a merynosa zafarbować dobrze to już coś godnego uwagi. 



Czesankę kupiłam wyjątkowo wielobarwną z premedytacją, by te wybarwienia pokazały mi jak została zafarbowana, mam takie odczucia jakby było to farbowanie dwu-etapowe. Pierwsze odbywało się w kąpieli wodnej a drugie już bardziej  wygląda na powierzchowne nałożenie farby.


Tak to widzę, bo w wielu miejscach czesanka ma inny kolor na górze niż to co jest w środku. Jak to w przypadku merynosów bywa, nawet dość żywe kolory zewnętrzne do środka nie do końca dotarły i są miejsca gdzie kolor jest bardzo blady ale to nawet w merynosowych nitkach się zdarza.


 
 

Nie mogłam zdecydować jak uprząść tą wielobarwność by na coś ta nitka wyglądała, wiedziałam na pewno, że z merynosa nie zrobię grubego singla co byłoby przy takim barwieniu rozsądnym wyborem. Niestety przy mojej całkiem niemałej wprawie przy przędzeniu, merynosa i tak  nie uprzędę równo to takie runo, że przy grubszej nitce nigdy nie wychodzi mi ładna równa nitka. Stanęło na navajo i dobrze bo singiel wyglądał nie do przyjęcia. 


Czesankę podzieliłam wzdłuż na dwie części, tak jak przypuszczałam, przędło się źle, była dość mocno zbita ale niesfilcowana po wierzchu miziana tysiąc razy :) więc trochę skołtuniona ale to nic w porównaniu z moim największym rozczarowaniem jakim się okazało, że to zwykły merynos, milusi, delikatny ale merynos. No nie wiem czego się spodziewałam ale po tych wszystkich opowieściach myślałam, że to jakiś specjalny merynos albo jego tajna krzyżówka,  tak jak Chubut czy Plowarth, które są o wiele ciekawsze niż zwykły merynos a tu taki se merynos. Kolory raczej pastelowe sama nie wiem czy mi się podobają czy nie ale w tej trójnitce mogą być.


Jest to takie malabrigo z przejściem tonalnym w stylu Noro :)) Zachwyty mnie nie dziwią bo przemysłowa nitka na pewno piękniej uprzędziona, poddana zabiegom superwash lub hartowana przy tej niezwykłej miękkości może nawet w dzianinie przez jakiś czas wyglądać i sprawować się dobrze ale dla mnie to tylko merynos. Zaletą jest dla mnie ręczne farbowanie bo wyjątkowo charakterystyczne przez co rozpoznawalne a to już coś.


Udaje mi się trochę haftować wieczorami ale naprawdę niewiele, wyjątkowe bogactwo wzoru zaczyna mnie zastanawiać czy w swetrze będzie wyglądało dobrze jak na razie i tak nie mam sił myśleć o nim.


Pozdrawiam Was ciepło w ten deszczowy dzionek :)

11 komentarzy:

  1. Haft przepiękny!
    A co do malabrigo, to ja jestem zawiedziona razem z tobą :( Bo tyle się nasłuchałam i myślałam że to będzie faktycznie jakiś południowoamerykański wynalazek :( Zwykłego merynosa Ci u nas dostatek i bez problemu sama sobie go potrafię pofarbować. Po paru latach, już nawet całkiem nieźle mi to wychodzi i chyba nie ma sensu kupować tylko dla "metki". Dzięki za recenzję.
    Kolorki nie w moim stylu, za to jak zawsze podziwiam jak pieknie i równo wychodzi Ci przędzenie. Mi navajo zawsze jakieś pochechłane się robi :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co tu piszę to już chyba wszyscy wiedzą, że merynosy do moich ulubionych nie należą ale ich krzyżówki mnie fascynują. Nawet niewielka domieszka innej krwi potrafi z tego nieciekawego runa zrobić coś godnego uwagi. Jak mam tylko okazję to staram się poznać runo a tu taka okazja, że czesanka i przędza od tego samego producenta trudno się nie skusić, każda wiedza jest cenna :-)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba kolorystyka tego zwykłego merynosa :) Na jaką grubość drutów się nadaje ? I czy nie jest gryząca ? Bo mnie prawie wszystko podgryza :) Haft cudny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ewo z racji tej miękkości dziewiarki tak się zachwycają tą włóczką, nie ma szans by gryzła to jest wręcz nieprzyzwoicie miła włóczka :-)
      Uściski

      Usuń
  3. Arco Iris? Z takiego wielobarwnego farbowania przędłam ponad rok temu moją pierwszą czesankę Malabrigo. W sumie wrażenia miałam podobne, choć jako wówczas początkująca prządka nie umiałam tego tak celnie ubrać w słowa. Z mojego wielobarwnego 2-ply udziergałam potem prosty szalik, żeby forma nie walczyła o pierwszeństwo z kolorami.
    Jedna z moich ulubionych farbiarek twierdzi, że merynos z Arles od Johna Arbona to jedyny merynos, który daje wrażenia o klasę lepsze od reszty rasy. Jeszcze nie sprawdzałam, choć stosowny warkoczyk czesanki czeka na przerób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to ta czesanka, Twój post przeczytałam niedawno z racji wspomnianego szalika i w dużej mierze on mnie skłonił do poznania tej czesanki, a właściwie kolory w szaliku i ich układ :-)
      Staram się jak najsumienniej opisywać czesanki ale wiadomo subiektywizm zawsze się gdzieś przemyci:-)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję pomimo, moich wątpliwości co do niej :-)

      Usuń
  5. Bardzo Ci dziękuję za recenzję. Jestem w 100% uleczona! Chociaż włóczka wyszła Ci z tego bardzo ładna (ja jednak lubię te ich zestawy kolorków, chyba bardziej Piedras niż Arco Iris). Tylko jednak taniej nam wyjdzie równie dobry merynos z własnej "farbiarni".
    Przed cierpliwością (i efektem) w hafcie chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się nie używać słowa "recenzja" - to tylko moje odcucia :-)
      Po tych południowo amerykańskich czesankach myślalam' że to nie wiem co za cudo, skoro tak wychwalane a tu zwykły merynos. A to jak dla mnie trochę za mało :-)
      Uściski

      Usuń
  6. Dzięki za recenzję! Przymierzałam się już kilkakrotnie do zakupu czesanki Malabrigo, ale jakoś nigdy się nie skusiłam i z twojego opisu wynika, że to była dobra decyzja, bo na merynosa to ja już patrzeć nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń