Trochę czasu potrzebowałam aby zabrać się za skarpety z amerykańskiej książki, po pierwsze pomimo zakupu sporej ilości czesanki (szary i brązowy merynos) do przędzenia z przeznaczeniem na skarpety wybór padł na nici sklepowe. Niestety wadą skarpet wełnianych są przedzierające się pięty nie ma na to rady, no i druga rzecz nitka 4-ply w 50g ok 210 m - i wszystko na temat, długa praca przy przędzeniu, dzierganie wzorów i skarpety na pół sezonu ( ja chodzę w wełnianych prawie cały rok - no może przy + 23 stopniach to nie :)) Z czesanki zrobię kolanówki z gładkimi stopami (do wymiany) i bogato zdobioną górą. Jak na razie pokazuję pierwsze (przepisowa wełna z nylonem - 75 oczek)
 |
wiecie jak ciężko zrobić zdjęcie własnym nogą by było coś widać |
 |
stopa też w kratkę :)) |
Piętę zrobiłam po swojemu nie przekonuje mnie robiona z trójkątów, musi być choć trochę wzmocniona no przecież mam zamiar w nich chodzić. Skarpety w oryginale mają 4 kratki u góry ja dodałam jeden rząd bo wydawały się zbyt krótkie, oryginalnie też są czerwono-białe ale w tej kolorystyce też mi się podobają.
 |
w tej formie trudno uchwycić cały wzór |
Puszczający farbę merynos przybiera kształt palczastych rękawiczek, raczej przejściówek, zbyt cienkie na mrozy i śnieżyce. Mam jeszcze trochę ok 170g ,grubiej uprzędzionej nitki na szalik myślę że, powolutku powstanie w trakcie moich zmagań z skarpetami.
 |
wzory strukturalne wykończenie lekko muszelkowe |
Przędę niewiele, zaczynam być nerwowa przed świętami moje wełniane porządki utknęły w martwym punkcie, pomimo cotygodniowego sprzątania domu ktoś złośliwie podrzuca kłaki i kurz. Stąd to podejrzenie o reinkarnację no bo uwielbiam porządek wszystko "dopucowane" na błysk, żadnych ominiętych zakamarków ale nie cierpię sprzątać ( no może z niechęcią myślę o zabraniu się za to, jak już zacznę to lecę siłą rozpędu). Może więc w poprzednim wcieleniu miałam służbę i byłam strasznie wredna i wymagająca nienagannej czystości - teraz mam chęć posiadania nienagannej czystości bez służby :(
 |
merynos z WofW w singlu |
To chyba ostatnie przędzione motki zanim nie uporam się z porządkami. U góry merynos z WofW, po przyjrzeniu się układowi kolorów w czesance nie przyszło mi nic mądrego do głowy, jak to uprząść tylko jako singiel, łączenie w 2-ply lub nawajo spowodowałoby straszne wymieszanie kolorów. Drugi motek to BFL z jedwabiem w dwóch nitkach z czego jedna jest ozdobiona ametystami a trzecia nitka to moher. To połączenie jest niezwykle miękkie, błyszczące z moherowym włoskiem.
 |
eksperymenty w łączeniu faktur i gatunków :) |
Ohhhhhh nie mogę wyjść z podziwu!!!!
OdpowiedzUsuńSkarpetki bombowe, marzy mi się coś wrabianego, ale chyba jeszcze mi brak umiejętności,
Rękawiczki też sliczne,
no i wełenki, cudne, ach jak dobrze napatrzeć się na tę wielość kolorków :)))
fantastyczne skarpety i taka misterna robota .cos pieknego
OdpowiedzUsuńjakie boskie te skarpety!! coś wiem o fotografowaniu własnych nóg ;)
OdpowiedzUsuńach, rękawiczki też śliczne
i wełny też :)
Śliczna i misterna robota:)
OdpowiedzUsuńO mój Boże, rękawiczki i skarpetki są przepiękne, co za kolory, rewelacja:)))
OdpowiedzUsuńAleż ty masz te skarpety niesamowite!
OdpowiedzUsuńWielce podziwiam, ja to na szybciora, ale i na mnie wystarcza 44 oczka. Takich w życiu nie zrobię! Nie mam siły.
Wełenka ostatnia - rarytas!
Przepiękne skarpety, szkoda takie do butów wkładać.
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe wpisy, skarpety robię tak długo że, teraz już wydziwiam by przy robocie nie było nudno :))
OdpowiedzUsuńbędę Was zanudzać nimi bo o dziwo przy takich wzorach potrafię odpoczywać - może przez to że, trzeba się skupić na nich a nie błądzić myślami zamartwiając się o różne codzienności.
Cudne, wszystko.
OdpowiedzUsuńTeż lubię wrabiać wzory, tylko ten brak czasu na dzierganie, ech .....
Po świętach zabieram się za skarpety z niedźwiedzimi łapami, po prostu muszę je zrobić.
Ale piękne skarpetasy:)). Muszę sobie takie kupić, bo zawsze marznę w stopy. Nawet latem. Zazdroszczę talentu i pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuń...nie wiem czemu mój komentarz gdzieś wcięło, piszę zatem jeszcze raz, bo takie arcydzieło warte jest dubla
OdpowiedzUsuńSkarpety - CUDO. Naprawdę przepiękne. I te kolory. Nigdy pewnie sobie takich nie zrobię. jestem zachwycona twymi robótkami.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Nogi w takich skarpetuniach to tylko na stole powinny leżeć,koniecznie, jak na wystawie wyjątkowości.Są niesamowite,piękne i przykuwają uwagę misternym wzorem.Jakbym takie miała to chyba bym się zapłakała, jakby mi sie przetarły;-)))Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńsuperowe skarpety:)
OdpowiedzUsuńCudne rękawiczki, a skarpety z pewności cieplutkie!
OdpowiedzUsuńCudne i skarpety i rękawiczki-podziwiam taką żmudną pracę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze robi !TAK! na drutach... jestem w ciężkim szoku i podziwie dla Pani zdolności. Same cuda! Pozdrawiam i gratuluję talentu!
OdpowiedzUsuń