

Impresja - to farbowanie bez planu ale już nić uprząść z tego to dylemat. Podoba mi się skręt navajo (długie ładne przejścia pomiędzy kolorami) ale czesanka była farbowana w “łańcuszku” i przy skręcie navajo wychodzi coś co nie do końca jest fajne, singiel daje ładne przejścia kolorystyczne ale nigdy nie będzie nitką tak elegancką jak navajo.

Atlantyk - nie do końca zaabsorbował barwnik (atlantyckie paluszki przy przędzeniu) Kankanka poradziła utrwalić barwnik jeszcze raz, pomysł świetny ale trochę zabawy z ponownym barwieniem więc może przy praniu pomoże.
Postanowiłam spróbować wyprać (jakby mocno puszczał farbę to nie ma wyjścia trzeba jeszcze raz utrwalać) o dziwo pomogło samo pranie - ale te wybory:))

Na zdjęciu : Atlanyk merynos 23 mic, alpaka brąz, blf z jedwabiem.
“Jaką ładną włóczkę kupiłaś” - usłyszałam ostatnio ,
“ Nie kupiłam tylko zrobiłam” - odpowiadam,
“No, no - coraz piękniej wychodzą ci te nitki:))”
Ktoś inny : “ Po co robisz te sklepowe nici takie to w
każdej pasmanterii można dostać !”
I bądź tu mądry :))


U Krynifu zobaczyłam coś co mi się spodobało “nosidełko na skarbeńka” czyli chusta - żadnej nigdy nie zrobiłam bo nie przepadam za chustami, ale ta to coś innego wzór cudny dwustronny w robocie, więc wymagający uwagi, nawet nie zapytałam czy mogę zgapić no bo wzór do kupienia mam nadzieję że, Krynia nie będzie się na mnie boczyć.