niedziela, 12 listopada 2023

Nic gotowego

Sweter dla PM bez rękawów więc nie nadaje się do publikacji. Rozgrzebana rękawiczka czeka na zmiłowanie, by ukończyć. Jest jeszcze kilka innych grzechów, a ja radośnie brnę w nowe skarpety. Jeszcze dość intensywnie wzywał ogród z ostatnimi pracami przed zimą, przekopaniem grządek, grabieniem (nie wszystkich) liści, ścinaniem iglaków, no i chowaniem do domu cytrusów, liścia laurowego oraz oliwki. Mam zamiar jeszcze przesadzić dwa skrzydłokwiaty, bo jakoś marnie wyglądają po lecie.


W wełnianym świecie też się coś działo, oprócz swetra dla PM robiłam mieszanki dla mojej stałej w tej kwestii Klientki. Namieszałam różu z turkusem, jedwabiem i angeliną nazwałam sobie to "Unicorn", bo to pierwsze przyszło na myśl patrząc na te kolory.


Drugi zestaw kolorystyczny to "Halloween" fiolety, pomarańcze i cudny jedwab Eri. Nawet zrobiłam specjalnie zdjęcie z lampą, by było widać piękny blask tego jedwabiu. 


Trzeci mieszaniec to błękit z czerwienią, też sporo jedwabiu sari w połączeniu z South American i merynosem. Nazwałam sobie to "Barber shop" wprawdzie powinna być jeszcze biel, ale nie chciałam "rozcieńczać"  tego intensywnego połączenia barw. 


Uwolniłam kołowrotkowe szpule od Gotlanda, którego zaczęłam prząść chyba wczesną wiosną, tak -całe lato nie siedziałam przy kołowrotku :( To runo Gotland kupiłam, kiedy pierwszy raz kupowałam runo w Niemczech, czyli bardzo dawno temu, był to błam, a nie czesanka. Leżało już tak długo, że obawiałam się samoistnego filcu. O dziwo przędło się całkiem dobrze, może nie rewelacyjnie, ale nitka z tego błamu wyszła napuszona i sprężysta, czego raczej po czesance Gotlanda nie należy się spodziewać. 


Wykończyłam to w tradycyjnej 3-nitce i będę robić z tego wspomniane skarpety, raczej do spania, bo mam poważne obawy co do trwałości takiej przędzy przy intensywnym użytkowaniu. 



 Robiąc mieszanki dla Klientki, ciągle przekładałam dość sporo resztek, ale takich resztek z resztek po 10 - 20 g. Uprząść to samodzielnie mija się z celem no chyba, że robimy ubranka dla skrzatów, ale po wymieszaniu nabiera sensownej wagi i można zaplanować jakieś rękawiczki, skarpety lub czapkę. Ja na razie stawiam na czapkę, bo został mi ponad motek moheru po ostatnim swetrze i tak mnie kusi czapka w japońskie wzorki. Za jakiś czas zawita tu pewnie sweter dla PM, a potem to już będą chyba tylko skarpety. 

Pozdrawiam Was niedzielnie. 

2 komentarze:

  1. Próbuję sobie wyobrazić niteczki z tych kolorowych czesanek ale żem nie przędząca,to jakoś mi tu wyobraźni nie dostaje:)).Ale z pewnością będą ciekawe :)).

    OdpowiedzUsuń