niedziela, 5 grudnia 2021

Awaria

Pierwszy śnieg, pierwsze oznaki zimy i pierwsze niemiłe niespodzianki. Bardzo mokry śnieg w zeszłym tygodniu oblepił tak skutecznie moje sosny, że jeden konar nie wytrzymał tego ciężaru i pękł, pech chciał, że przy okazji pozbawił nas światłowodu a tym samym internetu. Takim to sposobem nawet nie zabrałam się za pisanie na blogu, bo pisanie w telefonie (gdzie internet mam) jest ponad moje siły i pewnie większości. 



A od ostatniego wpisu zdarzyło się i dużo, i mało bo nakupiłam włóczek na skarpety, na czapki, przyszła książka i pomalowałam do końca klatkę schodową ale brak internetu też ma swoje dobre strony takie nawet krótkie odcięcie działa jak delikatne zawieszenie pomiędzy tym, że coś trzeba ale się nie da i nic się na to nie poradzi. Do robienia na drutach internet nie jest potrzebny więc przynajmniej coś jednak szło starymi torami. 
Czapkę zrobiłam w ciągu czterech wieczorów w piąty ją wręczyłam żonie kuzyna, na jesieni dostałam od niej piękną kolekcję traw ozdobnych do ogrodu, w dodatku każda wybrana przeze mnie roślina była opatrzona dokładną instrukcją jak "używać" :)


Czapka chyba się spodobała, bo uśmiech na twarzy wywołała mam nadzieję, że nie tylko z powodu ulubionej kolorystki ale również z powodu bardzo wdzięcznego wzoru (Agathis). Do zrobienia czapki użyłam włóczki kupionej bardzo dawno temu, przy okazji mojego domowego, brązowego swetra, który w zeszłym roku skończył w kuble po się zużył. Powodów zakupu czterech motków (200 g) włóczki DK w kolorze żywej czerwieni nie mogę odkryć to tej pory, więc pewnie nie odkryję nigdy :) Do tej czerwieni kupiłam motek Kid Silk'a z Dropsa równie czerwony (oba kolory praktycznie takie same) i zastosowałam to jakże ostatnio popularne połączenie w tej oto dzianinie.



Zdjęcia czapki są przed praniem więc trochę zgrzebne wygląda zwieńczenie ale myślę, że pranie tylko lekko wyrówna oczka a cała reszta pozostanie niezmienna. Wzór w oryginale jest na 132 oczka ja czapkę robiłam na 110 bo na małą głowę. 

Przyszła książka i teraz ta, która przyszła pierwsza nabrała sensu, pierwsza (ta z poprzedniego wpisu) to same wzory za to w tej poniżej prezentowanej jest klucz do tych wzorów. 



Muszę przyznać, że to na prawdę bardzo bogate, opatrzone wiedzą wszechstronną wydanie, jak dogłębna i użyteczna jest ta wiedza nie mogę na razie napisać bo by coś napisać to trzeba się w tą wiedzę zagłębić a mnie starzyło czasu na obejrzenie obrazków.



Po tym co na razie zobaczyłam to jest tutaj wiedzy bardzo dużo, od rzeczy najprostszych po te karkołomne, wszelkie techniki i rodzaje dzianin jakie sobie zamarzymy. Okładka opatrzona jest naklejką informującą o ponad milionie sprzedanych egzemplarzy czyli bez mojego sprawdzania, książka jest warta zakupu.



Mnie cieszy na razie samo posiadanie książki bo wiedzy w niej zawartej na razie nie użyję, przez długi okres czasu będą tylko skarpety nic innego nie będzie się działo, no może moja czapka :)
Skarpety poniżej, te jasne z dość szorstkiej wełny dla mojego ojca a te w ciemnej zieleni dla siostrzeńca, obie pary w okolicach numeru 45 więc jest co dziergać. Mam tych skarpet z roku na rok coraz więcej do robienia i chociaż to naprawdę przyjemne dzierganie to po pewnym czasie jednak nuży. 
W tej chwili moją ulubioną metodą na skarpety jest ta od palców z klinem, po prostu dzierganie na miarę a to najlepsze co może być tylko czemu tak szybko te udziergi oddają "ducha".


Nie wiem czy już kiedyś nie pisałam o tym, że jednym z moich ulubionych zajęć jest malowanie ścian. Tylko jeszcze przędzenie wprowadza mnie w taki stan zen. Po ponad roku od założenia paneli fotowoltaicznych i rozpruciu ścian pod nowe kable udało mi się doprowadzić klatkę schodową do stanu z przed kucia rowków, zostały tylko listwy przypodłogowe do montażu. Namówiłam PM by mi wyciął szablon na przejście pomiędzy kolorami i taki oto motyw cieszy me oczy przy wejściu do jednego z pokoi :) 


 Pomiędzy skarpetami powinnam uszyć jeszcze firany bo leżą od lata ale już chyba braknie czasu w tym roku. Na razie muszę przyznać, że to już druga niedziela Adwentu i nawet nie wiadomo kiedy czas tego roku przemknął pomiędzy skarpetami. 

Pozdrawiam Was niedzielnie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz