niedziela, 22 listopada 2020

Skarpety trzy

Właściwie to trzy pary skarpet, prawie trzy bo trzecią parę  kończę i na prawdziwą sesję dopiero się załapie następnym razem. Wszystkie trzy pary są robione od palców ale pierwszy raz robiłam je z klinem. 



Pierwsze, na których się uczyłam tej metody to skarpety syna, są zupełnie proste ale on takie chce a dla mnie to idealny moment do nauki czegoś nowego bo nic nie odciąga uwagi od nowych zasad konstruowania skarpety. 




Całą naukę przeprowadziłam "zdalnie" :) za pomocą bardzo dobrej instrukcji Intensywnie Kreatywnej (polecam Jej film z YT). Metoda jest dobra, nawet bardzo dobra i przy tych prostych skarpetach sprawdza się wyśmienicie. 



Druga para to moje własne skarpety (wyrzuciłam cztery pary, jedna została do cerowania i trzy pary, których żywot niedługo się dokona) miały być z mojej przędzy ale kusiły mnie motki Lang, które kupiłam dość dawno temu. Tym razem już jest wzór ale tam gdzie nowe zasady w dalszym ciągu prosto więc metoda utrwalona. 



Wzór wierzchni z japońskiej książki, tył skarpety powyżej pięty moje wariacje, długie płynne cieniowanie włóczki wyraźnie odcina się w miejscu gdzie przerabia się tylko piętę. Włóczka przyjemna ale niepowalająca. 


bardzo "piękna" pięta :)

Przez lata robiłam skarpety od góry, piętę tak jak mi pokazała babcia, kilka lat temu odkryłam, że to sposób holenderski, trochę zmodyfikowałam ten sposób zamykając piętę rzędami skróconymi ale cały czas były to skarpety robione od góry. 

Później był długi wpis na temat początków przygody ze skarpetami robionymi od palców, tą najprostszą metodą jaka może istnieć i nie do końca mi się podobało. Ale wiedziałam, że jest jeszcze metoda na skarpety od palców z klinem - no i nastała pora roku, która wymaga zaopatrzenia najbliższego otoczenia w skarpety, w dużo skarpet. Nie może być lepszego czasu na testowanie nowego sposobu dziergania - przy tej ilości skarpet, które powinnam zrobić - poznam ją dogłębnie :)



Muszę przyznać, że to największe odkrycie jakie poczyniłam od czasu rękawa robionego z główką do góry :) To naprawdę bardzo dobrze przemyślana i skonstruowana skarpeta, do tego od początku do końca wszystkie połączenia oczek są plastyczne (łączy się żywe oczka) więc nic nie ciągnie, nie zacina się jest elastycznie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to nie widzę zasadności robienia wzmocnionej pięty w tym miejscu w którym ono jest. Jak długo chodzę w wełnianych skarpetach i chodzą w nich moi najbliżsi to w tym miejscu nigdy nie zrobiliśmy dziury a nawet przetarcia. Dziury na pietach robi się od spodu lub dokładnie na pięcie tam gdzie rzędy skrócone nigdy powyżej pięty. Ale taki mankament to żaden mankament, po prostu lepiej przy konstruowaniu samej główki pięty zastosować dodatkową nitkę niż bawić się w pogrubianie nad piętą, co może skutecznie zdyskwalifikować skarpetę przy ubieraniu butów.



Ostatnia para, która jest już praktycznie skończona to już trochę wyższa szkoła jazdy bo tu wzór wrabiany po całości i nie tylko na prostych płaszczyznach ale jak widać pięta też we wzorze, wprawdzie to tylko paski ale jednak by zrobić to dobrze, musiałam się trochę nagimnastykować. Dokładnie opiszę jak skończę i upiorę. Różowy wzorek to resztki motków z moich skarpet, szare tło też resztki z jakiś skarpet i to mnie tak ucieszyło, że wykorzystałam resztki, więc kupiłam nowe motki na skarpety - chociaż cały czas przędę czesankę z myślą o skarpetach :)



 Pozdrawiam Was niedzielnie z zapowiedzą następnych skarpet :)

11 komentarzy:

  1. Zachwycające! Zwłaszcza nieukończone jeszcze żakardowe, ale te z plecionką również. Proste bez bajerów też na pewno spełniają funkcję grzewczą. Ja robię tą samą metodą. Instrukcja Intensywnie Kreatywnej jest rewelacyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak skarpety we wzory wrabiane zawsze przyciągają oko, są pracochłonne ale ja je jeszcze lubię za to, że grzeją podwójnie :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Uwielbiam patrzeć na Twoje skarpety. I zawsze jak na nie patrzę, to obiecuję sobie, że w końcu zrobię swoje pierwsze wełniane skarpety. Ale jak wiadomo obiecanki-cacanki i na tym się u mnie kończy :)) Ale postępy są. Włóczkę skarpetkową kupiłam, więc jest szansa :)
    Wzorek na ostatnich skarpetach - cudo!
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro włóczka kupiona to najważniejsze jest, teraz tylko czekać na ten właściwy czas lub jakiś impuls, który pchnie w kierunku popełnienia pary skarpet :)
      Najgorzej zacząć ale jak się zacznie to można już nie skończyć bo zabawa okaże się satysfakcjonująca a na dodatek skarpety mogą się okazać rodzinnym hitem :))
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Mnie metoda od palców też się bardzo podoba. Raz, że palce wyglądają po prostu pięknie, idealnie - też podglądałam skarpety mojej babci, ale palce praktycznie ściągane były do punktu i wizualnie kojarzą mi się ciągle ze zbroją rycerską, tą charakterystyczną stożkową stopą. :)
    A i druga, dla mnie bardzo ważna sprawa - wykończenie góry. To od palców są bardziej elastyczne i jakoś mi to bardziej pasuje.
    Ciekawi mnie bardzo to, co w kursie jest, więc zajrzę z przyjemnością, bo jak już Guru od skarpet poleca, to musi być 'coś'.
    Pozdrawiam pozostając pod wrażeniem Twoich skarpet !
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia kończyła palce na jakiś 12 oczkach i później zszywała, nigdy nie zbierała tych oczek razem. Ja robiąc od góry zawsze zbierałam żywe oczka ale szewek był a tu proszę idealnie bez szwu.
      Kończenie skarpety przy zamykaniu albo nabieranie oczek w plastyczny sposób jakoś nigdy nie stanowiło problemu bardziej mnie denerwowało nabieranie oczek po bokach pięty bo to było mało plastyczne miejsce a za razem dość masywne w porównaniu z tym samym miejscem w metodzie od palców.
      Kurs polecam bo wiedzy nigdy za wiele a tak zrobiona skarpeta ma szansę być tak dobrze dopasowana, że w żadnych butach nie będzie uwierać :D
      Uściski

      Usuń
  4. W tym roku poczyniłam swoje pierwsze w życiu skarpetki na podstawie kursu IK. Tak się rozpędziłam, że zrobiłam również dla mężą. I nie mogę powiedzieć, że wolę jakiś sposób, bo znam jeden i nawet mi się spodobał. niestety narazie zakończyłam karierę skarpetkową, bo dostałam w Kuala tylko dwa kolory włóczki skarpetkowej i nie ma więcej. Poczekam 8 miesięcy na powrót do domu.
    Twoje skarpetki to samo mistrzostwo! Bardzo dopracowane. a już ostatnia para. to chyba jest poza moim zasięgiem:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga a gdzież Wy to chadzacie w tych skarpetach po tych tropikach :D Dopiero jak wrócisz do domu to docenisz posiadanie wełnianej skarpety. Dostępność włóczek pewnie tak samo jak z innymi rzeczami od popytu zależy u nas jest tego tyle, że muszę poważny reżim finansowy trzymać robiąc zakupy bo skończę jak ci ludzie co to wszystko zbierają z tą różnicą, że ja będę pomiędzy kartonami włóczki się przedzierać :D
      Uściski

      Usuń
  5. Ozesz te kwiaty 😍😍 na skarpetce oczywiście 😉 widziałam ten filmik robiony z piąta jak pokazałaś, ciągle brak mi czasu, żeby usiąść i spróbować. Mnie nancia uczyła ro IC taka piętę od góry. Teraz wygodniej mi robić rzędami skróconymi i od palców. Nowy sposób nadal czeka na testy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiaty w Dropsie dostępne dla każdego i nic tylko je czynić :D
      IK ma tych filmików dość sporo i ja też mam zaległości w rzeczach, które chcę spróbować zrobić - pewnie jak każda dziewiarka po godzinach :D
      Uściski

      Usuń
  6. To właśnie ta cudowna strona internetu, wiedza wszelaka na wyciągnięcie ręki - tylko odrobina chęci z naszej strony jest potrzebna by ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń