niedziela, 8 listopada 2020

Sama sobie uprzędę


Zachciało mi się nowego szalo-kołnierza do kurtki, tym razem miał być o ciemno szarym tle z wzorem z cieniowanego kolorami motka Lang. Wzór narysowałam dość szybko (to mi ostatnio najlepiej wychodzi) zakupiłam włóczkę Florę w ciemnej szarości... i przędę sobie tą ciemną szarość. 
Włóczka, którą kupiłam jest o ton jaśniejsza od resztki, którą mam u siebie i która mi pasowała do tego projektu. Nowe motki zupełnie się nie sprawdzą są za jasne, a ja nie mam zamiaru kupować do czasu aż trafię na ten właściwy kolor.


 

 Chciałam coś ciemno szarego ale kolor miał być niejednolity, dlatego szara Flora z delikatnym jaśniejszym włoskiem wydawała się idealna, tylko niestety w tej partii koloru, jasnego włoska jest za dużo. Postanowiłam, że nitkę uprzędę z czarnego runa Shetland, które naturalnie posiada jaśniejszy włosek ale trochę je przyciemnię farbowanym na czarno South American'em, kapką brązu z tegoż samego runa no i jakoś tak nie mogło się obejść bez jedwabiu w mojej ulubionej wersji czyli Puduncle. 





Mam już dwie szpule, bo to będzie 3-nitka i właśnie wymieszałam ostatnią partię, pewnie jeszcze w tym tygodniu wrzucę na druty i się przekonam czy to na pewno to czego chcę. Włóczki powinno starczyć a nawet sporo zostać i zaczynam się przymierzać po raz kolejny do czapki dla PM. Do tej pory nie udało mi się zrobić lepszej od tej "jedynej słusznej" ale jakoś się tym nie przejmuję bo jak "jedyna słuszna" się zużyje to będzie musiała jakaś w jej miejsce zaistnieć. 


Mieszanka ściągnięta z drum carder'a wygląda na bardzo ciemną ale jest poprzetykana blaskiem jedwabiu więc wygląda całkiem przyzwoicie w nitce. Mało kiedy tak dobitnie uzmysławiam sobie, że umiejętność przędzenia daje mi tyle możliwości - zawsze mogę sobie sama uprząść to czego potrzebuję, co sobie wymyślę i na co mam ochotę:) 



Wymieszałam jeszcze jeden batt dla teściowej, bo z racji pandemii każemy jej siedzieć w domu, a że ją nosi to postanowiłam zadbać o siedzące zajęcie :)  Zrobiłam dla niej przegląd resztek po ostatnich mieszankach, które robiłam do sklepiku. Ma tam resztki soi, włókna miętowego, błyszczący nylon, trochę angory, lisa polarnego, south anerican  i corriedale w kolorze pieprzu. Moim zdaniem wygląda całkiem interesująco i powinna sprawić, że teściowa będzie chciała prząść a nie fruwać po mieście. 




Wspominałam, że będę testować robienie skarpet od palców z klinem na pietę, te na zdjęciu to druga para tak robionych. Będzie o tym sposobie osobny wpis ale muszę jeszcze zacząć trzecią parę we wzory wrabiane by mieć obraz całokształtu :) 

Nie wiem czy Wy też szyjecie maski ale ja co jakiś czas jedne wyrzucam a następne szyję, obiecałam sobie, że nie kupię ani jednej bo skoro te sprzedawane nie chronią przed wirusem, to skuteczność moich jest podobna - nie dostanę mandatu.  

Przeczytałam w internecie, że z domowych materiałów najskuteczniej chroni filtr do kawy, więc może się zastanowię jak pomiędzy warstwami materiału w tych maskach umieszczać ten filtr.  


Pozdrawiam Was niedzielnie. 


p.s.  posadziłam 75 cebul tulipanów i 5 narcyzów - co to będzie za wiosna :)

 

4 komentarze:

  1. Abysmy przetwali ta zime, i potem bedzie juz pieknie,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak ... nawet takim zdaniem chciałam zakończyć "jak dożyjemy wiosny" ale w obecnej sytuacji lepiej nie wpędzać się w dodatkowe stany spadku nastroju - starczy tego co dookoła :(
      Więc z nadzieją na lepsze oczekuję wiosny :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Patrzę na to runo dla teściowej i też by mnie zmotywowało, by siedzieć, a nie fruwać po mieście. :)
    Kołnierza jestem ciekawa, bo jakoś nie wyobrażam sobie, co właściwie będziesz robić.
    A co do maseczek, to też mam własnej produkcji, bawełniane, od wewnątrz mają kieszonkę, gdzie wsuwam, jak już idę wśród ludzi (sklepy), przycięty filtr z wigofilu. Jak jest właściwie z tą ochroną, hmm... na pewno coś dają. U mnie źródło wirusa było w pracy, gdzie niby zalecenia sanitarne - ok, ale jednak z tym dystansem społecznym, to... sami nie dbaliśmy, bo każdy był 'mądry' i wydawało nam się, że robimy ok.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi powiedzieć czy maski są jakąś ochroną czy nie, jak zobaczyłam serial dokumentalny na Netflix o pandemii to myślę "nic nas nie uratuje" ale to nie ebola. Dobrze, że spora część ludzi przechodzi to dość znośnie ale ja się trochę boję bo mam astmę no i rodzice w takim wieku z bagażem wszelkich chorób współistniejących - więc to minimum, które możemy zrobić to robimy.
      Teściowa z ponurymi myślami, siedzi w domu i właściwie patrzy na czesankę nie przędzie bo chciałaby ale nie chce - grunt, że czesanka ją uziemiła :)
      Gorzej z moimi rodzicami tu czesanka nie pomoże :)
      Kołnierz do kurtki już robiłam jakieś 2 lata temu ale mi się znudził http://ewelenka.blogspot.com/search/label/ko%C5%82nierz
      będzie więc nowy - tylko gdzie tu chodzić jak lepiej nie chodzić.
      Pozdrawiam

      Usuń