Lubię ciepło, nawet bardzo, o wiele bardziej je wolę od zimna i nie cierpię podczas upałów tak jak podczas chłodu ale .....
kołowrotek stoi z porzuconą czesanką i jakoś sporadycznie tam siadam. Na dodatek sweter dla PM i wielki szal są na tym etapie, który zimą byłby widziany z radością jako dodatkowe źródło ciepła w tej chwili unikam, kończę synowskie skarpety. Doszłam do wniosku, że pisanie o wełnie i czesankach przy obecnej temperaturze - w najlepszym przypadku mogłoby być wzięte za nietakt, w najgorszym za próbę pastwienia się z torturami włącznie.
Opowiem Wam o lustrze a raczej o drzwiach z szafy z lustrem. Po babci została stara szafa nie była najpiękniejsza ale lustro miała kryształowe, srebrem kryte i żal było się pozbyć. Szafy nie potrzebowałam ale lustro i owszem mogło być w przedpokoju, przedpokój był i jest w jasnej barwie bo bez okna i same drzwi wiec rama została pomalowana na jasno.
Najpierw pozbyłam się starych powłok malarskich, później ramę umyłam i wyszlifowałam, okazało się jak to w przypadku starych mebli, że jest pokryta fornirem w dodatku wypatrzonym i przy szlifowaniu te nierówności wyszły.
Fornir kosztował ok 70 zł, puszka farby 39 zł (bo malej nie mieli będę jeszcze malowała listwy przypodłogowe), środek do usuwania starej powłoki ok 20 zł i 2 arkusze papieru ściernego - nowa rama u stolarza pewnie byłaby droższa :)
Obawiam się, że przy takiej temperaturze kończenie wełnianych rzeczy raczej mi nie wyjdzie, spodziewajcie się skarpet lub odnowy innej starej rzeczy :)
Pozdrawiam Was niedzielnie :)
Swietne lustro,moje gratulacje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLustro w odnowionej ramie wygląda przepięknie! Piękna praca. Pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńAle Ty jesteś zdolna kobietka, jest coś czego nie potrafisz? :)
OdpowiedzUsuń