Wygląda na to, że są mi przypisane owe trzy motki na tydzień :) jak już przędę to po trzy ale zanim o nich wspomnę to muszę napisać o jucie. Właściwie to nie miałam zamiaru jej na razie przerabiać ale tak mnie zmęczyły skarpety, o których pisałam tydzień temu a resztki leżą na następną parę więc musiałam uczynić coś innego.
Motek juty kupiłam bo była z opisem, że jest miła i delikatna, a że uczynili ją Japończycy to ich podejrzewałam o jakąś inną jutę :) Juta okazała się zwykłą jutą bez delikatności z typową dla siebie szorstkością i sypaniem włóknami.
Postanowiłam zrobić z niej myjki do ciała bo cóż innego można zrobić z jednego motka drapaka. Samo przerabianie włókna nie jest jakieś tragiczne, nie sypie się nawet specjalnie, jedynie wykazuje słabość skrętu i trzeba uważać by nadmiernie podczas nabierania oczek nie rozkręcić nitki bo się rozsypie.
Na myjki wybrałam ściegi tkackie by maksymalnie zagęścić dzianinę, jest z tym trochę zabawy ale to i tak nic w porównaniu ze skarpetami z resztek :)
Lewa strona drugiego z ściegów wygląda bardziej drapieżnie ale jak się okazało są to zęby na pokaz po zamoczeniu myjka okazała się tylko trochę bardziej szorstka od zwykłej z bawełny frote. Juta mnie nie zachwyciła i nadal się zastanawiam co skłoniło Japończyków do wykorzystania tego materiału jako surowca na włóczkę ale jeśli ktoś zapragnie myjek to materiał w sam raz :)
Za to moje motki są jak najbardziej miłe i delikatne w dodatku czynione w pośpiechu bo stało się to czego się obawiałam brakło wełny na mój sweter. Pierwszy motek w kolorze ciemnej cegły powstał bo podczas mieszania kolorów pod sweter poszłam za bardzo w kierunku czerwieni i ta mieszanka ostatecznie w skład swetra nie wchodzi ale jest na tyle ładna, że z przyjemnością ją uprzędłam przyda się do czegoś innego.
Sweter pomimo projektu przeszedł kilka zmian podczas dziergania ale już na wysokości pach wiedziałam, że ciemnoszarego braknie na rękawy, a kończąc karczek białego pozostały opary. Jak to dobrze, że nie trzeba nic dofarbować bo to nigdy się nie udaje za to domieszać tak samo, szczególnie jak się zważyło części składowe mieszanki zawsze można i to bezstresowo, że kolor będzie inny.
|
trochę karczku w swetrze |
Z swetrem jestem na etapie, że raz mi się podoba a raz zastanawiam się czemu robię obiciówkę na starą sofę, w tej chwili zostały mi rękawy i półgolf, który ma być kołnierzem lub czymś takim. Do tego mam dylemat między zamkiem a guzikami ale zanim dojdę do listw na guziki czeka mnie jeszcze pochowanie tysiąca nitek i cięcie.
Ponoć za chwilę ma być wiosna więc pozdrawiam Was z nadzieją na ocieplenie i to prawdziwie wiosenne.
No, z tą obiciówką na starą sofę to ciężko przesadziłaś. To się przepięknie zapowiada! A przygoda z jutą musiała być małym piekłem, wszak ciekawość to do niego pierwszy stopień - wszyscy tak mamy :-)
OdpowiedzUsuńUściski!
Szarpią mną uczucia skrajne bo wlecze mi się to dzierganie z przyczyn ode mnie niezależnych:( Jeszcze okazało się, że rękawy a raczej oczka na nie nabrane na łańcuszek tymczasowy nabrałam inaczej i jak miałam zamiar iść w dół to okazało się, że albo mam wielką dziurę albo oczko przekręcone - szydełkiem powyżej nabierałam oczka sama rozkosz.
Usuńco do juty masz rację piekielny pomysł robić z tego włóczkę :)
Serdeczności
Bym ci pomogla z tym chowaniem nitek, bo ja to o dziwo, lubie :) tylko troche za daleko do ciebie. A sweterek bedzie sliczniusi :)
OdpowiedzUsuńCo do kolnierzyka - moze bys machnela taki bialy, azurowy, byloby bardzo cukierkowo (moglby byc doczepiany?
No stanowczo za daleko ale jakbys blizej mieszkala to bys sie nie odgonila ode mnie :) bo nitek nie cierpie chowac :(
UsuńKołnierz ma byc raczej golfem ale o tym napisze jak sweter skoncze bo to sweter z konkretnym przeznaczeniem :)
Pozdrawiam
Będzie śliczny, naprawdę, żadna tam obiciówka, sliczny bedzie. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :)
UsuńUściski
Obiciówka! Na starą sofę! No jak możesz! (tu emotka z przewracaniem oczami)
OdpowiedzUsuńWzór wygląda przepięknie, tak delikatnie - i do tego jeszcze ten gradiencik na motywie. Jak dla mnie cudo, już na tym etapie.
Jak się go widzi od czasu do czasu to może zachwycać ale jak człowiek z nim przebywa stale to dopadają go wątpliwości :) a może koloru za dużo, a może za mało wzór dopracowany albo zbyt nachalny i takie tam mam nadzieję, że po świętach będzie można ocenić efekt końcowy.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie wydziwiaj,sweter pięknie się zapowiada ;)A juta jako włóczka to jakiś dziwny pomysł.
OdpowiedzUsuńZrobienie swetra od podstaw czyli od uprzędzenia nici wydłuża czas obcowania z nim co najmniej o połowę a to daje czas na powstawanie dylematów :)
UsuńMam nadzieję, że mój zachwyt nad skończonym swetrem będzie równie wielki jak nad samą myślą o projekcie.
Juta to faktycznie dziwny wybór na tworzenie włóczki :)
Pozdrawiam
Ten karczek w swetrze zapowiada się wspaniale, jestem ciekawa ciągu dalszego.
OdpowiedzUsuń