Dziękuję za życzenia zdrowia i wszelkiej poprawy dla mojej niedomagającej ręki, tabletki czynią cuda po nich można robić prawie wszystko, gorzej jak przestają działać ale i tak widzę, że idzie ku lepszemu :) Pewnie, że trochę dziergam, bo jednak całkiem nie da się wyzwolić z nałogu - prawie jak palacz z zapaleniem płuc - palić się nie da, a i tak musi się trzy razy sztachnąć ...
Przędę też ale nieprzesadnie, skończyłam prząść 3-nitkę na angorowy sweter (chociaż jedwabiu ma w składzie znacznie więcej) jak pisałam już na początku wiedziałam, że ufarbowałam za mało czesanki ale zamiast całkiem prostego golfiku zaczęło to ewoluować w stronę czegoś bardziej skomplikowanego.
Braknie prawdopodobnie na jeden rękaw ale to wiedziałam już na wysokości połowy kadłubka, no i solidny golf stoi pod znakiem zapytania, to co zostało dofarbowanie różni się - niby człowiek wie, że nie da rady powtórzyć takiego farbowania a i tak spodziewa się, że a nuż się uda - nie udało się.
Różnica jest widoczna gołym okiem - aparat łagodzi tą rozbieżność koloru, mam teraz dylemat czy ufarbować ten motek na bardziej brązowy by ewidentnie był inny lub zacząć z tego i dopiero po próbie zdecydować co dalej z tym fantem uczynić, a może cały sweter do farby wrzucić ?
Oba rękawy będą inne nie tylko kolorystycznie ale również konstrukcja ich się różni, będę miała nad czym dumać przez najbliższe dni.
Uprzędłam dwa motki resztka w kolorze swetra: 52 g - ok 190 m i drugi różniący się kolorem 98 g - ponad 390 m - oba to 3- nitka.
Powoli mam nadzieję, że na następny tydzień będę mogła pokazać coś innego niż tylko te rude motki a na razie trochę ogrodu jak jeszcze kwitnie, bo latem to mam tylko zieleń.
Silny wiatr z deszczem nie zniszczył całkiem glicynii, zostało kilka kiści, które zwisają z pergoli nad naszymi głowami lekko pachnąc.
Wszystkie krzewy miały zapewnione optymalne dla siebie warunki a i tak chorowały, dorwały je szkodniki i dwa (biały i ciemny fiolet) nie przeżyły. Blado różowy rozrasta się całkiem ładnie i cieszy pięknymi kwiatami.
Głęboki róż (prawie fiolet) jest już niezłym krzaczyskiem i całkiem ładnie wygląda ale to co mi się najbardziej podoba w rododendronach to zimozielone liście i dla nich właściwie posadziłam te krzewy.
Obsypane kwiatami wyglądają pięknie, u mnie miejsca jest nie za dużo ale jeśli będziecie mieć okazję być na wiosnę w okolicach zamku w Mosznej to aleje kwitnących starych okazów tych roślin są czymś przepięknym.
![]() |
bluszcz całkowicie opanował pień sosny |
Ostatnia ciekawostka to coś czego się nie spodziewałam zobaczyć tak wczesną wiosną ale przypuszczam, że to zasługa wyjątkowo łagodnej zimy. Figa owocuje praktycznie co roku ale tak późno, że jej owoce nigdy nie dojrzewają. Na dodatek pomimo zapewnień sprzedawców z wystawy kwiatów w Chorzowie, że jak najbardziej jest rośliną gruntową bardzo ciężko zimuje a i sporo wysiłku wymaga zabezpieczenie jej na okres zimowy, przemarza praktycznie co roku - kto wie może w tym roku będę miała własne 4 figi - bo jak na razie tyle jest owoców.
Pozdrawiam serdecznie.