czwartek, 20 października 2011

Spadek

Spadek najczęściej kojarzy się z legatem w testamencie jakiegoś krewnego który, o nas mile pomyślał. Spadek o którym, piszę to pula genów po rodzicach, dziadkach itd. .... Moja babcia miała reumatyzm, ma go również moja mama no i ja chyba też (nie byłam u lekarza) ale nadgarstek od lat na zmianę pogody szarpie niemiłosiernie a przeciwreumatyczne tabletki mamy pomagają.
Jak tylko robi się zimno, a szczególnie przy zmianach pogody jesienią i na przedwiośniu szukam moich rękawków. Niestety zawsze z nimi coś nie tak albo gryzą, albo się okręcają,  albo druty się czepiają podczas robótek. Zakupiłam nawet kiedyś w Lidlu ale są zbyt obcisłe a dodatek angory to ze wściekłego królika dźga niemiłosiernie. Mam okład borowinowy fajny ale rączki muszą leżeć spokojnie, więc stosowany w ostateczności.
Robię następny z merynosa połączonego z kaszmirem, ścieg ściągaczowy od spodu, zbierane oczka by pasował idealnie no i będzie raczej mitenką by nie zsuwał się z nadgarstka. Mam nadzieję że, tym razem będzie trafionym pomysłem a nie zasili grono poprzedników.
ładnie oprawiony reumatyzm 
Teraz napiszę kilka słów dla tych osób które, w mailach pytają czy uprzędę lub ufarbuję coś na zamówienie.
Zawsze odpisuję z ciężkim sercem ale nie przędę i nie farbuję na zamówienie - przyczyna jest bardzo prosta za dużo stresu wiąże się z takim zamówieniem. No niby słyszę że, na pewno będzie się podobać a jak nie to co -  zamawiający niezadowolony (albo udaje zadowolenie) a ja mam chandrę przez tydzień.
Preferuję tę bezpieczną formę którą, stosowałam do tej pory wstawiam do sklepiku wełnę farbowaną wedle mojego pomysłu, uprzędzioną grubiej lub cieniej będącą singlem lub 2-ply lub innym sposobem połączoną. Dokładam wszelkich starań by opis był w miarę czytelny oraz kilka zdjęć by osoba kupująca miała jak najlepsze pojęcie co kupuje. Nawet najbardziej szczegółowy opis zamawiającego może być mylny, szczególnie przy określaniu barw, wielokrotnie się przekonałam że, np. czerwone dla jednych dla mnie jest czerwienią z dodatkiem żółci lub na odwrót czerwienią z dodatkiem fioletu lub wręcz malinowym.
Farbuje ostatnio sporo i mam możliwość porównać barwy na 4 monitorach, na każdym jest coś bardziej lub mniej zbliżonego do rzeczywistości. Opisuję kolory by można było je sobie wyobrazić ale to też względne :)


maliny w zaroślach
Carmenere  mój ulubiony szczep winogron :) 

Koralików zakupiłam dość sporo przy moim bezrękawniku, po ufarbowaniu alpaki na niebiesko morskie, ufarbowałam jeszcze taki ogonek BFL z jedwabiem (uwielbiam tę wełnę) na turkus i zrobię takiego 2-ply z małymi koralikami turkusowymi będzie ich niewiele taki mały akcencik.


na zdjęciu brak nutki zieleni która, jest w oryginale :)

14 komentarzy:

  1. Prześliczne , a tego reumatyzmu to nie zazdroszczę, na pocieszenie powiem że ja mam barometr w kolanie, mam nadzieję że to barometr czasowy :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Karinko, dbaj o ręce, idź do lekarza. Ja wiem, ze najgorzej zacząć, ale trzeba.
    Pięknie mieszasz kolory i masz rację, na zamówienie to można standard zrobić przewidywalny, z wiadomojakiej czesanki, a z kolorowanej dla samego przędącego to wielka zagadka do końca!

    Twoje koraliki w nici cud-miód!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż za piękne kolory, a i mitenki zapowiadają się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chmurko - dziękuję za pocieszenie ale wolałabym byśmy obie były pozbawione pogodynki w różnych częściach ciała :))
    Kankanko - po obserwacji jak moja mama bezskutecznie walczy z chorobą niszcząc sobie różnymi lekami następne organy i biorąc pod uwagę że, reumatyzm jest nieuleczalny tylko można spowolnić jego postęp nie za bardzo mam ochotę na taki układ - ale niestety masz rację do lekarza trzeba iść:((
    jeśli chodzi o wełnę to widzę że, rozumiesz mnie doskonale, tak to jest że, jak ktoś zrobi nitkę od początku, pofarbuje trochę to nabywa innego spojrzenia i świadomości że, niektóre rzeczy nie do końca można zaplanować
    Muno - dziękuję za miłe słowa, a mitenka będzie jedna bo to najbardziej lewa ręka daje się w znaki no może dorobię jeszcze jakiś mały rękawek na zdrowszą prawą - wymyślne wzorki robię by mi nie było nudno przy robocie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja też bym tak wolała :)) ale faktycznie Kankanka ma rację powinnaś iść do lekarza , ja wiem że Polska służba zdrowia jest jaka jest, a do tego reumatyzm to taka uciążliwa choroba, ale powinnaś iść.
    Z domowych sposobów, to kiedyś czytałam że drgania które wydają koty podczas mruczenia działają zdrowotnie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam, często podglądam Twojego bloga, ale jakoś tak z ukrycia. Podziwiam Twoje kolorki i byłaś mi wielką inspiracją gdy sama zaczynałam farbować.

    Ja też nie lubię robić na zamówienie, choć mi się zdarza, ale to prawda - stres wtedy tłumi przyjemność. Rozumiem w całej rozciągłości.

    Współczuję choroby, musi być ona uciążliwa zwłaszcza dla osoby pracującej manualnie.

    A malinki w zaroślach - super! Pozdrawiam i życzę zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chmurko - oj moja kotka jak każdy kot uwielbia pieszczoty a ja lubię ją głaskać więc może będzie z tego jakiś pożytek :))
    YarnAndArt - no to jesteśmy dwie takie podglądaczki :))) bo ja często podglądam Twojego blaga ale jakoś nie było mi dane ładnie uformować myśli by coś napisać.
    Zaglądam do Ciebie i będę zaglądać również po inspiracje, ten makowy gobelin jest jedną z wielu pięknych rzeczy które, u Ciebie oglądam - dzięki za życzenia zdrowia mam nadzieję że, jakoś to będzie - no w końcu są gorsze rzeczy niż reumatyzm :))

    OdpowiedzUsuń
  8. E-wełenko wpadło mi do głowy, żebyś te mitenki zrobiła z sierści psa! Grzeje i podobno leczy, uzdrawia i odnawia :))))

    Może i nie, ale co Ci szkodzi!

    OdpowiedzUsuń
  9. E-wełenko, no właśnie ostatnio mniej przędę i farbuję bo chcę skończyć ten mój makowy gobelin, tak, że w każdej wolnej chwili sterczę pod ramą.

    Też słyszałam o robieniu kocyków czy poduszeczek z sierści psa celem wygrzewania za ich pomocą bolących miejsc (reumatyzm, korzonki).

    OdpowiedzUsuń
  10. oj dziewczyny piękne dzięki ale ja już jestem na etapie co by mi się żywego zwierza zachciało, więc może na przyszły rok to będę tarmosić jakiegoś psiaka za ucho :)) - co nie przeszkadza w zrobieniu psiego rękawka bo pies musi mieć futro :))

    OdpowiedzUsuń
  11. No to jeszcze lepiej, bo pies ma futro i trzeba go czesać, i ma się sierść do przędzenia, oczywiście jeśli nie jest to krótkowłosy psiak, bo wtedy ma się tylko sierść na dywanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie powinnam oglądać takich wpisów... wzór na ochraniaczach ręcznych baaaardzo mi się podoba, wełna mnie dobija - cudna, cudna jest, po prostu i to w obu wersjach, a nie mam kompletnie czasu (ani wolnych drutów) by rozpocząć JESZCZE jedną robótkę...

    OdpowiedzUsuń
  13. ann007 - a mnie miło czytać takie pochwały, mam nadzieję że, moje następne poczynania znajdą zawsze kogoś o tak przychylnym spojrzeniu jak Twoje - pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Wełenki cudowne, a fiolety muśnięte żółtym są obłędne:) Czy przędłaś je z jedwabiem?
    Moja siostra stosuje opaski z gorczycy na bolące kolana i odczuwa ulgę.

    OdpowiedzUsuń