niedziela, 31 lipca 2016

Bez zmian

Tytuł to kontynuacja ostatniego "mogłabym", jak widać w dalszym ciągu skarpety mają nade mną władzę, jest tak od dawna jedynie moc tej władzy zmienną bywa. Bardzo podobają mi się skarpety we wzory strukturalne, mam kilka takich par, kilka już pożegnałam ale czynię je rzadko bo takie niby nic a dłubania od groma.


Wzory wrabiane zawsze kojarzą się z czymś pracochłonnym i wymagającym uwagi ale nic bardziej mylnego przynajmniej w moim przypadku "wrabiane" wychodzi mi szybko i przyjemnie. A przy takim niby wzorku z lewych oczek przerywanych falami prawych przekręconych jest tyle dłubania, o które nawet bym ich nie podejrzewała. Prawie dwa tygodnie zajęło mi tych skarpet (dłubię tylko wieczorami).

78 oczek w obwodzie 

W roli głównej motek pomarańczu z ostatniego postu w formie 3-nitki tylko sama końcówka to navajo bo single okazały się "prawie" równe co widać na końcówce palców - navajo daje tonalne przejścia stąd te paseczki koloru.


Wzór pochodzi z wspominanej tu już niejednokrotnie książki :"Around the world in knitted socks" Stephanie van der Linden. Książkę upatruję jako jeden z bardziej udanych zakupów tego typu nie dość, że pełna inspiracji to skarpety w całym spektrum rozmiarów od tych bardzo wielkich po 86 oczek w obwodzie po te 60 - 66 oczek oraz kilka ciekawych rozwiązań do samodzielnego wykorzystania w czymś własnym.



Książka opatrzona bardzo ładnymi fotografiami aż zachęca do czynienia następnej pary. Pokazałam PM te zdjęcia i mówię zrób tym moim skarpetką też takie "smakowite" zdjęcia jak w książce: by było widać, że też się staram by oczka przy palcach ładnie zbierać, by było widać, że pięta ładnie się okrągli, że kocham je czynić :)
Dowiedziawszy się co to za sprzęt potrzebny by zdjęcia książkowe czynić odpuściłam i poprosiłam o zestaw zdjęć na bloga :)


Może to i nieprzyzwoite letnią porą wełnianymi skarpetami straszyć ale to najlepszy czas by je robić wszak moje ulubione hasło to "winter is coming" a skoro zima nadejdzie to bez względu jaka będzie, para ciepłych skarpet się przyda. 
Nie do końca jeszcze się przesyciłam robieniem skarpet i pod wpływem okładki innej książki o skarpetach powstaje następna para, uprzędłam trochę Cheviota z nylonem, podzieliłam i ufarbowałam.  
             

Do tych dwóch motków dobrałam coś z zapasów, wzór już jest - i znowu będą skarpety :)



Pozdrawiam Was letnio z zimowymi udziergami :)

niedziela, 17 lipca 2016

W starym stylu

Wyjątkowo przy tych skarpetach mam skojarzenia z czymś w starym stylu, jakieś babcine koronki, stare fotografie z brzegiem w ząbek, jakieś stare swetry z lat 70- tych. Może przez ten kolor, bo biel to nie biel tylko taka  z śmietankową poświatą, a brąz taki przerywany bo to mieszanka trzech naturalnych kolorów z runa Bfl. 


To już drugie skarpety z tych run i w dalszym ciągu zachwyca mnie to połączenie i całkiem możliwe, że zrobię dla siebie takie bo rzeczy w starym stylu rzucają na mnie urok :)
Jak już wspomniałam takie skarpetki już były, trochę inaczej ale były, a że potrzebuję cały stosik skarpet "dla ludzi" i nie za bardzo mam chęć wymyślać wzorki na małe stopy to postanowiłam wykorzystać coś istniejącego ale inaczej.


Tym razem bez ściągacza tylko w ażurek, co nie było zbyt trafnym wyborem ale zamarzyła mi się taka fala, wzorek na początek to trójkąciki a kwiatki bez lustrzanego odbicia ale za to pięta w ciemnym kolorze ładnie komponuje się z ciemnymi palcami. Jeden wzór a wersji może być kilka, ta ma też inny wzór na stopie, spodobało mi się zbieranie oczek na spodzie stopy a nie po bokach i tutaj też się dobrze to sprawdziło. Skarpety nie dla mnie co zresztą widać po nodze, która je rozpycha, a ażur wygląda jakby oczko uciekło ale na stopie docelowej w rozmiarze 38 będą wyglądały dobrze. 



Wzór postanowiłam narysować i umieścić w pasku bocznym - jest do poprania. Jak będzie w komputerze to nie zaginie, a ma szansę w tonie innych papierowych rysunków a ja będę mogła poddawać go dalszej ewolucji.
Skarpetki  narysowane wg wzorów z książki A. Starmore do tego spód stopy z książki Stephanie van der Linden, druty nr 2,25, wełna moja ręcznie przędzione Bfl, nitka typu opposing-ply.
I tyle, a ja dalej w na kupie niedokończonych rzeczy mam głowę pełną skarpet :)

Pomarańczowe runo zmieniłam na motek a teraz czynią się z niego skarpetki - tym razem dla mnie, a jak zostanie wystarczająco nitki to mam już na nią pomysł w następnych skarpetach. Tak to moje życie toczy się ostatnio wokół skarpet ale jak pogoda będzie taka jak za oknem to mogą się okazać wręcz niezbędne.


Niby wakacje a ja mam czasu coraz mniej, na dodatek ziąb zupełnie nieletni dlatego nie mam oporów przed zachwycaniem się rękawiczkami tu i tu - zaraz mi cieplej :)

Pozdrawiam Was z nadzieją na cieplejsze dni.




niedziela, 10 lipca 2016

Mogłabym

Mogłabym a nawet powinnam kończyć sweter dla PM z alpaczej nitki, mogłabym kończyć haft do kuchennej firanki, ba nawet mogłabym skończyć szydełkowany pierwszy panel do firanki ze sypialni ale nie - ja robię coś zupełnie innego - robię skarpety.  Runo Gotland zmienione na przyzwoitą 3-nitkę przerobiłam na męskie skarpety w dość konkretnym rozmiarze. 


Runo w dzianinie jest dokładnie tym czego się po nim spodziewałam, czyli dotykowo dźga ale w skarpecie się tego nie czuje. Kolor naturalny w pięknej, ciemnej, melanżowej szarości idealny na męskie skarpety na dodatek włos dość gruby więc powinny przetrwać dłużej. Od dłuższego czasu stosuję w skarpetach oczka przekręcone co poprawia sprężystość ściągaczy. Tutaj wersja lewych oczek w przekręconej formie, na całej długości cholewki i wierzchniej części stopy - całkiem ładnie się układa na stopie taka skarpeta, a ściągacze trzymają ją w ryzach by się nie okręcała. Runo Goltland polecam na skarpety dla tych, którzy lubią lekkie podgryzanie i bardziej rustykalne w wyglądzie skarpety.



Na samym finiszu skarpet z Gotland'a na druty wskoczyła następna para tym razem Bfl, w wersji wzorów wrabianych - nitka ciemna (mieszanka wszystkich kolorów run Bfl) oraz nitka w kolorze białym z tegoż również runa. Ciemną nitkę mam od dawna a jasną uprzędłam w zeszłym  tygodniu obie nitki to opposing-ply, skarpety wg wzoru, który już kiedyś robiłam ale trochę inaczej - jak skończę na pewno je tu pokażę :) Wzór na małą stopę więc może rozrysuję i wstawię jako pdf.


Za to na kołowrotku następna partia czesanki na skarpety, wydobyta z otchłani czesanka Corriedale + nylon - farbowana daliami (opisałam tu) ale kiedyś tam podrasowałam kolor jakimś pomarańczem bo jakoś żółty z dali do mnie nie przemawiał. W tej chwili morelowy kolor czesanki bardzo przypadł mi do gustu i już wiem jakie z tego zrobię dla siebie skarpety :) 
Czesanka po tylu zabiegach z farbowaniem wyraźnie straciła na płynności podczas przędzenia więc została potraktowana mieszanką wody i oleju z awokado i przędzie się znacznie lepiej. 


A na innej parze drutów mam następne skarpety tym razem wersja testowa z bawełny - bardzo jestem ciekawa czy tak zrobione bawełniane skarpety nadają się do noszenia - bo mam zamiar zrobić dla siebie bardzo ażurowe  - czyli jeszcze jedną parę prócz tego wszystkiego :))


Skarpet nigdy za wiele a ładnych skarpet tym bardziej :D
Pozdrawiam Was niedzielnie z skarpetką w ręce.

niedziela, 3 lipca 2016

Coś starego, coś nowego

Wełna dotarła szczęśliwie na początku tygodnia, stany w sklepiku uzupełnione (no prawie :) a ja kupiłam trochę nowości bo chociaż mam już dość ugruntowane poglądy co do ulubionych włókien to nic nie jest tak fascynujące jak zasiąść do kołowrotka z nowym rodzajem runa. 
Oprócz owiec typowo wełnodajnych są jak wiadomo owieczki wielozadaniowe, gatunki mięsno-mleczne z pominięciem aspektu runa lub z drugorzędnym jego traktowaniem. 
Takie właśnie są 3 z pięciu nowości, które pojawią się w sklepiku, będzie to raczej partia jednorazowa tylko by poznać runo oferowane przez te owieczki no chyba, że wyraźnie ktoś sobie zażyczy lub mnie zachwyci by było stałą pozycją w sklepiku. 


Zwartbles
Pierwsze z nich to runo prawie czarne z owiec rasy Zwartbles. Rasa powstała z krzyżowania owiec z terenów Holandii, bezrogie i krótko-ogoniaste Fryzy pokrzyżowano z rasą Drenlhe posiadającą rogi i długą wełnę. Zwartbles tradycyjnie jest rasą mleczno-mięsną ale piękny, niespotykanie czarny kolor runa jest chętnie wykorzystywany do tworzenia odzieży wierzchniej oraz rękawiczek i czapek.
Długość włosa to ok. 10 -12,5 cm oraz 27 - 30 mic.

Texel
Drugie runo też pochodzi z Holandii, to Texel - rasa wzięła nazwę od wyspy Texel leżącej u wybrzeży Holandii. Powstała w wyniku krzyżowania miejscowych owieczek z angielskimi "długowełniastymi" rasami takimi jak Lincoln i Leicester. Jest to stara rasa datowana na ok 1800 rok.
Rasa jest rasą typowo mięsną ale przez dodatek krwi ras wełniastych ma użytkowe runo w dobrym gatunku.
Jest raczej runem matowym, spotyka się trochę włosów ościstych ale ma 28-33 mic, włos o długości od 7,5 - 15 cm więc czemu nie spróbować co za nitka z tego powstanie :)

Charollais
Trzecia nowość to Charollais. Rasa wzięła nazwę od regionu we wschodnio-centralnej Burgundii. Francuscy hodowcy w XIX w. skrzyżowali miejscowe gatunki z brytyjskimi Leicesterami. W 1974 francuski rząd oficjalnie zarejestrował i zaczął promować rasę jako szybko rosnącą i mięsną. Jako, że rasa mięsna nie zwracano uwagi na wełnę uważaną jako odpad. 
Wełna jest uważana za runo średniej jakości. 
Włos ma od 23-27 mic ale jest dość krótki od 3,8- 6,5 cm - bardzo mnie interesuje coś co nie jest merynosem a ma tak drobny włos. 
Cała ta wiedza oczywiście z książki więc na pewno pojawią się jakieś moje uwagi jak tylko zasiądę z tymi runami do kołowrotka. 


Polwarth + kaszmir + jedwab

Następna nowość to moja autorska mieszanka o bardzo luksusowym składzie:
48,86% - Polwarth
28,57% - Kaszmir
28,57% - Jedwab
Wełna ma zapewnić nitce sprężystość, kaszmir niezwykłą miękkość i delikatny włosek a jedwab blask i delikatnie "lejącą się" dzianinę. Czesankę będę sprzedawać po 50 g, sam kaszmir jest bardzo drogi ale na odrobinę luksusu można sobie pozwolić :)
Ostatnią nowością jest Bfl w wersji superwash, więc już bez zdjęcia, wersja dużo droższa od tradycyjnego Bfl ale jakby ktoś chciał niefilcujące się skarpetki w wersji de lux  :)



Tym razem dla siebie nie zakupiłam, specjalnej mieszanki za to pod koniec zamówienia wpadły do koszyka 3 motki wełny z wielbłądem w wersji 100 g - 500 m, z nadzieją na jakąś koszulinę prostą w formie. 
Ostatni tydzień był równie pracowity zawodowo jak kilka poprzednich więc w sferze dziewiarko-prządkowej niewiele się dzieje za to gromadzę następne motki :)



Zakupiłam na próbę motki bawełny bo stwierdziłam, że skarpety nie tylko muszą być wełniane, a że ja i syn nie cierpimy zbyt mocnych gumek w skarpetach mam zamiar zmierzyć się z próbą uczynienia zdatnych do noszenia skarpetek z bawełny.
Dłubię trochę filet na firankę ale marnie bo okazał się strasznie nudnym zajęciem.


Jako prządka wykorzystuję czesankę w konkretnym celu czyli czynię nitki, od dłuższego czasu mam przyjemność podziwiać zupełnie inne wykorzystanie czesanki ale jakże twórcze :)


Te cudne loki to alpaka z jedwabiem, więcej przykładów odmiennego wykorzystania czesanki możecie znaleźć na blogu Elis  - dziękuję Pani Elżbieto za udostępnienie zdjęć :)


Pozdrawiam Was w bardzo chłodny i deszczowy ranek.