poniedziałek, 23 grudnia 2013

Na świętowanie





A te zdjęcie dla Pimposhki i dla tych, którzy biorą udział w zabawie "miejsce do dziergania" :D


dzienne światło jest świetne tylko żeby jeszcze mieć czas w dzień 

niedziela, 15 grudnia 2013

Nie chwal dnia...

Stare przysłowia się sprawdzają, tak się nakręciłam w ostatnim poście, że nareszcie mam czas by skręcać. No i proszę czas "wyszedł" i do świąt albo dłużej będzie "młyn". Nie dałam rady odpowiedzieć na komentarze pod poprzednim postem, nic nie uprzędłam, miałam zrobić sesję żonie kuzyna w gwieździstych getrach na tle szklarni pełnej gwiazdy betlejemskiej (wilczomlecz) może uda się na przyszły rok .
Nie ma czasu i już :((
Napiszę dwa słowa o "geterkach" ale odpowiem również na komentarze z ostatniego wpisu, dziewczyny napisały wiele i nie godzi się zostawić bez odpowiedzi.
Getry miały być długie i są, ponad 40 cm, miały pasować do rękawiczek z dużą gwiazdą, duża gwiazda jest, więc do kompletu.


Na człowieczej nodze prezentowałyby się o wiele lepiej ale nie dość, że to prezent to w dodatku deczko za mały na moją łydkę dlatego prezentacja na "wisielca" w ogrodzie. 
Robiąc te zdjęcia doszłam do wniosku, że gdybym miała kominek i była bardziej podatna na amerykańską tradycję świąteczną to zrobiłabym podobne skarpety - oczywiście oczekiwałabym wypchanych prezentami po brzegi :)



Górę wykończyłam w jednym kolorze ale za to ściągacz ma warkoczyk, gdyby był to ściągacz w stylu Fair Isle tych pionowych pasków byłoby zbyt wiele a tak góra nawiązuje do szarego dołu ale nie jest taka całkiem zwykła. Właścicielce się podobają, przynajmniej takie stwierdzenie rzuciła w biegu, jeszcze nie wiem czy pasują.


Nie cierpię robić na zamówienie, jak dla mnie za dużo stresu. O wiele bardziej odpowiada mi forma prezentu niespodzianki lub po prostu sprzedaż. W pierwszym przypadku prezent niespodzianka jest zaskoczeniem i darowany się cieszy bo się niczego nie spodziewał - tak mi się wydaje. Sprzedaż jest jeszcze bardziej bezstresowa są zdjęcia, opis, ktoś kupuje z własnej woli bo mu się spodobało. 

A teraz napiszę w odpowiedzi na poprzednie komentarze bo mi wstyd.


Aldona
Zapowiadają sie skarpety nie do zdarcia. Piękne będą po zrobieniu, te kolorki tak ładnie przechodzą i w tym już gotowym motku kolor "żyje". A chłopina nie może przy tym powiedzieć, że to kolorek nie dość "męski". I getry w kolorystyce bardzo bardzo (w istocie - wzory na razie słabo widać, widać tylko, że roboty przy tym jest a jest). Z drutami mam podobnie, więc pilnuję i wkładam w kartoniki i w nosie mam ironiczne uwagi, że gdybym wszędzie taki porządek wprowadziła... A do książki wciąż nie mam czasu zajrzeć, psia krew, nawet do kołowrotka usiąść... Najpierw napadły mnie "balerony" (ostatnie rozwijam, na szczęście), potem postanowiłam zostać panią pasztetową (idzie mi nieźle, do świąt opracuję przepis idealny!), a w międzyczasie odkryłam mole w krajowej nieprzebranej alpace (na szczęście w sypialni, poza "wełnianym królestwem", tu jeszcze nie dotarły, ale ile roboty, żeby to sprawdzić!), więc ratuję z tej syfiastej alpaki co się da i nabawiłam się takiego nerwobólu międzyżebrowego, że parę dni temu nad ranem napisałam testament :-))) Nigdy więcej alpaki z kraju! Ale jak skończę, i z przekładem, i z resztą tego syfu do przebrania, jak usiądę do kołowrotka, to też sobie taką niteczkę na skarpetki uprzędę!
Uściski!
Skarpety na razie w fazie projektów nie mam czasu doprząść drugiego motka a miały być wrabiane, więc mogę połączyć z niemieckim sklepowym ale wtedy test będzie na "pół gwizdka" lub czekać do stycznia aż wariactwo ucichnie. Kolorem się nie przejmuję bo będą same takie stonowane szarości, niebieskości, brązy i beże, więc powiedzmy "męskie".
Przy getrach roboty nie było za dużo więcej tego stresu, czy się spodoba, czy będzie pasować itp. ....
Jestem Ci ogromnie wdzięczna, że zmobilizowałaś mnie do zakupu tej książki, chociażby z tego powodu, że się dowiedziałam  - nie tylko ja wpadłam na pomysł skręcania w tę samą stronę :)) - inna rzecz, że autorka poszła dalej bo jednak coś odkręciła ale początek miałam dobry.
Na temat baleronów nie napiszę nic bo tylko się przyglądam i przewracam oczami - chociaż ten taki w szarościach jakby ołówkiem szkicowany bardzo mi się spodobał. 
Sam wyraz "mole" stawia mnie na baczność, popadam latem w morderczy szał jak widzę coś małego, połyskliwego ze skrzydełkami - obrywa wszystko do moli podobne ale nie mogę za siebie. W tym roku poczęstowały się resztką  nitki Shetland'a Moorit z mojej chusty - strata niewielka ale moja panika co najmniej jak przy klęsce żywiołowej - autentycznie współczuję. 

Jot Ha
Przyglądam się tej niteczce, a ona tak trochę kabelkowato wygląda. Pewnie przez singiel skręcony w tą samą stronę, jak ostatecznie przędza. Ale, jeśli taki sposób wykonania przędzy czyni ją wytrzymałą, to czegóż nam więcej potrzeba ? ;-)
Zgadam się też, ze stwierdzeniem, że jak się samemu coś wymyśli, świadomie, czy przypadkowo odkryje, to nigdy nie zabrzmi to tak 'mądrze', jak wyczytane z książki. :-)))
Z tą numeracją drutów, oznaczeniem, to faktycznie kaszanka. Zawsze biorę na czuja druty do robótki, ale też potrafię się zamotać, który jaki numer ma. Chociaż druty, to jeszcze pikuś przy numeracji szydełek. Tego na trzeźwo nie rozumiem, bo szydełka tej samej grubości potrafią mieć dziwnie różne oznaczenia. Możliwe, że gdzieś ktoś to wytłumaczył, ale nie miałam nigdy siły na tyle, by to odnaleźć i przetrawić. 
A, co jeszcze nasuwa mi się przy tym poście, jak i przy innych tego typu - formalne, 'techniczne' określenia dotyczące nitek, skrętu, etc. Nie zawsze od razu wiedza, którą przekazujesz trafia do mnie, dużo częściej potrzebuję jej po czasie i wówczas mam duży problem, by ją odnaleźć. Byłaby możliwość jakiegoś ułatwienia do wyszukiwania w blogu ? Prooooooszę.... :-)))

Kablowe nitki może trochę podobne ja na razie nie mogę się doczekać dalszych eksperymentów, a jest jeszcze kilka nitek, które bardzo mnie fascynują. 
Mądrości książkowe będę przyswajać i cieszyć się z tego, że niekiedy tez wpadam na jakiś "genialny" pomysł :D
Numeracja szydełek jest przynajmniej przyzwoicie widoczna ( ja mam takie szydełka Tulip) nie za bardzo jestem w stanie dyskutować o różnicach w rozmiarach bo to szydełka jednej firmy i raczej z tych na koronki. 
Asiu myślę jak to zrobić by łatwo i przyjemnie można było sięgnąć to tematu, który nas interesuje i właściwie nie mam pomysłu. Mam słowa kluczowe w "chmurze" mogę zmienić na listę ale czy o to właściwie chodzi ?
Może się okazać, że szukasz czegoś a nie wiesz lub nie pamiętasz jak się nazywało, może masz jakąś sugestię jak ułatwić to szukanie lub po prostu pisz na maila - przecież odpowiem, może nie natychmiast ale odpowiem :))

Frasia
Nitka na skarpety wygląda bardzo ciekawie. Zastanawiam się właśnie czy ja dałabym radę taką uzyskać z moją tendencją do przekręcania singli. Gdy splatam je potem w podwójną nitkę wszystko się ładnie równoważy, ale w opisanym przez Ciebie przypadku mogłabym mieć problem :). 
Getry zapowiadają się świetnie. Druty też staram się wkładać do oryginalnych opakowań, bo takiej ładnej miarki do nich nie mam. Na szczęście mąż posiada suwmiarkę, więc w razie potrzeby mam czym sprawdzić rozmiar drutów :)). Kiedyś już musiałam z niej skorzystać i przy okazji przekonałam się, że druty 4 mm z różnych firm mają różną grubość. Pewnie z innymi rozmiarami jest podobnie :).
Ściskam serdecznie :).

Frasiu jeżeli Twoje nitki są zrównoważone w 2-ply'u to dlaczego uważasz, że single przekręcasz. Stan skrętu singla możesz sprawdzić od razu podczas przędzenia i przypuszczam, że u Ciebie wszystko jest ok. Single 
ściągnięte z motowidła zawsze się skręcają i to nie powinno rzutować na Twoją opinię o własnych pojedynczych nitkach - przeprowadź test, który kiedyś opisałam a będziesz wiedziała jaką nitkę przędziesz 
tu o tym pisałam  http://ewelenka.blogspot.com/2013/04/czapka-pana-meza.html .
Suwmiarka to świetny przyrząd, niestety nie posiadam własnej (ma ojciec) a miarka do drutów jest jednak tańsza :)) - Nie sprawdzałam różnic na większych rozmiarach ale nr 2 różnych firm faktycznie się różnią, są z różnych materiałów ale to chyba nie powinno mieć wpływu na rozmiar.

Chmurka
Miarkę i ja sobie kupiłam i choć cena za taki gadżet wydawała mi się skandaliczna, to dziś (użyłam już jej wiele razy) nie żałuję ani złotówki... To co piszesz o nitce na skarpety to dla mnie zupełna nowość, w życiu bym na to nie wpadła... ciekawa jestem jak to będzie działało... 
Getry zapowiadają się fantastycznie :)

Mnie bardziej denerwuje to "gadżeciarstwo", tak jakby nie można było zrobić rzeczy perfekcyjnie do końca, bez żadnych dodatków, "przydasiów" i pomocników. Ot takie druty nie haczące się, z bardzo plastyczną żyłką, ostrymi czubkami (dla mnie ważne), drewniane, z trwałym oznaczeniem numeracji - takie idealne do końca jak to kiedyś robiono na 100 lat :))
Takie poskręcane nitki już pokazywałam, wprawdzie nie do końca i jasno napisałam o co mi chodzi ale od bardzo dawna nurtuje mnie problem wzmacniana nitki wełnianej - niekoniecznie przez dodatek nylonu. Dawno temu też robiono skarpety (nie żeby zaraz jakaś rekonstrukcja historyczna mi się marzyła) i  nie sądzę, że ówczesne kobiety narobiły tych skarpet tyle by całej rodzinie na zimę starczało bez ciągłego łatania dziur. Musiały mieć jakiś sposób by wzmocnić pięty i palce. 



P. S. Pisałam ten post od wtorku po kapce, wieczorami, nie miałam czasu na komentarze pod Waszymi wpisami  i jeszcze tak będzie :(
Z tęsknoty za wełną zaczęłam coś tam czynić na drutach ale bardzo mizernie mi idzie do świąt zapewne nie przybędzie wiele. 


światło do niczego ale Bfl łagodzi moje stany stresowe
Pozdrawiam Was bez widoków na większe zajęcia przędzalniczo-dziewiarskie.

niedziela, 8 grudnia 2013

Skręcam


Nareszcie, w końcu ,wreszcie, na ostatek !!!  Doczekałam się, nastał czas kiedy mogę choć trochę poświęcić czasu ostatnio kupionej książce. Czasu miałam tylko tyle by przeglądać książkę, teraz nareszcie udało mi się teorię zastosować w praktyce. Miałam już za sobą próby mieszania ze skrętami w nitce, nie do końca udane, gdzieś tam podświadomie przeczuwałam, że jest coś więcej niż tylko skręt w jedną stronę i ewentualny "odkręt" celem powielenia i równoważenia. Jak samemu się coś wymyśli to wydaje się nie do końca mądre ale jak się przeczyta w książce to już inna sprawa :)



Pierwsza poszła pod test nitka na skarpety. "Opposing-Ply" tak nazywa się po angielsku typ nitki powstałej z takiego skręcania - działa na zasadzie "przeciwstawnych" skrętów. Moje nitki na skarpety do tej pory to navajo, tym razem  będą to też 3 nitki ale dwie są o skręcie S a jedna o skręcie Z ( kolorowe szpule całkiem pomocne). Ostatecznie wszystkie trzy nitki skręcamy w kierunku Z i powstaje coś takiego. 

"przeciwstawny" skręt

 Skręty S oczywiście nabierają objętości i puszystość, za to skręt Z jest jeszcze bardziej dokręcony, motek ściągnięty z motowidła był pełen sprężynek po praniu mu przeszło, w dotyku jest wyraźnie inny czuje się ten podwojony skręt w jednej nitce.


Można myśleć po co takie cudowanie ale wg autorki książki (dokumentacja fotograficzna) taka nitka się nie przedarła na pięcie a navajo tak. Moja nitka powstała z runa Corriedale + nylon (kolor Navy Blue) - mam nadzieję, że zdążę zrobić, któremuś z moich panów skarpety celem testu na trwałość.
Nitki z książki będę testować na wszelaki sposób ale raczej nie spodziewajcie się typowego Art Yarn, typowe artystyczne nitki o wiele ciekawiej (dla mnie) wyglądają w tkaninie niż dzianinie. Mnie interesuje więcej mocy i gładkości. Moje hartowane Bfl jednak nie do końca jest zahartowane, trochę się kłaczy. Mam zamiar zrobić sobie z reszty owsianki golf ale tym razem ma to być 4-ply tylko nie mogę do końca zdecydować czy ma to być typowe "rozpulchnione" 4- ply czy nitka typu Hawser jak zdecyduję na pewno opiszę proces powstawania :))


rozkład kolorów prawie się zgadza ale zdjęcie bez światła, więc do niczego

Swetra z wzoru BT przybywa po kilka rzędów ale równocześnie dziergam "gwieździste" getry, z drobnymi problemami drutowymi poradziłam sobie zakupiwszy nowe :( - ale cóż zrobić "jak się dzierga wióry lecą".
Przy ostatnim przeglądzie własnych drutów doszłam do wniosku, że jak nie odkładam na tekturki z rozmiarem to potem muszę prowadzić śledztwo. Biały nadruk na drutach może i widoczny ale do czasu przepuszczenia pierwszej robótki przez druty, ślad po nim ginie. Gdyby to był grawer jak w tych bambusowych na zdjęciu to miarka nie byłaby potrzebna, tylko kto by wtedy kupił te wszystkie wyprodukowane miarki. 
Pozdrawiam ciepło w bardzo mroźny ranek :))

niedziela, 1 grudnia 2013

Do kompletu

 Więcej światła chciałoby się wołać ale pojawiające się dekoracje w postaci wieńca adwentowego przypominają, że o tej porze roku bywa ciemno - co nie koniecznie musi mi się podobać. Nawet nie wiem kiedy przeleciał ten rok tak trochę za szybko, jeszcze nie zdążyłam nacieszyć się latem a tu już trzeba zapalać świeczki na wieńcu bo adwent i święta prawie.



podarunek od mamy :)

Rysuję, mając odpowiednie kredki to sama przyjemność. Na początku mojej przygody z runem owiec "zza wody" zrobiłam żonie kuzyna rękawiczki (Shetland z Bfl) w tonacji szaro czerwonej (wzór z Dropsa). Jakiś czas temu miała urodziny (latem to było) i na prezent zażyczyła sobie getry do tych rękawiczek. Narysowanie sensownych getrów wymaga trochę pracy, tak jak wszystko dobrze dopasowane do przyszłego właściciela, więc było mierzenie łydki, mierzenie moich getrów, próby - no i powinno być dobrze. Główny motyw to ten z rękawiczek resztę dopasowywałam ja, by miało to jakiś wygląd i myśl "przewodnia" była zachowana. Tym razem runo Corriedale - poznaję je dogłębnie :))
Kolor czerwony wyfarbowany w trzech tonacjach by nie było to takie jednolicie czerwono-szare, a dawało lekkie wrażenie typowego Fair Isle. Jedynie biel będzie dodawana osobno ale bardzo oszczędnie, chciałam bardzo mocne kolory czerwieni no i dałam tego barwnika solidnie - nie złapało wszystko, pomimo prawie zagotowania. Teraz mam obawy czy dodana biel nie zostanie różem.
Żona kuzyna coś nieśmiało wspominała o czapce do kompletu ale dam jej wełnę i projekt niech sobie sama zrobi wszak dzierga na drutach i to bardzo ładne rzeczy, ja już myślę o czymś następnym :))


Niestety muszę kupić drugi raz druty 3,25 bo jeden się "rozszczelnił" czyli ma pęknięcie i można robić nimi tylko w okrążeniach. Ciekawe ile musiałyby kosztować druty idealne bo drewniane KP do tanich nie należą a zdarzają się pęknięcia, zadziory i rozpadające się żyłki. 
Dokupię jeszcze dziewiarskie 3,25 bo jakoś nie potrafię robić skarpet i rękawiczek na żyłce, a że getry to prawie skarpety, więc konieczne jest posiadanie 5 drutów.  

Mama obdarowała mnie takim cudem :)) Bardzo lubię drobne kwiateczki i chociaż serwetka jest niewielka to na dużym drewnianym stale i tak zwraca na siebie uwagę.


Mieszkająca w Berlinie siostra po zakupach w "ichniejszym" Kauflandzie, posłała mi takie oto włóczki skarpetkowe, chyba będę robiła skarpety :)


Wczoraj na chwil kilka zrobiło się "prawie" widno, więc udało mi się zrobić "prawie" sensowne zdjęcia komina, otulacza, niby szala, tuby - nie mogę znaleźć sensownej nazwy. Komplet pełny - coś na głowę, szyję i ręce. Całość powstała z runa Corriedale, które ostatnio dość solidnie testuję, bo to ciekawe runo. Niby miłe ale ma charakterek, przędzie się wyśmienicie nitka wygląda na szpuli taka cienka a po praniu nabiera objętości.
Ma w sobie lekką sztywność ale dzianina z niej jest bardzo miła.

tytułowy komplet :))
Mój otulacz wzorowałam na podobnych podglądanych w sieci no i oczywiście na stronie gdzie podpatruję projekty A. Starmore. Nie za bardzo wiem jak to nosić ale myślę, że każdy posiadacz otulacza ma jakiś patent:) 




















Z głębokim pragnieniem światła słonecznego pozdrawiam serdecznie.